Dział:

Dodano: Grudzień 26, 2017

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Mają więcej czytelników niż niejeden dziennikarz

(fot. archiwum)

Nie mają doświadczenia dziennikarskiego, prowadzenie serwisów łączą z pracą zawodową, a czytelników mają więcej niż niejeden dziennikarz w sieci.

Obficie o jedzeniu

Press

Marta Glinka, Restaurantica.pl i WarsawFoodie.pl

Marta Glinka lubiła chodzić do restauracji, podróżowała kulinarnie. – Nie chciałam, żeby wspomnienia uleciały, więc zaczęłam je zapisywać – opowiada. Była dyrektorem marketingu w PLL Lot, wcześniej senior brand managerem i marketing managerem w firmie CEDC i właśnie pracując w tej firmie, założyła w 2007 roku blog Restaurantica.pl. Spisywała w nim wrażenia z wizyt w restauracjach w Warszawie, innych miastach Polski oraz za granicą. Dziś na Restaurantica.pl można znaleźć ok. tysiąca tekstów o restauracjach i podróżach kulinarnych, jej blog jest czytany przez 30–40 tys. internautów miesięcznie. Glinka poszła za ciosem i w połowie 2012 roku stworzyła – wspólnie z autorką bloga Froblog Joanną Mróz – serwis WarsawFoodie.pl. Publikuje informacje dotyczące jedzenia poza domem w stolicy. – Odwiedzając restauracje i pisząc bloga, zaobserwowałam, że w Warszawie otwiera się coraz więcej restauracji, odbywa się coraz więcej wydarzeń kulinarnych, a ludzie lubią i chcą o tym czytać, lubią być na bieżąco – tłumaczy Glinka. WarsawFoodie.pl notuje prawie 100 tys. odwiedzin miesięcznie.

W serwisie baza restauracji podzielona jest na rodzaj kuchni, okazje, a także dzielnice, w których się znajdują. – Nie recenzujemy i same nie oceniamy restauracji, ale wszystkie teksty piszemy osobiście – zaznacza Marta Glinka. Notki powstają na bazie tego, co dostaną od restauracji, znajdą w internecie lub otrzymają od czytelników. Są to przeważnie krótkie informacje ze szczegółami na temat menu, godzin otwarcia, kontakt do danego lokalu.

WarsawFoodie.pl Marta Glinka prowadzi z Joanną Mróz, ale i swoim mężem. Sama bardziej zajmuje się organizowaniem portalu biznesowo, ostatnio rzadziej na nim pisze. W Restaurantica.pl nowe relacje z wizyt w restauracjach zamieszcza co kilka, czasem co kilkanaście dni.

Serwis WarsawFoodie.pl zarabia na postach sponsorowanych i reklamach banerowych. – Współpracujemy z restauracjami, firmami z sektora spożywczego, dla których nasza grupa docelowa, czyli osoby często jedzące poza domem, podróżujące, otwarte na nowości jest bardzo atrakcyjna – mówi Glinka. – Z roku na rok obserwujemy zwiększone zainteresowanie obecnością reklamodawców na naszej stronie, a także wzrost przychodów – stwierdza. Do WarsawFoodie.pl nie dopłaca. – Przychody WarsawFoodie.pl to w zależności od miesiąca od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie – podaje.

Marta Glinka po kilkunastu latach pracy w korporacjach na stanowiskach menedżerskich i dyrektorskich zdecydowała się przejść na swoje jesienią 2015 roku. – Połączyłam w mojej firmie dwie pasje: marketing i jedzenie – opowiada. Teraz pracuje jako konsultant i zajmuje się doradztwem marketingowym dla branży spożywczej i gastronomicznej. – Dzięki temu mogę się też skupić na rozwoju WarsawFoodie.pl i Restaurantica.pl, jak również myśleć o kolejnych projektach, bo na tych dwóch stronach moja działalność wydawnicza się raczej nie skończy – zapowiada Glinka.

Każdy autor to historia

Press

Wojciech Duch, Historia.org.pl

Wojciech Duch, pracownik jednej z instytucji finansowych, pierwszy internetowy serwis historyczny założył w 2002 roku, gdy był uczniem gimnazjum. Nie chciał być gorszy od kolegi, który założył swoją stronę internetową. – Historia od zawsze była moją pasją – tłumaczy. W liceum i na studiach rozwijał serwis Historia.org.pl. – Portal to właściwie mój drugi etat. Poświęcam mu znaczną część prywatnego czasu – przyznaje Wojciech Duch. Nawet wyjeżdżając na wakacje, wybiera miejsca z historią, by móc o nich zrobić materiał do serwisu. – Moim bliskim nie zawsze się to podoba – przyznaje. 

Historia.org.pl to profesjonalny, rozbudowany serwis historyczny, w którym można znaleźć zarówno teksty informacyjne związane z nauką, kulturą, polityką historyczną czy wojskiem, jak też komentarze, wywiady, recenzje (codziennie o 8 rano) oraz dział poświęcony rekonstrukcjom. – Dziś w portalu figuruje dziewięć tysięcy wpisów, przynajmniej jeden swój tekst opublikowało tu prawie 600 autorów – mówi Duch. W marcu br. serwis Historia.org.pl miał 130,5 tys. użytkowników (dane PBI/Gemius).

Redakcję Historia.org.pl tworzy 15 osób, do tego dochodzą współpracownicy. Samych recenzentów jest 60. – Każda osoba to odrębna historia. Najwięcej jest wśród nas historyków, ale redakcję tworzą także dziennikarze, prawnicy, informatycy itp. – tłumaczy Duch.

Kilkakrotnie spotykali się osobiście przy okazji imprez historycznych. Na co dzień konsultują się poprzez grupy na Facebooku i Skypie. – Wszystkie ustalenia załatwiamy przez internet, to wygodne i szybkie – mówi Wojciech Duch. Nie czyta wszystkich tekstów przed publikacją, ale za to stara się je przeczytać, gdy już trafią na stronę – by być na bieżąco. Artykuły podlegają redakcji i korekcie. – Każdy tekst jest czytany przez osobę, która zajmuje się daną dziedziną historii. W razie wątpliwości redaktor kontaktuje się z autorem i wraz z nim pracuje nad tekstem. Potem tekst trafia do korekty, a następnie do publikacji na portalu – opowiada.

– Szefowie działów mają dużo swobody, mam do nich zaufanie, dla mnie są prawdziwymi profesjonalistami. Osobiście podejmuję kluczowe decyzje, nie ingeruję w prace szefów działów, oni najlepiej czują swoją tematykę – tłumaczy.

Wszyscy piszący dla Historia.org.pl łączą tę pasję z pracą zawodową. – Nikt z nas nie traktuje portalu jako źródła stałego dochodu. Dzięki temu mamy komfort, że nie musimy za wszelką cenę, kosztem niezależności lub jakości, dążyć do określonego wyniku finansowego – zaznacza Duch. W portal zainwestował prywatne środki. – Oczywiście w serwisie pojawią się reklamy, ale w większości wpływy z nich są ponownie inwestowane w portal, chociażby w opłacenie serwera, domeny czy materiały marketingowe – wyjaśnia. O konkretnych kwotach nie chce mówić.

Jego pracodawca nie ma nic przeciwko prowadzeniu przez niego projektu internetowego. – Moi szefowie wiedzą o portalu i niejednokrotnie go chwalili. Pisał o nim także wewnątrzkorporacyjny magazyn, gdzie zamieszczono ze mną wywiad – opowiada Duch. –  Mam dwie pasje: historię i prawo. Myślę, że moje dziennikarskie doświadczenie przydaje się w pracy prawnika, a prawnicze w pracy dziennikarskiej – stwierdza.

Samorealizacja w kulturze

Press

Konrad Wągrowski, Esensja.pl

Konrad Wągrowski, pracując w Polskiej Telefonii Cyfrowej jako specjalista od IT, stworzył w 1999 roku internetowy magazyn „Framzeta”. W 2000 roku połączył się z projektem „The Valetz Magazine” Artura Długosza i tak powstał internetowy magazyn „Esencja”, zmieniony w serwis Esensja.pl (Długosz wycofał się z projektu 10 lat temu). Publikuje teksty o książkach, filmach, komiksach, grach i muzyce.

– Odkrywaliśmy wówczas uroki internetu, toczyliśmy wielkie dyskusje na grupach usenetowych. Znajdowaliśmy w sieci ludzi podobnych do nas – wspomina początki Wągrowski. – Mieliśmy wrażenie, że nowe produkty światowej kultury rozumiemy lepiej od starego pokolenia dziennikarzy kulturalnych i chcieliśmy się tym chwalić. Czuliśmy ogromną satysfakcję, że możemy sami publikować, ktoś to czyta i podejmuje dyskusję – dodaje. Pierwsze numery „Esensji” ukazywały się co miesiąc i miały strukturę przypominającą drukowane czasopisma kulturalne. – Po kilku latach przeszliśmy na formę aktualizowanego na bieżąco serwisu internetowego – mówi Wągrowski. Esensja.pl miesięcznie notuje 100–150 tys. użytkowników.

Esensja.pl ma nadtytuł: „Magazyn Kultury Popularnej”. Serwis podzielony jest na działy, m.in. książki, filmy, komiksy, gry, muzyka. Internauci mogą tu znaleźć informacje z danej tematyki, recenzje i wywiady. Teksty z serwisu trafiają również do elektronicznego magazynu wydawanego co miesiąc (można obejrzeć na stronie lub pobrać). Z serwisem Esensja.pl współpracuje ok. 30 osób. Niektórzy sami przysyłali pierwsze teksty, potem byli zapraszani do stałej współpracy. Autorzy zamieszczają teksty w wewnętrznym systemie, później artykuły są redagowane i trafiają do korekty, a na stronie publikuje je szef działu lub sam Wągrowski. – Mam zaufaną ekipę sprawdzonych ludzi i jeśli z jakichś powodów nie mogę przez jakiś czas się angażować, to wiem, że inni będą mogli mnie zastąpić – opowiada Konrad Wągrowski. – Udało nam się dość sprawnie rozdzielić obowiązki, wiele elementów „Esensji” funkcjonuje niezależnie od mojego zaangażowania – dodaje. 

Konrad Wągrowski zajmuje się serwisem wieczorami lub w weekendy. – „Esensja” zawsze może poczekać. Oczywiście staramy się być na bieżąco, dotrzymywać obiecanych terminów, ale jeśli będzie obsunięcie o jeden dzień, nie ma katastrofy – stwierdza Wągrowski. Serwisowi poświęca kilka-kilkanaście godzin w tygodniu, zwykle jedną, dwie godziny dziennie. – Dyskusje redakcyjne, plany, odpowiadanie na korespondencję, promocja na Facebooku, administracja serwisem, stawianie tekstów, współpraca z partnerami... – opisuje swoją pracę redaktora i wydawcy. Dyskusje ze współpracownikami prowadzą przez internet, autorzy pochodzą z całej Polski. – Mieliśmy w historii kilka spotkań redakcyjnych, największe w 2005 roku na pięciolecie serwisu – mówi Wągrowski.

Niektórych autorów, z którymi współpracuje od 17 lat, nigdy nie spotkał osobiście. Wszyscy pracują na zasadach wolontariatu, nie otrzymują wynagrodzeń. Z serwisem Esensja.pl współpracowali m.in. Michał Chaciński, Kamil Śmiałkowski i Wojciech Orliński. – Staram się też sam pisać teksty, bo to lubię, ale w okresach większego zaabsorbowania pracą zawodową czy obowiązkami rodzinnymi po prostu pisanie odpuszczam – przyznaje Konrad Wągrowski. 

– W pewnym sensie od „Esensji” zacząłem swoje dziennikarskie życie – przyznaje Michał Chaciński, który współpracował z serwisem przez kilka lat. – Esensja.pl była świetnym projektem na swoje czasy: miejscem, w którym zebrały się osoby niepracujące zawodowo w mediach, a pasjonujące się daną dziedziną. Udało się stworzyć internetowe pismo z prawdziwego zdarzenia – opowiada Chaciński. – To, czego nie udało się Esensji zrobić przez kolejne lata, to w jakiś sposób zmonetyzować projektu. Wszyscy pracowaliśmy hobbystycznie. Nie przypadkiem duża część ludzi poszła potem do płatnych mediów – dodaje. 

Pytany o dochody z serwisu, Konrad Wągrowski odpowiada:  – Nie są to zauważalne kwoty i obawiam się, że nigdy nie będą. 

Miesięcznie Esensja.pl uzyskuje z reklam kilkaset złotych. – Cieszę się, że do interesu nie dopłacam i wpływy z reklam czy programów afiliacyjnych wystarczają na pokrycie kosztów hostingu, domeny, korespondencji, księgowości – wymienia właściciel. Jeśli udaje się coś odłożyć, inwestuje w zmiany w serwisie. Czasem zdarzało się opłacić akredytację na festiwal dla współpracownika.

Dziś Konrad Wągrowski pracuje dla Accenture w charakterze kontraktora, opłacanego w zależności od czasu poświęconego dla danej firmy. Czy rozważał poświęcenie się wyłącznie własnemu serwisowi? – Może kiedyś, gdy miałem naiwne wyobrażenia o internecie. Dziś nie mam złudzeń: praca w charakterze konsultanta IT daje satysfakcję i pozwala utrzymać rodzinę; praca w kulturze daje przyjemność i wzmacnia poczucie samorealizacji – stwierdza.

Niekomercyjnie o mobilach

Press

Łukasz Majchrzyk, Mobirank.pl

Łukasz Majchrzyk, ekspert ds. marketingu w Alior Banku, w czerwcu 2013 roku uruchomił serwis Mobirank.pl. – Pomysł narodził się w zasadzie z dnia na dzień. W sieci brakowało mi niezależnego serwisu, w którym można byłoby znaleźć najnowsze statystyki i dane z rynku mobilnego oraz nowych technologii w Polsce i na świecie – tłumaczy Majchrzyk. – Główną ideą serwisu jest jednak pomaganie polskim twórcom aplikacji w promocji ich pomysłów i produktów – zaznacza.

Mobirank.pl zaczynał od krótkich newsów średnio raz dziennie. Potem, oprócz statystyk, zaczął publikować nowinki technologiczne i najważniejsze newsy ze świata technologii. – Z czasem zgłaszało się do mnie coraz więcej polskich twórców i programistów, dla których serwis stał się miejscem, gdzie mogą opublikować informację o swojej apce, produkcie czy projekcie – opowiada Majchrzyk. Serwis ma dziś ok. 200 tys. użytkowników miesięcznie. 

Łukasz Majchrzyk jest jedynym autorem serwisu Mobirank.pl.  – Internet, mobile i nowe technologie to obszary, które wchodzą w zakres moich obowiązków w codziennej pracy. Jednak prowadzenie serwisu jest niezależną działalnością, na którą poświęcam prywatny czas – zaznacza. W Mobirank.pl opisuje rynek aplikacji mobilnych, prezentuje dane dotyczące rynku mobilnego, statystyki. Dziennie publikuje mniej więcej trzy notki, razem miesięcznie jest to 80–100 artykułów.

Część treści w serwisie pochodzi od twórców aplikacji lub biur prasowych firm. – Wiele czasu poświęcam na stworzenie własnych artykułów i przeredagowanie, a czasem zweryfikowanie tych podsyłanych – opowiada Majchrzyk. – Jeśli chcemy, by taki serwis dobrze funkcjonował, musimy wygospodarować dodatkowe trzy–cztery godziny dziennie na intensywne pisanie oraz czytanie nowości ze świata technologii – uważa. 

Majchrzyk korzysta z pomocy agregatorów treści, głównie Feedly. Od niego zaczyna dzień i przegląda tematy, które mogą go zainteresować. – Dzięki funkcji „przeczytaj później” mogę wyselekcjonować najnowsze i najciekawsze informacje ze świata nowych technologii. Niezastąpione jest także Google Alerts, w którym mam zdefiniowane interesujące mnie źródła i otrzymuję powiadomienie w momencie, gdy tylko pojawi się ciekawa informacja – opowiada Majchrzyk. Pilnuje, by publikowane treści miały głównie informacyjny charakter. – Za publikację treści nie pobieram opłat, czasem pojawiają się artykuły sponsorowane, ale w całym serwisie stanowią one znikomą część wszystkich wpisów – przyznaje. Po czym dodaje, że serwis Mobirank.pl nie jest inicjatywą komercyjną. – Prowadzę go non profit – informuje Majchrzyk. W serwisie są reklamy, proste formaty displayowe. Właściciel pytany, czy miesięcznie zarabia na reklamach kilkaset złotych, czy ponad tysiąc, stwierdza: – Przekraczam tysiąc.

Maciej Kozielski

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.