Nowy program Sekielskiego w TVP 1 podoba się ekspertom (wideo)
Billboardy programu Tomasza Sekielskiego otaczają siedzibę TVP przy ul. Woronicza w Warszawie (fot. RUT)
Może nie jest to nowa jakość, ale plusem jest brak kłócących się z sobą polityków w studiu - oceniają nowy program Tomasza Sekielskiego "Po prostu" dziennikarze.
Program publicystyczny Jedynki autorstwa Tomasza Sekielskiego (który do Telewizji Polskiej przeszedł z Grupy TVN) debiutował wczoraj, będzie emitowany we wtorki o 20.20. Wypełniają go materiały filmowe i rozmowy: przeprowadzane w studiu albo nagrywane wcześniej. W pierwszym odcinku Sekielski przeprowadził dziennikarską prowokację, demonstrując, jak łatwo wnieść do Sejmu materiały wybuchowe i udowadniając, że budynek nie jest dobrze chroniony. Ponadto przypomniał sprawę tajnych więzień CIA w Polsce i - w rozmowie z Janem Marią Rokitą - aferę Rywina.
Debiut Sekielskiego komentowano na Twitterze. "O, dużo lepszy TVN, tylko że w TVP 1" - napisał Łukasz Mężyk z portalu 300polityka. Ale Grzegorz Kwolek zauważył: "Nie podoba mi się podawanie przepisu na bombę".
Pytani przez nas dziennikarze także mieli różne opinie. - To nie jest nowa jakość, ale za to bardzo dobra jakość - ocenia Marek Kacprzak, dziennikarz Polsat News. - Sekielski kolejny raz pokazał, że potrafi robić świetne telewizyjne materiały. Z przemyślaną koncepcją, dobrą i konsekwentną narracją. Zdjęcia jako materiał telewizyjny grają od początku do końca - chwali Kacprzak (przeczytaj całą jego opinię). Krytykuje za to wirtualne studio: - Za szare, bure, trochę jak bunkier.
Program Sekielskiego podobał się też Piotrowi Śmiłowiczowi, dziennikarzowi "Wprost". - Wyróżnia się nowatorskim ujęciem prezentowanych tematów, nieobecnym w innych programach publicystycznych, na przykład rzadko stosowaną prowokacją dziennikarską czy obecnością rozmówców, których brak gdzie indziej - uważa.
Natomiast Rafał Kalukin z "Newsweek Polska" jest rozczarowany i nie uważa programu Sekielskiego za publicystykę. - Obejrzałem coś w rodzaju politycznego "Superwizjera" bądź "Uwagi!" - ocenia Kalukin. - Wykreowane sensacje, które mają przykuć uwagę widza, ale bez pretensji sprowokowania go do głębszego namysłu - dodaje. Za plus uważa to, że program nie nudzi; za minus - przerost formy nad treścią. - W przygotowanych materiałach gadające głowy sobie gadają, a ja, zamiast ich wysłuchać, zestresowany czekam na kolejne niby to dramatyczne zbliżenie twarzy i towarzyszący temu nieprzyjemny dźwięk. Odrzucają tandetne środki wyrazu, które oglądałem już 20 lat temu w "Lewym czerwcowym", a potem w "Misji specjalnej" - mówi Kalukin.
Jacek Kowalczyk, redaktor "Polityki", nie sądzi, by program Sekielskiego wniósł nową jakość do publicystyki. - Chyba że nową jakością jest dowodzenie, że da się zabić paru posłów w Sejmie. Dziennikarze mają krytykować i obnażać słabości państwa, ale mam wątpliwości, czy taki pokaz dobrze świadczy o wyobraźni Sekielskiego. Jak by się poczuł, gdyby znaleźli się naśladowcy, gotowi rzeczywiście dokonać jakiegoś zamachu? - zauważa Kowalczyk. I dodaje: - Chyba że przed publiczną emisją programu pokazano materiał odpowiednim służbom, a one zmieniły swoje działanie tak, by nie można już było przeprowadzić podobnej akcji.
Za nowość natomiast Kowalczyk uważa nietraktowanie rozmowy jako świętej i ciągłej oraz wyciągnięcie nieobecnego publicznie Rokity. (RUT, MW)
(09.01.2013)










