O. Ludwik Wiśniewski do dziennikarzy: "Wasza praca to powołanie. Ale fałsz rujnuje"
o. Ludwik Wiśniewski (fot. Grażyna Makara)
Słowa o. Ludwika Wiśniewskiego, laureata Grand Press 2013 w kategorii Publicystyka, za cykl tekstów pt. "Gdzie my jesteśmy" opublikowany w "Tygodniku Powszechnym". Przemówienie to, w imieniu laureata, na gali Grand Press odczytał redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" Piotr Mucharski.
Serdecznie dziękuję za to niespodziewane wyróżnienie.
Chciałbym oddać hołd ludziom pióra, pisarzom, dziennikarzom i powiedzieć, dlaczego ich pracę uważam nie za zwykłą robotę, ale za powołanie. Narzucają się tutaj dwa momenty. Pierwszy - to służba prawdzie. Kilka tygodni temu pożegnaliśmy premiera Tadeusza Mazowieckiego. Mazowiecki był politykiem i dziennikarzem. Znałem go dość dobrze i mam nadzieję, że wiernie odczytuję jego życiowe przesłanie. Otóż Mazowiecki dał nam lekcję, że polityka - w dalszej perspektywie - tylko wtedy jest skuteczna, kiedy jest moralna. A dziennikarstwo i wszelka twórczość pisarska tylko wtedy jest sensowna, kiedy służy prawdzie...
Proszę mi pozwolić na małe wspomnienie z życia. Ja osobiście obudziłem się dla Polski w 1970 roku. Dla Kościoła obudziłem się wcześniej, ale dla Polski w 1970 roku. Byłem naocznym świadkiem wydarzeń grudniowych roku 70. w Gdańsku i wtedy zrozumiałem, że system, w którym wtedy żyliśmy, jest niereformowalny i trzeba zacząć go kruszyć. Kruszyć? Ale jak? Ze swoimi uczniami i przyjaciółmi czytaliśmy na spotkaniach różne teksty i któregoś dnia przeczytaliśmy mowę Aleksandra Sołżenicyna z okazji przyznania mu nagrody Nobla. Sołżenicyn z całą mocą mówi tam: "nie kłamać, nie uczestniczyć w kłamstwie, dawać świadectwo prawdzie! Ten system oparty jest na kłamstwie. Obalić go może tylko prawda". I to był moment, kiedy ja osobiście znalazłem odpowiedź na pytanie: jak kruszyć system oparty na kłamstwie.
Panie i Panowie - prawda buduje, fałsz rujnuje.
Ale ci wszyscy, którzy chcą żyć prawdą i służyć prawdzie powinni pamiętać, że taka służba bywa - owszem - niekiedy nagradzana, ale często wymaga prawdziwej ofiary, a nawet pewnego samozaparcia.
I drugi moment, dzięki któremu można powiedzieć, że dziennikarstwo nie jest zwykłą robotą, ale powołaniem - to szacunek do godności ludzkiej i łącząca się z tym służba człowiekowi, zwłaszcza bitemu. Możemy mieć niekiedy do czynienia ze zbrodniarzem, który za chwilę otrzyma w sądzie najsurowszy wymiar kary - ale nie można traktować go jak psa, bo nosi on w sobie godność ludzką i jest moją siostrą, czy bratem. W życiu spotkałem wielu wspaniałych ludzi , których można by stawiać za przykład, jak należy szanować godność człowieka. Może niektórych, a już nie żyjących wymienię: Jan Józef Lipski, Władysław Siła-Nowicki, Wiesław Chrzanowski, Jerzy Turowicz, Arcybiskup Życiński i także Tadeusz Mazowiecki.
Ale także spotkałem się z bolesnym brakiem szacunku dla człowieka, i to już teraz, w okresie dekomunizacji i lustracji. Mam jeszcze w uszach rubaszny rechot - polityków, profesorów Uniwersytetu, dziennikarzy - że oto znów udało się obalić jakiś autorytet.
Dziennikarz nie jest nigdy tylko informatorem, ale zawsze jest także „formatorem”. Dziennikarz wtedy wypełnia swoje wzniosłe powołanie, kiedy mówiąc o najtrudniejszych sprawach - uczy czytelników służby prawdzie i służby człowiekowi.
Jeszcze raz składam hołd dziennikarzom, którzy swoją pracę uważają za powołanie.
O. Ludwik Wiśniewski OP
(16.12.2013)










