Fakty i chwyty
Urzędnik opolskiego magistratu po prowokacji dziennika "Fakt" stracił pracę z powodu łamania szóstego przykazania. Dlaczego "Fakt" użył prowokacji, by skompromitować szeregowego urzędnika? Czy dziennikarz powinien się zajmować romansami zwykłego człowieka? Cudzołóstwo przestępstwem nie jest. Nie są nim również nieuzasadnione wyjścia urzędnika podczas pracy. Dlaczego więc gazeta wzięła go na cel?
O to wszystko chcę zapytać redaktor naczelną wrocławskiego oddziału "Faktu" Marię Bartoszko i dziennikarkę tego oddziału Magdalenę Gębicką, która prowokację przygotowały - pisze w "Press" (12/2013) Małgorzata Wyszyńska.
Bartoszko rozmawiać nie chce i odsyła do Anny Maruchy, rzeczniczki Ringier Axel Springer Polska, wydawcy dziennika. - To ta sprawa jeszcze nie przyschła? - dziwi się rzeczniczka.
"Fakt" dowiedział się o randkach urzędnika Andrzeja Piaseckiego od jego byłej kochanki Iwony Skowrońskiej.
Poznają się latem 2010 roku na Gadu-Gadu. W realu okazuje się, że 26-letnia Iwona pięknością nie jest, ale Piaseckiemu odpowiada, że jest od niego dwa razy młodsza i lubi seks. Przez sierpień i wrzesień spotykają się w hotelach. Zawsze w godzinach pracy Andrzeja. Iwona zwierza się kochankowi, że nie układa się jej z narzeczonym, pociesza się więc seksem na randkach. Andrzejowi zależy tylko na seksie i mówi jej o tym otwarcie. Od żony nie odejdzie, rodziny nie zostawi. Iwona zresztą na to nie nalega. Ale 30 września 2010 roku nagle zrywa. W SMS-ie wyjaśnia, że o spotkaniach z Piaseckim dowiedział się jej narzeczony Paweł Królak. To on wiosną br. wpadł na pomysł, by w swoją zemstę wciągnąć media. Z Iwoną znowu byli parą, ale Piaseckiemu nie przebaczył.
Tekst o kulisach opolskiej prowokacji "Faktu" w najnowszym numerze "Press".
(30.11.2013)










