"Wprost", Kania i Janecki mają przeprosić profesora Ceynowę, ale nie muszą płacić
(fot. pixabay.com)
Wydawca tygodnika "Wprost" (AWR "Wprost"), jego dawny naczelny Stanisław Janecki i była dziennikarka Dorota Kania mają przeprosić prof. Andrzeja Ceynowę, ale nie muszą płacić zadośćuczynienia - uznał prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sprawa dotyczy artykułu "Agenci w gronostajach" Doroty Kani, opublikowanego we "Wprost" w 2007 roku. Autorka pisała w nim, powołując się na akta z IPN, że ówczesny rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa miał współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa. Zdaniem "Wprost" w 1987 roku zarejestrowano Ceynowę jako tajnego współpracownika o kryptonimie "Lek". Teczki "Leka" SB zniszczyła w 1990 roku.
Ceynowa zapewniał, że nie był agentem, choć przyznawał, że w latach 70. był zmuszany przez SB do współpracy. Pozwał o ochronę dóbr osobistych autorkę artykułu, ówczesnego redaktora naczelnego tygodnika Stanisława Janeckiego oraz jego wydawcę. Od wszystkich żądał przeprosin we "Wprost" oraz 500 tys. zł zadośćuczynienia. Pozwani wnosili o oddalenie pozwu, podkreślając, że rzetelnie opisano akta IPN nt. Ceynowy.
W 2014 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że doszło do bezprawnego naruszenia dóbr osobistych powoda. Mocą wyroku każdy z pozwanych miał oddzielnie zamieścić przeprosiny w tygodniku "Wprost" i jego serwisie internetowym. Ponadto mieli wspólnie zapłacić 150 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd zakazał też im na przyszłość pisania o związkach powoda z SB oraz nakazał usunąć inkryminowane artykuły ze strony internetowej "Wprost".
Pozwani w apelacji wnieśli o zmianę wyroku i oddalenie pozwu. Wskazywali, że pion lustracyjny IPN podzielił ustalenia dziennikarzy co do współpracy Ceynowy, podjęte w ramach debaty publicznej. Zadośćuczynienie uznali za zbyt wysokie. Obecny wydawca "Wprost" kwestionował, by miał odpowiadać za decyzje poprzedniego wydawcy.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w czwartek w większości uwzględnił apelację pozwanych. Uznał, że muszą przeprosić, bo w artykułach pominięto wiadomość z akt IPN, iż w 1977 r. profesor odmówił współpracy z SB. Przeprosiny za naruszenie jego dobrego imienia mają dotyczyć "przedstawienia informacji o powodzie w sposób nierzetelny".
Troje sędziów Sądu Apelacyjnego oddaliło natomiast nakazy zapłaty zadośćuczynienia i usunięcia artykułów ze strony "Wprost" w Internecie, a także zakaz pisania o powodzie.
Reprezentujący Ceynowę mecenas Maciej Śledź powiedział PAP, że będzie rekomendował swemu klientowi kasację do Sądu Najwyższego, bo "nie może nie być konsekwencji finansowych takiego naruszenia dóbr osobistych". Adwokat wydawcy "Wprost" mecenas Paulina Piaszczyk powiedziała, że "raczej nie będzie" kasacji, skoro SA uwzględnił główne zarzuty apelacji. Pełnomocnicy innych pozwanych będą zastanawiać się nad taką możliwością.
(JM, PAP, 30.03.2016)










