Dział: INTERNET

Dodano: Maj 08, 2018

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Na konferencji SDP i Ordo luris narzekano na cenzurowanie w sieci treści patriotycznych

(fot. Grzegorz Dyjak)

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i instytut Ordo Iuris zorganizowały konferencję pt. "Cenzura w sieci?" na temat wolności słowa w internecie. Głównie narzekano na to, że media społecznościowe zwalczają treści prawicowe i konserwatywne. 

W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele SDP, Google, Ordo Iuris i telewizji internetowej wRealu24.pl. Tą ostatnią reprezentował Marcin Rola, były rzecznik prasowy ruchu Kukiz’15. Rola 12 kwietnia poprowadził w siedzibie SDP debatę na temat antypolonizmu, współorganizowaną przez skrajny Obóz Narodowo-Radykalny.

Marcin Rola stwierdził, że firmy takie jak Google, Facebook i YouTube wprowadzają cenzurę prewencyjną. - Dziwnym trafem kasowane są treści tylko prawicowe. My się tym różnimy od YouTube, że nie cenzurujemy – mówił.

Witold Gadowski, wiceprezes SDP, ujawnił, że organizatorzy konferencji chcieli zaprosić też przedstawiciela Facebooka, ale nie mogli się skontaktować z osobą, która tę firmę reprezentuje w Polsce. - Jeżeli chcesz skontaktować się z Facebookiem, to najłatwiej przez partię Nowoczesna, bo oni mają tam chody – Marcin Rola odpowiedział Gadowskiemu.

Gadowski dostrzegł też problem w tym, że np. George Soros mógłby kupić jakaś dużą platformę internetową, bo - jak mówił Gadowski - wiadomo do jakiego typu społeczeństwa dąży Soros.

Jolana Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP stwierdziła natomiast, że CMWP otrzymuje sygnały o cenzurze w internecie. - Zgłaszają się do nas dziennikarze i właściciele portali, którzy mają kłopoty z publikowanie tego, co uważają za ważne i istotne. To bardzo niepokojące zjawisko. Nie wiemy, kto o tym decyduje, kto zawiesił dany profil i z jakich powodów, bo nie jest to precyzowane - mówiła Hajdasz.

Tymoteusz Zych z Ordo Iuris przekonywał, że problemem jest kasowanie w mediach społecznościowych kont i profili patriotycznych, konserwatywnych i chrześcijańskich. - Są też mniej widoczne ograniczenia, jak różnicowanie zasięgów różnych materiałów, które trudniej wychwycić niż usunięcie czyjegoś wpisu – mówił Zych.

Do zarzutów dotyczących cenzury w internecie odniósł się przedstawiciel Marcin Olender, menadżer ds. polityk publicznych i relacji rządowych dla regionu centralnej i wschodniej Europy w polskim oddziale Google. - Nie jest tak, jak twierdzi redaktor Hajdasz, że jesteśmy pierwszą władzą. Bardzo nam do tego daleko. Internet nie jest bezprawnym dzikim zachodem – mówił Oleander. - Rządy obudziły się po dwóch dekadach wybuchu wolności w internecie. Obecnie podlega ona regulacjom na różnych polach. Na bieżąco modyfikujemy swoje procedury i rozwiązania prawne – dodał Olender.

Przedstawiciel Google zapewniał, że nie ma żadnej nierówności w ocenianiu treści w sieci. Jak tłumaczył Olender, usługodawcy w internecie tacy jak Google czy YouTube biorą na siebie odpowiedzialność cywilną, a może nawet karną, za publikowane treści – Albo to usuniemy albo będziemy odpowiadać. Takie mamy zasady. One chronią użytkowników. Publicznie nie możemy komentować konkretnych przypadków - mówił.

Krzysztof Skowroński, prezes SDP, stwierdził, że są olbrzymie problemy z wolnością w internecie. - Chcemy się zastanowić, czy w wyniku technologicznej rewolucji nie stracimy nie tylko wolności wypowiedzi, ale też wolności osobistej – mówił Skowroński.

(PAZ, GDYJ, 08.05.2018)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.