Byli przewodniczący REM mają przeprosić Annę Marszałek i Bertolda Kittla
Bertold Kittel (Fot. PIotr Król/Press)
Anna Marszałek i Bertold Kittel wygrali pierwszą bitwę w sądowym sporze z byłymi przewodniczącymi Rady Etyki Mediów, którzy zarzucili im doprowadzenie do kompromitacji dziennikarstwa śledczego.
Chodzi o oświadczenie Rady Etyki Mediów, w którym potępiła ona dziennikarzy śledczych, Annę Marszałek i Bertolda Kittla, za opublikowany w 2001 roku na łamach "Rzeczpospolitej" tekst "Kasjer z Ministerstwa Obrony". Artykuł przedstawiał m.in. przedstawiciela zagranicznego koncernu, nagabywanego o łapówkę przez asystenta Romualda Szeremietiewa. W 2009 roku, po tym jak Romuald Szeremietiew został uniewinniony przez sąd z zarzutów korupcyjnych, Rada Etyki Mediów wydała oświadczenie, w którym uznała, że Marszałek i Kittel doprowadzili do kompromitacji dziennikarstwo śledczego. I nie po raz pierwszy sądy uniewinniają osoby publiczne, spostponowane w ich publikacjach.
Bertold Kittel i Anna Marszałek uznali, że oświadczenie REM naruszyło ich dobra osobiste i postanowili dochodzić swoich praw w sądzie. W środę Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, który nakazuje Magdalenie Bajer, byłej przewodniczącej REM, Maciejowi Iłowieckiemu, byłemu wiceprzewodniczącemu REM oraz Helenie Kowalik-Ciemińskiej, wiceprzewodniczącej REM, opublikowanie przeprosin. Wyrok jest nieprawomocny.
- Na pewno złożymy odwołanie - zapowiada Magdalena Bajer. - Gdybym dziś miała wydać po raz drugi to oświadczenie, nie zmieniłabym nawet jednej litery - dodaje. Bertold Kittel przypomina, że oświadczenie REM i publiczne wypowiedzi Magdaleny Bajer na jego temat były szeroko komentowane w środowisku dziennikarskim. - Niestety REM nawet nas w tej sprawie nie przesłuchała - mówi Kittel. - Postanowiliśmy walczyć o swoje w sądzie, bo cała sprawa stawiała pod znakiem zapytania naszą wiarygodność - podsumowuje. (JF)
(13.03.2013)










