Temat: na weekend

Dział: PRASA

Dodano: Październik 22, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Minister kultury dotuje czasopismo nacjonalistyczne. Niezależne pisma "jadą na oparach"

(fot. Pawel Wodzynski/East News)

Państwowe dotacje trafiają do pism po linii i na bazie. Te bez ministerialnej dotacji muszą walczyć o przetrwanie. Jak im się udaje?

Tekst pochodzi z magazynu "Press" 01-02/2020

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że celem corocznych dotacji dla czasopism kulturalnych jest wspieranie „zarówno tych o wieloletnim dorobku i ugruntowanej pozycji, jak i tych, które uzyskały status opiniotwórczych w ostatnich latach”. Wydawałoby się zatem, że takie pismo jak opiniotwórcza lewicowa „Krytyka Polityczna” działająca od 2002 roku może liczyć na uznanie resortu. Przez lata, z wyjątkiem czasów pierwszego rządu PiS, dostawała ministerialną dotację, co pozwalało na regularne wydawanie kwartalnika. – Zmieniło się, gdy PiS znów doszedł do władzy. Mimo składanych przez nas odwołań dotacji dla „Krytyki Politycznej” nie mamy – mówi Julian Kutyła, redaktor naczelny.

Podobnie potraktowane zostało czasopismo o jeszcze dłuższym stażu – założony przez gdańskich liberałów w 1983 roku dwumiesięcznik „Przegląd Polityczny” wydawany obecnie przez Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne Kolegium Gdańsk. – Zwykle dostawaliśmy z ministerstwa 110–120 tysięcy złotych. W 2016 roku po odwołaniu dali nam 60 tysięcy, a od 2017 roku ani grosza – wylicza redaktor naczelny Wojciech Duda.

W ubiegłorocznym naborze odmowę dostało też powstałe w 2018 roku „Pismo. Magazyn Opinii”, choć młode stażem, ale już mocno osadzone i deklarujące się programowo jako niepolityczne i niepartyjne. Nie wierząc w skuteczność takich kroków, wydawca „Pisma” nie złożył nawet odwołania.

Te trzy czasopisma znalazły się w grupie 36 tytułów, którym w 2019 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odmówiło wsparcia. Spośród 120 tytułów, które spełniły wymogi formalne i ubiegały się o dofinansowanie z ministerialnego programu „Czasopisma”, dotacje zdobyło 67 pism, a w trybie odwołania kolejne 17. Ministerialne wsparcie dostały m.in.: „Kronos”, „Teologia Polityczna”, „Pressje”, „Wpis”, „Arcana”, „Christianitas”, „Znak”, „Więź”, „Didaskalia”, „Mówią Wieki”, „Kurier Wnet”, „Szum”, „Jazz Forum”, „Kultura Liberalna”, „Forum Dziennikarzy” (SDP), „Wyklęci”, „Śląsk”, „Gazeta Magnetofonowa”, „Res Publica Nowa”.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak sobie radzą te bez ministerialnej kroplówki.

NA ŁASCE CZYTELNIKÓW

Zapytani przez nas wydawcy i redaktorzy zgodnie twierdzą, że brak państwowego wsparcia jest dla nich poważnym problemem.

„Krytyka Polityczna” ratuje się, prowadząc m.in. akcje crowdfundingu i zachęcając czytelników do dobrowolnych wpłat. – W tej formule zamiast trzech numerów rocznie (w tym jeden podwójny), które wydawaliśmy kiedyś, dziś jesteśmy w stanie wydać tylko jeden – wyjaśnia Julian Kutyła, redaktor naczelny „Krytyki Politycznej”. Pierwszy numer sfinansowany w taki sposób ukazał się w kwietniu 2017 roku kosztem ok. 30 tys. zł i w nakładzie 3 tys. egz. Wówczas redakcja ogłosiła akcję „Wpłać na Krytykę i #pozdrowGlinskiego”, wzywając: „Na perfidne blokowanie Krytyki chcemy odpowiedzieć uśmiechem i Krytyką w dłoni. Pokaż, że czytasz nasze pismo i książki, a ich wydawanie ma sens: zrób zdjęcie z dowolnym numerem Krytyki Politycznej lub książką naszego wydawnictwa i udostępnij je z #pozdrowGlinskiego”.

W listopadzie ub.r. „Krytyka” na swoim portalu informowała: „Mamy 610 regularnych darczyńców, brakuje jeszcze 941”.

Z powodu braku dotacji liczbę bezpłatnych dodatków „Książki w Tygodniku” musiał ograniczyć „Tygodnik Powszechny”. Gdy dostawał ministerialne dotacje, mógł wydać rocznie nawet sześć numerów tego cenionego przez czytelników magazynu o najważniejszych wydarzeniach w literaturze w Polsce i na świecie. Tak było do 2017 roku. Rok później ukazały się już tylko dwa dodatki (42 i 24 strony), a w 2019 – trzy. Tymczasem koszty druku tego magazynu rosną, bo „Tygodnik Powszechny”, do którego jest dołączany, zwiększył nakład do 56 tys. egz. – Dotacja, której nam ostatnio odmówiono, pozwoliłaby w latach 2019–2021 drukować co roku cztery dodatki w objętości po 40 stron – informuje Jacek Ślusarczyk, prezes zarządu spółki Tygodnik Powszechny.

Obecnie na utrzymanie przy życiu „Książek w Tygodniku” pieniądze wykłada Fundacja Tygodnika Powszechnego pozyskująca fundusze m.in. z rosnących wciąż darowizn 1 procenta. Więcej już dawać nie może, bo resort kultury zmniejszył jej dotację na organizację Festiwalu Conrada (z 300 do 100 tys. zł), odmówił też finansowania akcji „Lekcje czytania”, na które fundacja musi przeznaczać pozyskane przez siebie pieniądze. – Posiłkujemy się ofiarnością czytelników, za pomocą mechanizmu FaniPay [system płatności online dla organizacji społecznych – przyp. red.], z którego w 2019 roku uzyskaliśmy około 50 tysięcy złotych – tłumaczy prezes Ślusarczyk. Jak to robią? Na tygodnikowych stronach internetowych niektóre teksty są otwarte, czyli bezpłatne, ale pod nimi pojawia się informacja o możliwości złożenia datku na rozwój projektów wydawniczych.

„Pismo. Magazyn Opinii” wychodzące od 2018 roku utrzymuje się ze sprzedaży, prenumeraty, ale również z datków prywatnych czy instytucji niepublicznych, o które zabiega Fundacja Pismo. Na przykład bank Santander sfinansował cykl poświęcony zmianom klimatycznym, a Facebook – cykl związany z internetem. – Są to kwoty, które pozwalają nam funkcjonować. Bo dotacji ministerialnej nie dostaliśmy. Każda ofiarowana złotówka to wyraz uznania dla naszej pracy – deklaruje Piotr Nesterowicz, prezes Fundacji Pismo.

Inni nie mają lepiej. – Kiedyś wydawaliśmy nasze czasopismo nawet co miesiąc, a teraz jeden–dwa numery na rok, jeśli tylko uda się zebrać jakieś pieniądze z reklam czy darowizn – mówi Wojciech Grochowalski, redaktor naczelny bezpłatnego łódzkiego wydawnictwa „Kultura i Biznes”. – Nie chcą nas wspomóc ani ministerstwo, ani lokalne samorządy. Jeden z polityków powiedział mi, że „się nie ugrzeją” przy takim niezależnym piśmie jak nasze, więc szkoda forsy – wzdycha z goryczą Grochowalski. I dalej robi swoje, czekając, jak mówi, na „jakąś dobrą zmianę”.

Czasopismo „MOCAK Forum”, wydawane przez krakowskie Muzeum Sztuki Współczesnej (miało ministerialną dotację w latach 2012–2016), musi teraz zaciskać pasa i zamiast trzech numerów z własnych funduszy wydawać tylko jeden rocznie, i to w mniejszym nakładzie 400 zamiast 500 egz.

UPADKI

Są jednak tacy, którzy po utracie dotacji musieli zniknąć z rynku. – Próbowaliśmy różnych sposobów montażu finansowego, ale możliwości się wyczerpały i od 2019 roku czasopismo „Fabryka Silesia” przestało się ukazywać – mówi Adam Pastuch, dyrektor Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach. Kwartalnik „Fabryka Silesia” wydawany był od 2012 roku i doceniany przez miłośników Śląska. Przypominał, czym dla regionu była wprowadzona w czasach II Rzeczypospolitej autonomia, opisywał ludzi kultury i sztuki oraz industrialne dziedzictwo Górnego Śląska.

„To »Fabryka Silesia« ułożyła kanon śląskiej literatury, czyli listę kilkudziesięciu książek, których na Śląsku nie wypada nie znać. Z powodu niektórych poruszanych przez siebie tematów »Fabryka Silesia« była atakowana przez prawicę, bo była za bardzo śląska, a za mało bogoojczyźniana i nie wypierała się niemieckiej tradycji” – pisał w lipcu ub.r. w „Gazecie Wyborczej” Józef Krzyk.

Po negatywnej decyzji ministerstwa nie pojawiają się już na rynku dwa czasopisma, których wydawcą lub współwydawcą jest Dom Literatury w Łodzi. – W 2019 roku nie wydaliśmy ani jednego numeru „Arterii. Kwartalnika Artystyczno-Literackiego”, powstałego w 2006 roku. Nie było za co – mówi redaktor naczelny Przemysław Owczarek.

– Jeszcze w 2018 roku, dzięki zagranicznemu sponsorowi, wydaliśmy numer serbski, ale w 2019 mogliśmy zdobyć środki tylko na pół jednego numeru, więc pismo zostało zawieszone – wyjaśnia Maciej Robert, zastępca redaktora naczelnego „Tygla Kultury”, wydawanego od 1996 roku.

Karolina z Warszawy, jedna z czytelniczek pisma, tak reaguje na jego zniknięcie: – Jak na niszowe czasopismo „Tygiel” miał wyjątkowo szerokie horyzonty intelektualne i artystyczne. Żal będzie szczególnie fantastycznych okładek i kolejnych numerów monograficznych poświęconych kulturom innych krajów.

ZASTRZYK OD SAMORZĄDÓW

Pewnie taki sam los podzieliłby gdański „Przegląd Polityczny”, gdyby nie dofinansowanie przez samorządy miasta i województwa. Pieniądze te starczają jednak tylko na połowę wydatków. – Potrzeba ogromnych zabiegów i starań, aby spiąć budżet. Staramy się wykorzystać każdą okazję do obniżenia kosztów. Uruchamiam prywatne kontakty, żeby zdobyć darowizny. To jest ciągłe ciułanie, często niewdzięczne – mówi Wojciech Duda, redaktor naczelny „Przeglądu Politycznego”. – Ale wciąż cieszy mnie, że ludzie chcą sięgać po nasze pismo, pojawiają się młodzi czytelnicy, trzeba było zwiększyć nakład z 1500 do około 2000 egzemplarzy. Niektórzy prenumeratorzy zadeklarowali podwójną opłatę roczną. Prywatna osoba sfinansowała zeszyt poświęcony wybitnemu filozofowi Cezaremu Wodzińskiemu. To podnosi na duchu – dodaje Wojciech Duda.

Z pomocy lokalnych samorządów korzystają także inne pisma. Na miejskim garnuszku jest internetowy kwartalnik (w papierze tylko kilkadziesiąt egzemplarzy) „Kontent”, powstały w Krakowie w 2017 roku i grupujący młodych twórców i krytyków. W 2018 roku dostał z ministerstwa 12 tys. zł, ale w 2019 już nie. Dotacja była głównym źródłem utrzymania, niemal w całości szła na honoraria. – I co? Gdy jej zabrakło, mieliśmy zamknąć pismo, gdy po dwóch latach dość mocno zaznaczyło się na mapie literackiej Krakowa? Uratowało nas miasto, dając 10 tysięcy – opowiada Aleksandra Kucharska z „Kontentu”. Redakcję wspomaga też Krakowskie Biuro Festiwalowe, podpisując umowy na organizację przez ludzi „Kontentu” wydarzeń literackich.

Bez pieniędzy miasta Krakowa nie miałby szans istnieć ukazujący się od 2018 roku „Czas Literatury”, którego wydawcą jest miejska Biblioteka Kraków. – Liczyliśmy na dotację, która pomogłaby promować i rozwijać nasz kwartalnik literacki – mówi redaktor naczelny Jacek Hajduk.

O swoje pismo internetowe – adresowane głównie do młodych czytelników – dba Staromiejski Dom Kultury w Warszawie, przeznaczając na wydawanie ukazującego się od 2006 roku kwartalnika „Wakat/Notoria” ok. 40 tys. zł rocznie. – To wystarcza na styk na wydanie trzech numerów, w tym podwójnego, i wypłacenie niezbyt dużych honorariów – wyjaśnia redaktor naczelny Michał Kasprzak.

– A my jedziemy już tylko na oparach – wzdycha dr Kamila Czaja, redaktorka naczelna „ArtPapieru”, posługując się analogią do kierowcy jadącego na resztkach paliwa. Ten internetowy dwutygodnik kulturalny od 2003 roku gromadzi wokół siebie głównie naukowców i doktorantów Uniwersytetu Śląskiego. „ArtPapier” dostał dotację z MKiDN jeszcze w 2017 roku, ale w dwóch kolejnych latach mu odmówiono. Przy życiu utrzymuje pismo 7 tys. zł – roczna dotacja od samorządu województwa śląskiego. – Po opłaceniu serwerów i domeny niewiele już zostaje. Pracujemy więc społecznie, aby 1 i 15 każdego miesiąca (tylko w sierpniu mamy dwutygodniowy urlop) mógł ukazać się kolejny numer z około 25–30 tekstami, pisanymi bez honorariów. Wie pan, jak się czuję, gdy ciągle proszę kogoś, aby napisał coś ciekawego gratis? Nie wiem, jak długo tak pociągniemy… Ale nie zamierzamy się poddawać – mówi Kamila Czaja.

Istniejący od 2009 roku internetowy magazyn o kulturze „Dwutygodnik.com” nie startował wprawdzie w ub.r. po dotację z ministerialnego programu „Czasopisma”, ale także stracił finansowanie z państwowej kasy. Dotychczasowy wydawca (publiczna instytucja Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny) z końcem 2018 roku oświadczył, że w 2019 nie będzie już pieniędzy na wydawanie „Dwutygodnika.com”. – Tytuł przejęła warszawska instytucja miejska, czyli Dom Spotkań z Historią. W kwietniu 2019 roku mogliśmy ruszyć na nowo – opowiada dr Zofia Król, redaktorka naczelna „Dwutygodnika.com”. W październiku jej pismo w internecie miało 94 548 unikalnych użytkowników (o 28,4 proc. więcej niż rok wcześniej), a łączna liczba odsłon wyniosła ponad 256 tys. Warszawski ratusz zapewnił w 2019 roku takie same warunki finansowe jak poprzedni wydawca i ułatwił pozyskanie taniej siedziby dla redakcji. Powstała też fundacja, której celem jest pozyskiwanie dodatkowych środków na działalność pisma.

REKLAMOWE WSPARCIE

Andrzej Matysik za prowadzenie od 2000 roku kwartalnika „Twój Blues” w 2016 roku dostał prestiżową nagrodę Blues Behind The Scenes, przyznaną przez European Blues Union z siedzibą w Brukseli. – Gdy wróciłem z tym wyróżnieniem do kraju, czekała na mnie wiadomość, że po odwołaniu ministerstwo nie przyznało nam dotacji – opowiada twórca i redaktor naczelny. Dofinansowanie z resortu kultury otrzymywał do 2015 roku włącznie. Potem były już tylko odmowy. – Na osłodę mieliśmy reakcję czytelników, którzy sami zaproponowali „prenumeratę plus”, wpłacając zamiast rocznej opłaty 80 zł po 90–100 zł, a niektórzy nawet po kilkaset złotych – wspomina Matysik. Wielokrotnie nagradzany za granicą „Twój Blues” (m.in. był laureatem amerykańskiej nagrody Keeping The Blues Alive, zwanej bluesowym Oscarem) wydaje rodzinna spółka komandytowa Agencja Koncertowo-Wydawnicza Delta w Chorzowie.

– Prowadzą ją teraz dwie moje córki, wcześniej także żona, a ja jestem prokurentem. Zarobione z innej działalności i organizacji koncertów pieniądze plus dochody z reklamy i sprzedaży pozwalają zbilansować budżet pisma – wyjaśnia Andrzej Matysik. Nie na wszystko jednak starcza. Potrzeba zwłaszcza pieniędzy na opłacenie praw autorskich za dobre zdjęcia i na honoraria dla najlepszych znawców bluesa z Polski i ze świata. – Bo ile ja dziś mogę zapłacić: złotówkę za 100 znaków tekstu? – rozkłada ręce Matysik.

Bez państwowej dotacji (przez ostatnie dwa lata) próbuje radzić sobie miesięcznik „Pixel. Kultura Gier Wideo”, ukazujący się od stycznia 2015 roku. – Utrzymać pismo z reklam i sprzedaży jest bardzo trudno. Dorabiamy organizacją eventów, także corocznego festiwalu Pixel Heaven, pozyskujemy sponsorów – wyjaśnia wydawca Robert Łapiński.

Prowadzony przez prywatną spółkę AiB magazyn „Architektura & Biznes” musi się bilansować, więc redakcja tnie, gdzie się da. – Bez dotacji trzeba było zrezygnować z ciekawych cykli tematycznych wymagających czasu i nakładów finansowych oraz wielu świetnych pomysłów i autorów – wyjaśnia redaktor naczelna Małgorzata Tomczak.

„Architektura-Murator” też utrzymuje się z reklam i sprzedaży, jest częścią jednej z największych grup medialnych w Polsce (Grupa ZPR Media). Jest także cenionym tytułem branżowym z 25-letnią tradycją. – Celem pozyskania dotacji nie było finansowanie bieżącej działalności naszej redakcji, lecz dodatkowych projektów: digitalizacji zasobów miesięcznika „Architektura-Murator”, dokumentujących ostatnie ćwierćwiecze architektury w Polsce, a także rozbudowanie Konkursu Studenckiego od lat przez nas organizowanego – wyjaśnia redaktor naczelna Ewa P. Porębska. Ostatecznie digitalizację – na trochę mniejszą skalę – przeprowadzono dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki. O dotację w 2020 roku redakcja już nie wystąpiła.

W lutym, kiedy ministerstwo ogłosi kolejną listę pism dotowanych, dowiemy się, jak bardzo liczą się jedynie te, które wpisują się w politykę rządu Prawa i Sprawiedliwości.

* W lutym resort kultury ogłosił wyniki konkursu na dotacje dla czasopism. Kolejny raz największą dotację na bieżący rok (135 tys. zł) otrzymała Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego na wydanie czterech numerów kwartalnika "Kronos. Metafizyka, Kultura, Religia" oraz prowadzenie elektronicznej wersji pisma.

Wysokie dotacje otrzymały także: Oficyna Wydawnicza "Mówią wieki" sp. z o.o. na dofinansowanie magazynu historycznego "Mówią Wieki", Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej Promyczek na wydawanie miesięcznika "Promyczek Dobra" oraz Misyjne Drogi sp. z o.o. na "Misyjne Drogi" (wszystkie po 112,5 tys. zł), WNET sp. z o.o. 111,75 tys. zł na "Kurier Wnet" i Fundacja Kwartalnika "Wyklęci" 108,75 tys. zł na wydawanie, rozwój i upowszechnianie tytułu o żołnierzach wyklętych.

Projekty, które nie otrzymały dofinansowania, ale miały przynajmniej 50 punktów w toku oceny, mogły złożyć odwołania. Po rozpatrzeniu odwołań od wyników pierwszego naboru resort kultury rozdysponował dodatkowe 496 tys. zł na dofinansowanie działalności 23 czasopism. Wśród wybranych znalazł się Narodowy Instytut Społeczny, wydający "Politykę Narodową", kwartalnik nacjonalistów związanych z Ruchem Narodowym i Młodzieżą Wszechpolską, który publikuje wywiady z neofaszystami.

O dotacji dla "Polityki Narodowej" pierwszy napisał Ignacy Dudkiewicz, redaktor naczelny "Magazynu Kontakt", które nie dostało dofinansowania od ministra kultury. Dudkiewicz zwrócił uwagę, że na okładce jednego z numerów "Polityki Narodowej" widnieje falanga. W czasopiśmie znalazły się też wywiady z Martinem Sellnerem, austriackim skrajnym nacjonalistą, czy z Milanem Mazurkiem, słowackim parlamentarzystą, który wychwalał Hitlera w mediach społecznościowych i porównywał romskie dzieci do zwierząt.

Na dotację ministerstwa nie mogą w tym roku liczyć serwisy i magazyny społeczno-kulturalne, takie jak m.in. "Kontynenty", "Przekrój", "Kukbuk Dzieciaki", "Pismo", Newonce.paper, Dwutygodnik.com czy wspomniane pismo chrześcijańskiej lewicy "Magazyn Kontakt".

Jerzy Sadecki

Pozostałe tematy weekendowe

Fotograf Wojciech Wilczyk: Nie ufam sobie, kiedy robię...
Dlaczego szef „Bilda” musiał odejść. „Chcę poczuć twoje...
Papaya na celowniku. "Wartości i standardy to nie slogan"
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.