Poznańskie media kryły żart policji, także po wpadce
Internauci odkryli, że policja w Poznaniu przygotowuje żart primaaprilisowy, ale poznańscy dziennikarze publikowali go jako prawdę. Nawet po dementi policji.
Kilka dni przed świętami na ulicach Poznania pojawiły się dwa samochody Porsche (m.in. 911 carrera S) oznakowane napisami "Policja". Jednak w przeciwieństwie do oryginalnych pojazdów policji nie miały kogutów na dachu, numerów
bocznych, a ich tablice rejestracyjne zaczynały się od liter PO, podczas
gdy służbowe auta policji mają numery rozpoczynające się od litery H.
Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, przyznał w rozmowie z "Presserwisem", że z inicjatywą żartu primaaprilisowego, jakoby policja nabyła luksusowe auta, zgłosili się do policji dziennikarze serwisu Moto.pl, którzy użyczyli jej także samochody. Poznańska policja poinformowała o tym lokalne media w Poznaniu, prosząc jednak, by do 1 kwietnia nie zdradzały, że to żart. Zorganizowano specjalny pokaz, na który zaproszono dziennikarzy. Jednak z powodu braku transportu auta pojechały na pokaz na własnych kołach i natychmiast trafiły na strony społecznościowe. Internauci zamieszczali w Internecie zdjęcia oraz filmy. Na forum poznańskiej "Gazety Wyborczej" pod artykułem "Policja kupuje porsche? Tak wydają pieniądze z fotoradarów" pojawiły się komentarze uderzające bezpośrednio w dziennikarzy i podważające jakość ich pracy.
Mimo to lokalne media nie ujawniały prawdy. W Radiu Merkury informacje o porsche w miejscowej drogówce (1 kwietnia KWP informowała, że kupiła auta, by ścigać piratów drogowych) emitowano w serwisach informacyjnych, a słuchaczy sprowokowano do dyskusji o tym, czy faktycznie policji w Poznaniu takie auta są potrzebne.
Informacji nie zamieściła na swojej antenie telewizja WTK. Jak mówi Błażej Wandtke z WTK, dziennikarze tej stacji byli na policyjnej prezentacji aut, ale z emisją informacji czekano do 1 kwietnia. A ponieważ już kilka dni wcześniej w sieci pojawiły się domysły, co się kryje za sprawą, zdecydowano ostatecznie, że informacja na antenę WTK nie trafi, a stacja przygotuje własny żart na prima aprilis dotyczący denerwujących reklam w mieście. - W tej sytuacji nie byliśmy w stu procentach przekonani, czy to dobry dowcip. Gdyby w sieci nie było tylu komentarzy demaskujących akcję, może żart by się udał. A tak mleko się rozlało - mówi Błażej Wandtke z WTK.
Na pytanie, czy krycie żartu policji nie podważa wiarygodności mediów, Wandtke odpowiada: - To jedyny taki dzień w roku. Czasem dzięki akcjom na prima aprilis można osiągnąć coś naprawdę fajnego. Skierować chociażby uwagę na ważny problem. Tak jak my zwróciliśmy uwagę na irytujące reklamy w mieście.
Bardziej krytyczny w ocenie zachowania poznańskich mediów jest medioznawca Wiesław Godzic. - Naganny jest fakt zawierania jakichkolwiek umów z policją. Media są od tego, by kontrolować pracę policji, a nie się z nią dogadywać. A tu pokazały, że to policja dozuje informacje, kontroluje ich przebieg, dobiera sobie media - uważa Godzic. Jego zdaniem było to niezręczne, nawet jeśli chodziło jedynie o żart primaaprilisowy. - Jeśli raz doszło do takiej zmowy, może dojść i kolejny. Dlatego wchodzenie mediów w konszachty z policją jest naganne - dodaje Godzic.
Dementi policji pojawiło się jeszcze 1 kwietnia br. ok. godz. 14, jednak na stronę Epoznan.pl informacja o tym, że był to żart policji, trafiła dopiero ok. 23.30. (BG)
(03.04.2013)










