MSZ, koledzy i bliscy nie mają informacji o porwanym w Syrii Marcinie Suderze
Tydzień po porwaniu w Syrii polskiego fotoreportera Marcina Sudera nic nie wiadomo o jego losach.
24 lipca br. Marcin Suder został uprowadzony z lokalnego centrum prasowego w miejscowości Sarakib w prowincji Ildib na północnym zachodzie Syrii. Teren ten kontroluje Wolna Armia Syryjska. Dzień po porwaniu wiceszef MSZ Bogusław Winid powiedział posłom sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, że polskiego fotoreportera porwało ok. 15 zamaskowanych napastników, którzy podczas napadu dotkliwie pobili syryjskiego dziennikarza i ukradli znajdujące się w centrum wartościowe przedmioty. W reakcji na porwanie MSZ powołało kilkunastoosobowy zespół specjalistów z tego resortu i innych instytucji państwowych (m.in. Rządowego Centrum Bezpieczeństwa), których zadaniem jest odnalezienie Marcina Sudera i doprowadzenie do jego uwolnienia.
Tydzień po porwaniu MSZ nie ma żadnych informacji o losie Sudera. Rzecznik resortu Marcin Bosacki mówi, że sprawa jest delikatna, więc MSZ będzie podawać tylko wiadomości potwierdzone w 100 proc.
O losach fotoreportera nie wie nic Andrzej Wyszyński, szef Studia Melon, dla którego pracował Marcin Suder, oraz Paulina Okońska, narzeczona Marcina Sudera, również pracująca dla tego studia.
- Codziennie koresponduję z aktywistami syryjskimi działającymi w prowincji Ildib, ale oni również nie mają żadnych informacji o Marcinie - mówi fotoreporter Maciej Moskwa, który pracował w tym regionie Syrii, w którym porwano Marcina Sudera. - Moi rozmówcy nie mają też informacji o grupie, która prawdopodobnie porwała Marcina.
Maciej Moskwa przekonuje, że jest niemal pewien, kto jest sprawcą porwania. - To grupa fundamentalistów muzułmańskich, ale ujawnienie nazwisk jej przywódców mogłoby bardzo zaszkodzić sprawie - podkreśla. W jego ocenie poszukiwania Marcina Sudera powinny był prowadzone w największej dyskrecji, przy pomocy służb, które z zasady działają w tajemnicy. - Wielu porwanych, na przykład w Libii, było wypuszczanych po miesiącach - mówi Maciej Moskwa.
(JF, 02.08.2013)










