"Nie" primaaprilisowym żartem naraziło się premierowi
Tygodnik "Nie"
Primaaprilisowy dowcip tygodnika „Nie” (Urma),
który opublikował rzekomo podsłuchane rozmowy premiera Donalda Tuska i innych
polityków, wywołał ostrą reakcję kancelarii premiera. – Żart był udany, skoro
premier dał się nabrać – mówi Waldemar Kuchanny, zastępca redaktora naczelnego pisma.
„Nie”
zamieściło stenogramy rozmów, jakie mieli prowadzić m.in. Donald Tusk, Grzegorz
Schetyna, Aleksander Kwaśniewski, Roman Kosecki, Aleksandra Kwaśniewska i Lech
Wałęsa podczas meczu Polska – Ukraina. Redakcja miała nagrać ich za pomocą
mikrofonów kierunkowych. „Ale czapkę przyniósł i wciąż z tym tabletem. W
szpitalu nago zdjęcia, klata w Miami, jakieś małpie cyrki" – mówi Schetyna (o
Wałęsie - przyp. red.). Tusk odpowiada" „Technologia jak dla każdego. Jak ta z Poznania
od teatru, y... no chuja papieża". Schetyna: „No, wrąbała się po uszy. Posuną ją
nie ma siły". Tusk: „Tym bardziej, że on nie taki chuj. Na moje kapował, ale
teraz czyszczą”.
Na tekst „Nie” kancelaria premiera zareagowała oświadczeniem: „Publikacja
jest przykładem rażącego kłamstwa i nierzetelności dziennikarskiej. W związku z
artykułem zostaną podjęte odpowiednie kroki prawne”. Na pytanie „Presserwisu”,
czy po wyjaśnieniu, że chodziło o żart na prima aprilis, kancelaria podtrzymuje
treść oświadczenia, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Ubolewamy, że premier Tusk nie podejmuje kroków prawnych w stosunku do osób
opisywanych na łamach „Nie” – mówi Waldemar Kuchanny z tygodnika. - Co tydzień
jest takich kilka. Wszystkim żyłoby się lepiej – podsumowuje. (MW)
(03.04.2013)










