Dział: PRASA

Dodano: Luty 22, 2007

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Czy Kapuściński przebiłby się we współczesnych mediach?

Okazją do dyskusji o współczesnym dziennikarstwie stała się środowa promocja nowego tomu wywiadów z Ryszardem Kapuścińskim pt. "Nie ogarniam świata". W rozmowie wzięli udział m.in. Mariusz Szczygieł, Mariusz Ziomecki i Jacek Żakowski.

- Gdyby Kapuściński debiutował w ostatnich latach i przyniósłby do redakcji swoje piękne, głębokie teksty, zderzyłby się najprawdopodobniej z niezrozumieniem, a nawet niechęcią redaktorów. Po pierwsze, drażniłoby ich tempo narracji Kapuścińskiego, które bywa literacko niespieszne. Po drugie, niechęć autora do epatowania tragedią, która wedle dzisiejszych standardów powinna znaleźć się już w leadzie tekstu, żeby przyciągnąć zainteresowanie czytelnika. Wreszcie, słynna pokora Kapuścińskiego, niechęć do oceniania, co dobre, co złe, prawdopodobnie szybko obróciłaby się przeciwko niemu. ”Nie ogarniam świata” - sam powiedział o sobie. ”Nie ma nic do powiedzenia, nie ma własnego zdania” - taka byłaby konkluzja redaktora - mówił Mariusz Szczygieł z "Gazety Wyborczej". - To wszystko odnosi się jednak do późnych tekstów Kapuścińskiego, kiedy miał już wyrobione nazwisko i mógł pisać, co chciał. Jego wczesne teksty - np. z tomu ”Wojna futbolowa” - były bardziej reporterskie, a także krótsze, nie tak rozbudowane literacko. Poza tym Kapuściński doskonale wyczuwał rynek, wiedział, na co jest zapotrzebowanie. Dowodem jest popularność jego książek - powiedział Mariusz Ziomecki z "Przekroju". Jacek Żakowski przypomniał pewną rozmowę z Kapuścińskim, w której autor "Cesarza" użalał się nad współczesnymi dziennikarzami. "Strasznie was duszą, strasznie dużo i szybko musicie pisać" - mówił pisarz. Sam pisał co najwyżej stronę dziennie. - Miało to także związek z powagą, z jaką Kapuściński traktował samego siebie i swoją pracę. Gdy przeszedłem do ”Polityki” ostrzegał mnie, że tam trzeba pracować ”dla redakcji”. Sam przeszedł do ”Kultury”, bo, jak powiedział, ”może tam pracować dla samego siebie - wspominał Żakowski. - Uważam, że Kapuściński zrobiłby karierę także we współczesnych mediach, bo miał cechy urodzonego reportera. Przede wszystkim umiał słuchać. Każdy rozmówca czuł z jego strony autentyczne zainteresowanie. Bardzo charakterystyczne - w rozmowie z nim bardzo szybko zadawał sakramentalne pytanie: ”A ty co o tym myślisz? ”. Zabawne, że potrafił tak robić nawet podczas przeprowadzania wywiadów z nim samym. Poza tym miał wielki szacunek do ludzi. Nigdy nie nagrywał, bo uważał, że to niepotrzebnie stresuje rozmówcę. Stworzył własny system zapamiętywania rozmowy, notowania. To unikalne, reporterskie cechy - mówił Ziomecki. Okazją do dyskusji stała się środowa promocja tomu wywiadów z Kapuścińskim przeprowadzonych przez Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetkę, publikowanych w latach 1991-2002 w "Tygodniku Powszechnym". Autorzy uzupełnili je własnym komentarzem - wspomnieniami z rozmów i spotkań z Kapuścińskim, a także bardzo szczegółowym kalendarium jego życia i twórczości. W książce zamieszczono wiele dotąd nieznanych zdjęć z rodzinnego archiwum Kapuścińskiego. Tom "Nie ograniam świata" opublikował wydawnictwo Świat Książki.

(PAP, KRP, 22.02.2007)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.