Jak Cezary Gmyz agentowi Tomkowi pomógł
"Tygodnik do Rzeczy" dał się wytłumaczyć agentowi Tomkowi.
Dziennikarz "Tygodnika do Rzeczy" Cezary Gmyz zrobił ustawkę posłowi PiS Tomaszowi Kaczmarkowi – doniosły wczoraj tygodniki "Newsweek Polska" i "Wprost". - To nie była ustawka. Sam zaproponowałem Kaczmarkowi zdjęcia i rozmowę – zaprzecza Gmyz.
"Wprost" i "Newsweek" poświęciły wczoraj okładkowe teksty posłowi PiS Tomaszowi Kaczmarkowi, znanemu jako agent Tomek. Gdy w luksusowym porsche cayenne miał niedawno stłuczkę, okazało się, że samochód nie należy do niego. Dziennikarze obu pism jednocześnie, niezależnie od siebie, sprawdzali, kto jest właścicielem auta. Niespodziewanie sprawę wyjaśnił na Twitterze Cezary Gmyz: "To auto jego narzeczonej. Poseł zwrócił się do Biura Analiz Sejmowych, czy użyczenie ma wpisać do rejestru korzyści" - napisał.
Gdy Michał Krzymowski z "Newsweeka" oraz Michał Majewski i Anna Gielewska z "Wprost" dowiedzieli się w końcu, że samochód wzięła w leasing na firmę Plaza Katarzyna Sztylc - jej współwłaścicielka, prywatnie narzeczona Kaczmarka - Gmyz był szybszy. W minioną środę na witrynie "Tygodnika do Rzeczy" opublikował tekst "Love & PiS" ilustrowany zdjęciami agenta Tomka i jego narzeczonej. W artykule w "Tygodniku do Rzeczy" Kaczmarek sugeruje, że to on poprosił Gmyza o zaaranżowanie ustawki. "Od czasu mojej stłuczki dziennikarze polują, by wykryć, kim jest moja dziewczyna. Nie ma sensu utrzymywać tego w tajemnicy. Nie chcę, by biegali za mną paparazzi i uprzykrzali życie mi oraz Kasi" – mówi agent Tomek w tekście Gmyza.
We wczorajszych wydaniach "Newsweeka" i "Wprost" oba pisma informują o tej sytuacji, próbując jednocześnie dociec, kim jest tajemnicza Katarzyna Sztylc i o co chodzi z tym leasingiem samochodu. Tymczasem w drukowanym "Tygodniku do Rzeczy" ukazał się wywiad Gmyza z posłem Kaczmarkiem i Katarzyną Sztylc: dziennikarz niczego nie docieka, zadaje proste pytania, dając się posłowi wytłumaczyć.
Czy dziennikarz powinien reprezentować interesy polityka, robiąc na jego zlecenie zdjęcia i pokazując jedynie jego wersję? Michał Krzymowski: - Zarzutu z ustawki bym mu nie robił. Nie ma znaczenia, kto zainicjował zdjęcia i tekst. Pracując nad tą sprawą, nie doszedłem do wniosku, że Kaczmarek kłamie i że samochód nie należy do jego narzeczonej.
Cezary Gmyz zaprzecza, by zdjęcia i tekst ukazały się z inicjatywy Kaczmarka. - To ja namówiłem Kaczmarka do ujawnienia na naszych łamach, do kogo należał samochód, którym się poruszał i kim jest jego partnerka - mówi. - Nie kryłem też, że zdjęcia były pozowane, pisząc o ustawce na Twitterze. Czynienie mi zarzutu, że opublikowałem jako pierwszy newsa, za którym kilka dni biegało wielu kolegów, jest absurdem. Stara zasada amerykańskiego dziennikarstwa powiada: "Be first but first be right". Byłem w tej sprawie zarówno "first", jak i "right" - wyjaśnia.
(MW, 03.12.2013)










