Ogórek o Wolskim, czyli skutki telefonu radiowego komisarza
05.09.2006, 08:36
W swoim pierwszym felietonie przygotowanym dla "Sygnałów dnia" na wtorek, 5 września, Michał Ogórek skomentował sytuację, w której postawił go dyrektor Programu I Polskiego Radia Marcin Wolski.
Przypomnijmy, że dyrektor Wolski zaproponował wygłaszanie felietonów na swojej antenie takim osobom, jak m.in. Stanisław Michalkiewicz, Rafał Ziemkiewicz czy Maciej Rybiński. - Dążymy do pluralizmu – uzasadniał swoją decyzję Marcin Wolski. - Stanisław Michalkiewicz będzie przeciwwagą dla Michała Ogórka. Felietonista ”Gazety Wyborczej” stwierdził w rozmowie z ”Presserwisem”, że nie miał pojęcia o obecności wśród felietonistów Stanisława Michalkiewicza. Dlatego w swoim pierwszym felietonie, który przygotował na dziś, odnosi się do zadania postawionego przed nim przez dyrektora Programu I: Felieton Michała Ogórka Kiedy dyrektor Marcin Wolski zatelefonował do mnie któregoś dnia i zaproponował mi pisanie felietonów do „Sygnałów dnia”, nie mogłem potraktować tego jako zwykłego zadania dziennikarskiego. Od czasu bowiem, kiedy sam Jarosław Kaczyński wprowadził Wolskiego do hymnu polskiego, śpiewając – w swym słynnym wykonaniu Mazurka Dąbrowskiego – „z ziemi polskiej do Wolski”, nie jest on po prostu dyrektorem I Programu Polskiego Radia. Dzwonił do mnie raczej narodowy symbol – czułem się tak, jakby zadzwonił do mnie Grób Nieznanego Żołnierza – tym bardziej że było źle słychać. Jakby tego było mało, dyrektor Wolski w specjalnym oświadczeniu dla prasy wyznaczył mi rolę gwaranta pluralizmu politycznego w radiu: zostałem podany jako jedyny przykład równowagi w zestawie zaproszonych felietonistów. Świadomość, że beze mnie całe Polskie Radio straciłoby obiektywizm i że na mnie jednym wisi cała jego bezstronność, jest bardzo pochlebiająca, ale jednocześnie pokazuje ogrom odpowiedzialności, która na mnie spoczywa. Dajmy na to, że się przeziębię. Polskie Radio natychmiast się przechyli i straci równowagę. Przeze mnie radiofonia polska się zwichnie. Na szczęście, kiedy zachorują inni felietoniści, nic takiego się nie stanie, bo ich dyrektor Wolski nie uznał za gwarantów pluralizmu, tylko akurat mnie. Pluralizm polegał będzie na tym, że w zależności od dnia w „Sygnałach dnia” będą Państwo mieli okazję wysłuchać czegoś całkowicie ze sobą sprzecznego. Nie jest to jednak nic nowego. Audycja „Sygnały dnia” ma już tyle lat, że w jej historii zdarzało się to już wielokrotnie. Do pamiętnych tradycji w dawnych czasach należało to, że wiadomości o 7 były zupełnie różne od wiadomości o 8, a to z tego powodu, że wiadomo było, iż wiadomości o 7 słuchał ówczesny sekretarz od propagandy i trzeba było w nich powiedzieć coś przyjemnego dla niego, a w wiadomościach o 8 trzeba było dać coś przyjemnego dla słuchaczy. O 7 wilk był więc syty, a o 8 owca znowu cała. Wieloletnie doświadczenia z zaspokajaniem tak różnych potrzeb bardzo się teraz przydadzą. Mówiąc zaś bardziej serio: cała ponad 35-letnia historia „Sygnałów dnia” to uporczywa codzienna walka dziennikarzy radiowych z dysponentami politycznymi i nasyłanymi tu ciągle nowymi komisarzami o niezależność. Codzienne uporczywe starania, aby mówić swoim głosem, a nie głosem czającego się za plecami partyjnego nadzorcy. Bój nigdy niezakończony, podejmowany codziennie uporczywie od świtu na nowo. Będę uważał, że spełniłem swoje zadanie, jeśli choć trochę wesprę zespół „Sygnałów dnia” w tych jego staraniach. Michał Ogórek(05.09.2006)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter










