Sylwester Wardęga przedstawia swoją wersję niepowodzenia w metrze (wideo)
(fot. SA Wardega)
Sylwester Wardęga jest rozgoryczony na to jak media przedstawiły wyrzucenie go z metra. W przebraniu Lorda Vadera chciał udusić w nim innego youtubera - Wapniaka. Ochrona metra uniemożliwiła mu nagranie filmu. Swoją wersję wydarzeń przedstawił na kanale Krulestwo.
W poniedziałek Wardęga pojawił się w warszawskim metrze w stroju Lorda Vadera. Towarzyszył mu operator i Wapniak, który miał grać rolę duszonego na odległość staruszka. Inscenizacja zaniepokoiła motorniczego, który powiadomił ochronę. Wardęga nie wyjaśnił interweniującym ochroniarzom, jaki jest cel jego działania, więc ci wezwali policję.
W środę Warszawskie Metro wydało oświadczenie, w którym tłumaczy, że gdy tylko maszynista widzi na monitoringu niepokojącą sytuację, to musi wezwać ochronę, aby ją wyjaśnić. Przedstawiciele Metra na Facebooku zamieścili pojednawczy wpis do Wardęgi: "Mamy nadzieję, że jednak przejdziesz na »jasną stronę mocy« i w przyszłości wspólnie wykorzystamy »Moc« w dobrym celu".
Tymczasem youtuber w swoim oświadczeniu zarzuca pracownikom metra trollowanie, a dziennikarzom relacjonującym sprawę brak wiarygodności.
Performer Paweł Kwaśniewski uważa, że Wardęga nie może oczekiwać medialnego wsparcia, bo przesadził. - Rozumiem, że robi się performance w metrze, choć nie lubię takich miejsc, bo zakłócanie spokoju Bogu ducha winnych widzów jest nieetyczne. Powinien jednak wcześniej to zgłosić. Tym bardziej że Metro jest przychylne w tego typu sprawach - mówi Kwaśniewski. Nie podoba mu się jednak reakcja głównie ochroniarzy. - Tekst: "Czy pan wyszedł z psychiatryka?" jest absolutnie karygodny - dodaje Kwaśniewski.
Rzeczniczka prasowa Metra Anna Bartoń tłumaczy: - Poprosiliśmy pana Wardęgę o wyjście z pociągu i wyjaśnienie sytuacji. Nie stosował się do polecenia. Każda następna interwencja zaostrzała już nieciekawą sytuację. Poziom nieporozumienia narastał. Prawdopodobnie w takich wymianach zdań mogły paść ostre słowa. O tym, że to był żart, dowiedzieliśmy się następnego dnia z wyjaśnień pana Wardęgi. Dla nas nie wyglądało to śmiesznie. W celu dokonywania nagrań w metrze wystarczy zadzwonić lub wysłać zgłoszenie mailowe - mówi Bartoń.
(JJ, 19.12.2015)










