Osiatyński, Godzic, Bratkowski, Smoleński, Urban i premier Mazowiecki wspomninają Teresę Torańską
Była fantastyczną reporterką, umiała słuchać, pisała wspaniałe wywiady – tak rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej wspominają znaną polską dziennikarkę i pisarkę Teresę Torańską, która zmarła w wieku 69 lat.
Dziennikarz, publicysta i pisarz Stefan Bratkowski:
Ona umiała słuchać. Była człowiekiem niesłychanie ciekawym - ciekawym rzeczy bardzo ważnych. Potrafiła dobierać sobie rozmówców, którzy nikomu innemu jako temat nie przyszli do głowy. Potrafiła odnaleźć i namówić na rozmowę dygnitarzy z okresu stalinowskiego. To był nie tylko sukces, ale przede wszystkim dowód na to, co to była za osobowość w sensie reporterskim. Reportaż, tak jak wywiad, to kwestia sztuki dobrania tematu, znalezienia ludzi, którzy mogą coś ciekawego powiedzieć.
Książki Teresy nie są kwestią doraźnej aktualności i doraźnego sukcesu. Te książki będą potrzebne. Nie tylko historycy, ale także zwykli obywatele zaciekawieni tym, jak to było, będą do nich sięgali.
Teresa była niesłychanie interesującą osobowością. Dzielną i miłą koleżanką. Wydawało się, że ta choroba jej nie zmoże. Że po pierwszych miesiącach, oczywiście przy udziale medycyny, Teresa zdoła chorobę pokonać. Okazało się jednak, że było to za mocne nawet na ten mocny organizm.
Reporter i pisarz Paweł Smoleński:
Była fantastyczną reporterką, umiała słuchać, pisała wspaniałe wywiady, do których zawsze była świetnie przygotowana. To była jej absolutnie wyjątkowa i unikalna cecha. Myślę, że w Polsce nie było wielu dziennikarzy, a w zasadzie pisarzy - bo ona z wywiadu uczyniła literaturę - którzy by potrafili tak pracować jak ona. Była znakomitą koleżanką, a dla mnie osobiście wielką nauczycielką. Gdyby nie Teresa nie potrafiłbym tego, co potrafię.
Spotkaliśmy się jeszcze na początku lat 80. i dzięki niej trafiłem ze swoimi tekstami do ”Kultury” paryskiej i te teksty przechodziły przez jej ręce. Bo ona zanim zajęła się wywiadem, zaczęła od reportażu, czyli od tego, co staram się teraz robić. I gdyby nie ona, ja bym tak nie pisał nigdy, jak piszę dzisiaj. Ona mnie tego zawodu uczyła, może w sposób nieco brutalny, bo czytała tekst, napisany jeszcze na maszynie do pisania i mówiła ”rzeczywiście udało ci się”. Po czym tę kartkę międliła w ręku i mówiła ”to teraz jeszcze raz napiszesz lepiej”. I tak potrafiła zrobić kilka razy. Ale w tym nie było żadnej złośliwości czy poczucia wyższości.
Ona była cudowną nauczycielką bez mentorskiego tonu, nigdy nie pokazywała, że jest gwiazdą, tylko była właśnie koleżanką. I to było absolutnie niezwykłe, bo była w tym wszystkim bardzo ciepła i miła. I jeszcze do tego wszystkiego była taka drobniutka. Ja z jednej strony miałem poczucie, że jak coś mi tłumaczy, to jest taką absolutnie wielką osobą, która z drugiej strony była taka delikatna i krucha fizycznie. Mam z nią związane tylko dobre wspomnienia, pamiętam jej przyjaźń, ciepło i taką opiekuńczość. Była po prostu niezwykła.
Pierwszy niekomunistyczny premier Polski Tadeusz Mazowiecki:
Teresa Torańska była człowiekiem bardzo życzliwym wobec ludzi. Chyba właśnie ta życzliwość wobec ludzi, wobec świata popchnęła ją w stronę takiego dziennikarstwa, które w Polsce ona, jako jedyna, reprezentowała, to znaczy ogromnej empatii przy przeprowadzaniu wywiadów z bardzo różnymi ludźmi, dotyczących bardzo różnych sytuacji.
Rozmawiała w sposób empatyczny, nie atakując. Poprzez tę empatię wydobywała różne elementy sytuacji i powikłanych ludzkich życiorysów. Myślę, że stworzyła pewną klasę sama dla siebie, jeśli chodzi o wywiady. Czegoś takiego jak to, co robiła Teresa Torańska nie ma w polskim dziennikarstwie.
Redaktor naczelny ”Nie” Jerzy Urban:
Teresa Torańska była rozmówcą nadzwyczajnie przygotowanym. Wiedzącym więcej niż rozmówca o rozmówcy, o epoce, o faktach i o sytuacji, o której mowa. Pod tym względem była niezwykła w czasach, kiedy reporterzy, rozmówcy robiący wywiady, patrzą w Wikipedii, z kim mają rozmawiać i w oparciu o tę wiedzę szukają punktu zaczepienia do byle jakiej rozmowy.
Poza tym to, co ona robiła, miało wartość historyczną. Np. książka "Oni" - rozmowa z ekipą, która tworzyła po wojnie polskie państwo - to tom, który jest niezastąpiony dla historii. Ci ludzie już nie żyją, a tylko ona zarejestrowała to, jak siebie oglądają z perspektywy czasu, jakie kierowały nimi motywy, jakie za nimi stały racje. To wszystko ginie, a dzięki niej zostało po części zachowane.
Była bardzo ciepłym człowiekiem i dobrze się z nią gadało (...). Była bardzo serdeczna wobec swoich rozmówców, zdobywała zaufanie, a jednocześnie potrafiła sprowokować. Na przykład przyjechała do mnie po rozmowie i dograła kawałek, w którym - już nie pamiętam, jakim sposobem - takiego starego wyjadacza jak mnie zdołała sprowokować, żebym bluznął na Kwaśniewskiego jakąś głupotę.
Miała rozmaite talenty. Miała też duży komfort pracy, ponieważ rzadko coś robiła. A robiąc coś rzadko, można robić dobrze.
Byłem z nią umówiony towarzysko. Lada dzień mieliśmy się spotkać (...) Jestem bardzo zaskoczony tą śmiercią, bo mieliśmy już zaprojektowany temat towarzyskiej rozmowy.
Pisarz, wykładowca, prawnik, publicysta tygodnika "Kultura" prof. Wiktor Osiatyński:
Teresa Torańska, którą znałem od początku jej kariery w tygodniku ”Kultura”, była wspaniałą osobą. Bardzo ciepłą i bardzo życzliwą. Trochę w gruncie rzeczy na początku nieśmiałą. Tą początkową nieśmiałość przerodziła w niezwykłą otwartość na ludzi. Nie mówię tu tylko o jej wspaniałych wywiadach z ”Onymi”, ale pamiętam czasy naszej wspólnej pracy, kiedy ona odbiegając od swojej działalności zawodowej niosła pomoc bardzo wielu ludziom. Bardzo konkretną pomoc.
Przypominam sobie taki przypadek nauczycielki fortepianu, która mieszkała pod Warszawą i która miała jakąś bardzo trudną sytuację życiową, mieszkaniową. Ona nie tylko o tym napisała, ale chodziła po różnych urzędach i starała się pomóc tej osobie, zaprzyjaźniła się z nią. I wiem, że nie była to jedyna taka osoba. Takich osób było znacznie więcej.
Później straciliśmy trochę kontakt osobisty, ”Kultura” została zlikwidowana wraz ze stanem wojennym, ale widziałem to, co Terasa później robiła. Mówię tu o ”Onych”.
Potrafiła zachować obiektywizm, choć to raczej za mało powiedziane, potrafiła zachować uczciwość, nie potępiać, nie szukać haków na ludzi, tylko szukać w rozmowie ich motywacji, pokazywać to, co ludźmi kierowało. Te książki „Oni” otworzyły nam wszystkim oczy na ludzi, na motywacje ludzi dawnego systemu, jakimi kierowali się w dawnym systemie. Dla mnie, na ważną, może trudną drogę do duchowego pojednania.
Wspaniała postać nie tylko dziennikarska, ale także etyczna. To było coś niezwykłego, jak bardzo te wartości miłości bliźniego, wybaczenia, zrozumienia, współczucia były obecne w jej twórczości i życiu. To jest niepowetowana strata dla nas wszystkich.
Medioznawca prof. Wiesław Godzic:
O Teresie Torańskiej zapewne będzie się mówiło ”Ostatnia taka, która...”. Gdybym miał rozwinąć tę frazę, powiedziałbym: ostatnia taka, która umiała słuchać i rozmawiać. W naszych czasach rozmowa jest czymś bardzo trudnym, ponieważ zastąpił ją monolog.
Teresa Torańska potrafiła prowadzić dialog nawet z największymi wrogami, z ludźmi, których nie miała powodu lubić. W każdym wywiadzie próbowała zrozumieć swojego rozmówcę, starała się nie osądzać, tylko rozumieć, w jaki sposób ludzie postępują, co jest motorem ich działania.
Teresa Torańska była wspaniałym przykładem człowieka, który żyjąc w tej rzeczywistości zachował pojęcie honoru, pojęcie bycia uczciwym.
To była osoba, która rozumiała nie tylko generałów, ale także zwyczajnych, najzwyklejszych ludzi. Była zafascynowana tym, co jest pod powłoką, blichtrem zewnętrznym naszego świata.
Mam przekonanie, że bezpowrotnie odchodzi kawałek dawnego pięknego świata. (PAP)
(02.01.2013)










