Dyrektor biura kadr TVP: związki zawodowe chciały zwolnień grupowych
Działające w Telewizji Polskiej związki zawodowe chciały zwolnień grupowych w spółce - ujawniła w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Ewa Ger, dyrektor biura kadr TVP.
"Na oficjalnym spotkaniu związków z zarządem TVP usłyszeliśmy pytanie, dlaczego nie zrobimy zwolnień grupowych" - powiedziała Ewa Ger. "Związku zawodowe chciały zwolnień grupowych w TVP?" - zapytał ją dziennikarz "Rz". "Tak. Niestety nasuwa się wniosek, że skoro przy zwolnieniach grupowych osoby, które są w zarządach związków zawodowych, są objęte przez te związki szczególną ochroną, a mamy 24 organizacje związkowe w Spółce, taki proces nie stanowiłby dla nich zagrożenia. Tylko jaka to jest dbałość o ludzi?" - odpowiedziała.
Telewizja Polska wiosną zdecydowała, że ok. 400 etatowych dziennikarzy TVP, a także montażyści, graficy i charakteryzatorzy mają trafić do firmy zewnętrznej. W pierwszym roku po zmianach telewizja publiczna chce w ten sposób oszczędzić do 15 mln zł.
Ewa Ger w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przekonuje, że TVP "nie wyrzuca nikogo na bruk". "Ale póki TVP jest w takiej sytuacji finansowej, musimy szukać oszczędności. Nie chcemy zwalniać, więc musimy znaleźć taką metodę, żeby współpracować z tymi osobami wedle potrzeb TVP, a jednocześnie uporządkować pewne procesy" - tłumaczy. "Proszę sobie wyobrazić, że mamy obecnie na etatach niecałe 600 dziennikarzy a na tzw. współpracy 1441 dziennikarzy. W dodatku każda jednostka robi to po swojemu. Z jednymi współpracuje, jako jednoosobowymi firmami, inni są na etatach czasowych, jeszcze inni na umowach cywilnoprawnych, na różnych warunkach finansowych i z różnymi terminami realizacji współpracy. Wszystkie sposoby zatrudniania, jakie tylko są, funkcjonują w telewizji publicznej. Chcemy to w końcu uporządkować" - wyjaśnia w "Rzeczpospolitej".
Pracownicy, którzy zostaną przeniesieni do firmy zewnętrznej na rok dostaną gwarancję dotychczasowych warunków pracy i płacy. "Co będzie z nimi za rok?" - pyta Ewę Ger dziennikarz "Rzeczpospolitej". "Nadal, wedle potrzeb, będziemy korzystać z ich usług" - stwierdza. "Z usług tak, ale czy z usłub konkretnie tych ludzi i w dotychczasowej liczbie?" - dopytuje dziennikarz. "Te osoby mają roczną gwarancję zatrudnienia, zdejmujemy z większości z nich zakaz konkurencji. Tak naprawdę dajemy tym osobom szansę. Mówimy: - na rok idziecie na zewnątrz, ale z gwarancją zatrudnienia, na tych samych warunkach wynagradzania. I mówimy wam, że po tym roku w miarę możliwości będziemy dążyć do tego, aby nadal z was korzystać na tyle, na ile telewizja będzie tego potrzebować. Nie przekreślamy tego, że i dziennikarze, i charakteryzatorzy, i montażyści, i graficy będą nadal z nami współpracować. A jeżeli sytuacja finansowa będzie lepsza, to - zgodnie z przepisem art. 23 Kodeksu pracy - nie wykluczamy powrotu do etatów" - wyjaśnia Ger.
Ewa Ger podała, że w ciągu ostatnich czterech lat Telewizja Polska zwolniła 1,2 tys. "Z tych 1,2 tys. osób blisko 900 osób to są osoby z administracji" - zaznaczyła. (KOZ)
(12.08.2013)










