Dział: PRASA

Dodano: Kwiecień 25, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Cezary Łazarewicz przegrał proces z SDP w sprawie Hieny Roku

Cezary Łazarewicz (fot. Marcin Obara)

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich nie musi przepraszać Cezarego Łazarewicza za nominowanie go do antynagrody Hiena Roku za tekst o ojcu braci Kaczyńskich - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. Polska Agencja Prasowa relacjonując proces zwraca uwagę, że sąd przyznał rację SDP, że tekst był pisany pod tezę polityczną. Mają o tym świadczyć: tytuł, lead i dział, w który opublikowano materiał "Ojciec braci".

Sąd uznał za "całkowicie nieskuteczną" apelację Cezarego Łazarewicza od ubiegłorocznego wyroku sądu I instancji, który oddalił jego powództwo. Dziennikarz może jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
Łazarewicz w pozwie przeciwko SPD domagał się przeprosin na stronie internetowej stowarzyszenia, w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" oraz wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny.
SDP nominowało go do Hieny Roku za artykuł w "Newsweek Polska" (Ringer Axel Springer Polska), w którym w 2012 roku opisywał ojca Lecha i Jarosława Kaczyńskich - Rajmunda. Pisał m.in. o jego domniemanej przynależności do PZPR, o rzekomo nienajlepszych relacjach rodzinnych, a także, że krótko przed śmiercią w 2005 roku miał powiedzieć: "Boże, uchroń Polskę przed moimi synami narwańcami". Zarząd SDP uzasadniał swój wybór tym, że tekst - oparty głównie na anonimowych źródłach i "głęboko ingerujący" w prywatność bliskich Rajmunda Kaczyńskiego - "został napisany pod tezę polityczną, mającą w efekcie uderzyć w lidera opozycji oraz dobrą pamięć o nieżyjącym prezydencie RP".
Łazarewicz jest przekonany, że nominowano go dlatego, że "nie pisał na kolanach", a SDP przejęła grupa dziennikarzy blisko związanych z PiS. W 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jednak jego pozew, uznając, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda. Sąd uznał, że dziennikarz musiał liczyć się z krytyką, podejmując taki temat, a uwzględnienie pozwu mogłoby ograniczać swobodę debaty publicznej. Według sądu pierwszej instancji powód nie doznał żadnej krzywdy po nominacji, bo środowisko dziennikarskie było podzielone w tej sprawie. Dodatkowo sąd uznał, że dziennikarz może być traktowany jako osoba publiczna, której zakres ochrony prawnej jest mniejszy.
W apelacji Łazarewicz wniósł o uchylenie wyroku. Jego pełnomocnik mecenas Tobiasz Szychowski dowodził przed Sądem Apelacyjnym, że Łazarewicz poniósł krzywdę, bo określenie "hiena" przylgnęło do niego i niektórzy jego rozmówcy tak właśnie go do dziś kojarzą. Pełnomocnik SDP mecenas Artur Wdowczyk wnosił o utrzymanie wyroku. Argumentował, że w sprawie chodzi m.in. o to, czy w ogóle dane środowisko może przyznawać "antynagrody".
Sąd Apelacyjny uznał, że autorom uzasadnienia uchwały SDP nie można zarzucić bezprawności. W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Harasimiuk mówiła, że powód podawał w tekście źródła informacji, gdy odnosiły się one do faktów, a kiedy używał "sformułowań negatywnych", to źródła były anonimowe, np. "koledzy Rajmunda".Według sądu takie "stwierdzenia niewiadomego pochodzenia" naruszają prawo prasowe, bo odnoszą się do osoby niebędącej osobą publiczną. "Bohater artykułu nie był i nie chciał być osobą publiczną" - dodała sędzia.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego słowa pozwanych o "artykule pisanym pod tezę polityczną" uzasadnia sam jego tytuł ("Ojciec braci") i lead ("O jego pamięć nigdy nie zadbała najbliższa rodzina. Nie chciała zadbać") oraz umieszczenie całego tekstu w dziale Polityka. Sędzia Harasiumiuk dodała, że wytłuszczenia w tekście wskazywały, że "głównymi bohaterami są synowie Rajmunda". (PAP)

(25.04.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.