Dział: PRASA

Dodano: Marzec 05, 2020

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarze wspierają Izę Koprowiak po jej historii o molestowaniu przez kolegę z "PS"

Iza Koprowiak w wywiadzie w magazynie "Press" opowiedziała m.in. że była molestowana przez kolegę z redakcji

Po wyznaniu dziennikarki sportowej Izy Koprowiak, że była molestowana przez kolegę z "Przeglądu Sportowego" dziennikarki i dziennikarze gratulują jej odwagi. Koprowiak nie zdradziła nazwiska mężczyzny, który miał się tego dopuścić. Krzysztof Stanowski z Weszlo.com sprawę tłumaczy wpływem alkoholu.

Dziennikarka sportowa Iza Koprowiak w okładkowym wywiadzie w magazynie "Press" (3/4 2020) opowiedziała m.in. że w 2016 roku była molestowana przez kolegę z redakcji "Przeglądu Sportowego". Po jej wyznaniu w sieci pojawiły się wyrazy poparcia od dziennikarek i dziennikarzy, nie tylko zajmujących się sportem.

"Iza, gratuluję odwagi... Pracujemy w takim, a nie innym środowisku, ale o przekroczeniu niektórych granic trzeba mówić głośno, choć to trudniejsze niż cisza" - napisała na Twitterze Justyna Kostyra z Polsat Sport.

"Powiedzieć to publicznie wymagało od Izy całego mnóstwa odwagi" - skomentował Piotr Żelazny, były wiceszef działu sportowego "Rzeczpospolitej".

W środę do sprawy w serwisie Wysokieobcasy.pl odniosła się Joanna Wiśniowska. "Opowieść Izy Koprowiak to pierwszy przypadek molestowania ujawniony przez dziennikarkę sportową w Polsce (...). Dziwi, że w erze #MeToo ktoś używa argumentów, że to cztery lata temu było, że pijani byli, a jak facet facetowi... Zabrakło jeszcze słów, że po co w ogóle tam jechała, a nawet, że przecież od tego się nie umiera (…). W naszym kraju to, że ktoś był pijany, to ciągle argument, który usprawiedliwia nawet najgorsze zachowania" - napisała.

Wiśniowska zareagowała tak na tekst Krzysztofa Stanowskiego. Opisał on na stronie Weszlo.com swoją rozmowę z kierowcą, który był obecny przy sytuacji z 2016 roku. "Jedzie dwójka młodych ludzi samochodem – on pod wpływem alkoholu i ona pod wpływem alkoholu. Padają chamskie słowa. I tyle? Może tyle. Może wcale nie tyle, może było coś więcej?" - napisał Stanowski. "Dzisiaj słowo kobiety ma siłę strzału z pistoletu. Zabija zawodowo. Ale egzekucję powinien poprzedzić proces (…) Jestem za tym, by zarzuty skazujące na śmierć zawodową należało uprawdopodobnić. I na to czekam" - napisał.

"Nie wierzę, serio nie wierzę, co to za argumenty: ona pijana, pięć lat temu, a jak facet faceta zwyzywa to nie molestowanie. Ta nasza branża jest toksyczna, różne rzeczy widziałam, różne i mnie spotykały, ale że w 2020 ktoś tak broni" - skomentowała tekst Sylwia Czubkowska z "Gazety Wyborczej".

W "Press" Iza Koprowiak ujawniła, że jeden z dziennikarzy "Przeglądu Sportowego", jej ówczesny przełożony, w 2016 roku podczas jazdy samochodem zaczął łapać ją za udo. - Kiedy bardzo dosadnie powiedziałam mu, by zabierał ręce, nazwał mnie kurwą i swoim paziem – mówiła Szymonowi Jadczakowi. Jak dodała, nie zgłosiła tego oficjalnie, wspomniała o tym jednemu z przełożonych, potem nie wracała do sprawy.

Po dwóch latach redaktor naczelny "PS" Przemysław Rudzki dopytywał ją o sytuację. Wtedy dziennikarz stracił funkcję. - Podobno również z tego powodu – dodała Koprowiak. Z Rudzkim nie udało nam się w środę skontaktować.

Na Twitterze szybko też pojawiły się sugestie, że molestować mógł dziennikarz obecnie zatrudniony w serwisie Sport.pl (Agora). Paweł Wilkowicz, redaktor naczelny Sport.pl, nie chciał udzielić nam komentarza, ale we wtorek napisał na Twitterze: "Absolutnie nie umywamy rąk. Zajmujemy się tą sprawą, od kiedy się o niej dowiedzieliśmy. Natomiast pełne wyjaśnienie tej sprawy jest możliwe tylko w redakcji, w której ta sprawa miała miejsce".

Agnieszka Skrzypek-Makowska, communications manager Ringer Axel Springer Polska, wydawcy "PS" oświadczyła: "Sprawa nie była nam znana w 2016 roku, nie była zgłoszona, a ówczesny przełożony p. Koprowiak już nie pracuje w naszej firmie". 

W 2016 roku naczelnym "PS" był Michał Pol. - Nic o tym nie wiedziałem, dowiedziałem się z "Press" - mówi "Presserwisowi" Pol. "Michał nie ma co wyjaśniać. Jemu wtedy o niczym nie mówiłam. To nie o niego chodzi" - napisała na Twitterze Koprowiak.

O komentarz poprosiliśmy też biuro prasowe Agory. Dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej spółki Nina Graboś w środę wieczorem wysłała nam oświadczenie. "Sprawa (...) nie miała miejsca w żadnym z zespołów Agory. (...) W związku z brakiem formalnych możliwości wyjaśnienia sytuacji, która miała miejsce kilka lat temu u całkiem innego pracodawcy, zwróciliśmy się z prośbą o odniesienie się do opisywanej w mediach sytuacji do redakcji, która zatrudniała w tamtym czasie obie osoby" - napisała Graboś "Presserwisowi".

Sprawdź, o czym piszemy
w najnowszym numerze

Okładka

(JSX, 05.03.2020)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.