Prywatne agencje robią PR urzędom
Urzędy państwowe coraz częściej sięgają po usługi prywatnych agencji public relations. To efekt m.in. dopływu pieniędzy unijnych na działania informacyjne - pisze "Gazeta Wyborcza"
Coraz większa popularność zleceń PR w sektorze publicznym ma proste wytłumaczenie. W ramach unijnych funduszy, które otrzymuje nasz kraj, są również pieniądze przeznaczone na działania komunikacyjne. I to przede wszystkim te środki wydają dziś urzędy państwowe. - Rzeczywiście, przetargów jest sporo - przyznaje Rafał Szymczak, dyrektor i partner zarządzający agencji Profile PR. W zeszłym roku jego firma pracowała dla UOKiK, a teraz przystępuje do obsługi PR projektu dla MSWiA (chodzi o paneuropejski program antykorupcyjny skierowany do urzędników). Zdaniem naszych rozmówców z branży PR unijne fundusze są obecnie dla niej jednym z głównych czynników napędowych. Związek Firm Public Relations (ZFPR) szacuje wartość rynku usług PR w tym roku na 350-400 mln zł, podczas gdy rok wcześniej wynosiła ona 230-250 mln zł. Daje to wzrost na poziomie 35-40 proc. rocznie. - Według bardziej konserwatywnych szacunków nasza branża rośnie w tempie 20 proc. rocznie. Można powiedzieć, że około jednej czwartej wzrostu pochodzi właśnie z pieniędzy unijnych - uważa Rafał Szymczak. Ale np. kontrakt agencji On Board z Ministerstwem Nauki jest finansowany z budżetu resortu. - W programach unijnych typu "Innowacyjna gospodarka" czy "Kapitał ludzki" będą do wykorzystania miliardy euro. Ale przedsiębiorców trzeba o tym poinformować i zachęcić do współpracy z naukowcami, żeby te pieniądze sensownie wykorzystać. Myślę, że dlatego Ministerstwo Nauki postanowiło za własne pieniądze zatrudnić agencję PR - mówi Adam Mitura z On Board. Jak duże zlecenia wchodzą w grę? W grudniu Fundusz Współpracy ogłosił przetarg na "druk i dystrybucję broszur o ochronie konkurencji oraz opracowanie bazy danych mediów". Łączna wartość zlecenia wynosiła ponad 1,22 mln zł. - W naszej branży to duża kwota, ale projekt wymagał bardzo dużo pracy. Ponad połowę tych pieniędzy trzeba było wydać na druk, więc końcowy zarobek był zbliżony do tego, co oferują klienci komercyjni - mówi nam anonimowo szef jednej z agencji, które wzięły udział w przetargu. Jak zdobyć rządowe zlecenie? Zwykle urzędy ogłaszają normalne przetargi publiczne, o których informują na swoich stronach internetowych oraz w prasie. Od jednego z naszych rozmówców usłyszeliśmy, że dobrze jest wcześniej "przetrzeć sobie ścieżki" i poznać urzędników. Czasem konkurencja jest mała - w przetargu dla Ministerstwa Nauki wystartowały zaledwie dwie agencje. Ale państwowe zamówienia budzą w PR-owcach mieszane uczucia. ZFPR zwraca uwagę na to, że polscy urzędnicy bardzo mało wiedzą o usługach public relations i prawie zawsze zastrzegają płatności dopiero po wykonaniu zlecenia. To agencjom komplikuje sprawę, gdyż najczęściej kampanie trwają po kilka miesięcy i wiążą się z dużymi wydatkami. - Czasem trzeba wykupić reklamy w mediach albo zapłacić za druk ulotek, a zlecenie rozciąga się na dziewięć miesięcy. W praktyce więc trzeba mieć sporo wolnych pieniędzy albo zaciągnąć spory kredyt, czyli kredytować państwo - podkreśla Rafał Szymczak z Profile PR. Adam Mitura, On Board: - Rządowy klient jest prestiżowy, ale niektóre agencje uznają takie kontrakty za niepewne. Boją się, że za chwilę zmieni się układ w rządzie i jedna polityczna decyzja zakończy projekt. Pokutuje też stereotyp, że ministerstwa to struktury skostniałe. Jeden z szefów niedużej agencji PR opowiada, że oferta jego firmy w przetargu została zdyskwalifikowana, gdyż na zaświadczeniu z urzędu skarbowego widniała niewłaściwa data. Ale uwaga - zamiast 30 listopada, jak chciała komisja przetargowa, urząd wydał zaświadczenie z datą... 4 grudnia. Było więc ono tym bardziej aktualne, co jednak urzędników nie przekonało. - Takie absurdalne sytuacje zdarzają się często - mówi PR-owiec. - Praca dla klientów państwowych to jest inna rzeczywistość. Wiąże się z dłuższymi przygotowaniami i skomplikowanymi procedurami, podczas gdy klienci komercyjni szybko podejmują decyzje i oceniają agencje na bieżąco - mówi Eliza Misiecka. W piątek chcieliśmy zapytać resort nauki, jak ocenia efekty współpracy z prywatną agencją. Niestety, pod numerem rzecznika prasowego przez cały dzień nikt nie odpowiadał. Może dlatego, że dzwoniliśmy dwa dni przed Wigilią.(27.12.2006)










