Dział: PRASA

Dodano: Listopad 07, 2012

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarze "Rzeczpospolitej" tracą zaufanie do wydawcy

Dziennikarze, publicyści i redaktorzy "Rzeczpospolitej" w liście do właściciela gazety bronią Cezarego Gmyza, Mariusza Staniszewskiego i Bartosza Marczuka, którzy zostali zwolnieni w związku z tekstem "Trotyl na wraku tupolewa". Zwracają uwagę, że na stanowisku pozostaje Andrzej Talaga, który też wiedział o tej publikacji. Domagają się spotkania z prezesem Grzegorzem Hajdarowiczem.

Wczoraj do wieczora blisko 30 pracowników Presspubliki podpisało się pod listem, w którym krytykują prezesa tego wydawnictwa Grzegorza Hajdarowicza. To ich reakcja na publikację "Rzeczpospolitej" o rzekomych materiałach wybuchowych na wraku tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku.
W liście otwartym do właściciela i szefa Presspubliki Grzegorza Hajdarowicza dziennikarze wyrażają sprzeciw wobec obarczania całą winą za czołówkę "Rzeczpospolitej" pt. "Trotyl na wraku tupolewa" (z 30 października 2012 roku) autora tekstu Cezarego Gmyza, kierownika działu działu krajowego Mariusza Staniszewskiego i zastępcy redaktora naczelnego Bartosza Marczuka. "Zwłaszcza w sytuacji, gdy o publikacji tekstu zdecydował osobiście redaktor naczelny Tomasz Wróblewski (również zwolniony - przyp. red.), a o wszystkim wiedział pierwszy zastępca Andrzej Talaga, który pozostaje na stanowisku" - czytamy w liście. Jego autorzy zwracają uwagę, że zwolniony z pracy Bartosz Marczuk był na urlopie, gdy trwały prace nad publikacją tekstu Gmyza. "Wyrażamy głębokie zaniepokojenie tą sytuacją. Stawia ona pod znakiem zapytania sens całej naszej pracy" - piszą pracownicy "Rzeczpospolitej". "(...) Aby dziennikarz mógł w sposób rzetelny wykonywać swój zawód musi być pewny, że w przypadku prób nacisków, zwłaszcza politycznych spotka się ze wsparciem swoich pracodawców. Takie bezpieczeństwo stanowi fundament pracy dziennikarza" (cała treść listu na Press.pl). Pod listem podpisało się blisko 30 dziennikarzy, redaktorów i publicystów głównie z działu krajowego "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" oraz Anna Gwozdowska i Grażyna Raszkowska z "Przekroju".
- Reakcja wydawcy była niewspółmierna do zaistniałej sytuacji - uważa Piotr Zaremba, publicysta "Uważam Rze", sygnatariusz listu. - Lista wcześniejszych błędów dziennikarskich jest bardzo długa, np. "Gazeta Wyborcza" pisała o domniemanym ojcostwie Andrzeja Leppera, podawała nieprawdziwe informacje o katastrofie smoleńskiej. Nikt nie poniósł kary. Tymczasem w reakcji na tekst, który podaje informacje niepotwierdzone, choć nie wiadomo, czy nieprawdziwe, wydawca decyduje się ingerować w życie redakcji, przesłuchuje dziennikarzy i redaktorów przed członkami rady nadzorczej. Wydawca powinien być odgrodzony od redakcji chińskim murem - dodaje Piotr Zaremba.
Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Uważam Rze" decyzję wydawcy określa mianem haniebnej. - Być może Grzegorz Hajdarowicz chciał w ten sposób zyskać poklask na salonach władzy, przecież ma interesy ze Skarbem Państwa - zastanawia się Ziemkiewicz.
Mimo ostrego protestu w sprawie dotyczącej "Rzeczpospolitej" obaj publicyści przyznają, że w odniesieniu do "Uważam Rze" Grzegorz Hajdarowicz zachowuje się wzorowo - w ogóle nie ingeruje w życie redakcji. - List protestacyjny w sprawie zwolnień w "Rzeczpospolitej" ma znaczenie symboliczne, nie sądzę, by Grzegorz Hajdarowicz odwołał już podjęte decyzje - przypuszcza Piotr Zaremba.
To przypuszczenie potwierdził wczoraj po południu Hajdarowicz, który na antenie Radiowej Jedynki potwierdził, że nie miał żadnych wątpliwości, wyrzucając z pracy Cezarego Gmyza.
W ocenie prezesa Presspubliki sprawa jest ewidentna: po zbadaniu sprawy okazało się, że materiały zebrane przez Cezarego Gmyza nie uprawniały do napisania takiego tekstu, a tekst "Trotyl na wraku tupolewa" to efekt prowokacji. Na pytanie czyjej, odpowiedział: "Nie wiem. Nasz drogi sąsiad cieszy się, że nie musi wygrywać w tym kraju wyborów. Polacy potłuką się sami ze sobą" - mówił na antenie Grzegorz Hajdarowicz. (JF)

 

List otwarty do prezesa zarządu Presspubliki Grzegorza Hajdarowicza
Jako pracownicy i współpracownicy "Rzeczpospolitej" wyrażamy swój stanowczy sprzeciw wobec ostatnich decyzji zarządu i rady nadzorczej Presspubliki. Nie zgadzamy się na obarczanie całą winą za publikację "Trotyl na wraku tupolewa" z dnia 30 października 2012 dziennikarza Cezarego Gmyza i kierownika działu krajowego Mariusza Staniszewskiego. Zwłaszcza w sytuacji, gdy o publikacji tekstu zdecydował osobiście redaktor naczelny Tomasz Wróblewski, a o wszystkim wiedział pierwszy zastępca Andrzej Talaga, który pozostaje na stanowisku. Nie wiemy też, jakimi przesłankami kierował się właściciel firmy, wyrzucając z pracy wicenaczelnego Bartosza Marczuka, który w tygodniu gdy ukazał się tekst przebywał na urlopie.
Wyrażamy głębokie zaniepokojenie tą sytuacją. Stawia ona pod znakiem zapytania sens całej naszej pracy. Dziennikarstwo to dziedzina w dużej mierze oparta na zaufaniu - do informatorów, źródeł, ale również do kierownictwa redakcji, które w sytuacji kryzysowej powinno stać po stronie dziennikarza. Cezary Gmyz takiego wsparcia nie otrzymał. Przeciwnie - nie czekając na wyjaśnienia, bez jego wiedzy redakcja tuż po konferencji prokuratury wojskowej opublikowała oświadczenie, w którym przyznała się do pomyłki, a później się z tego częściowo wycofała. Aby dziennikarz mógł w sposób rzetelny wykonywać swój zawód musi być pewny, że w przypadku prób nacisków, zwłaszcza politycznych spotka się ze wsparciem swoich pracodawców. Takie bezpieczeństwo pracy stanowi fundament zawodu dziennikarza.
Naszym obowiązkiem jest patrzenie władzy na ręce, kontrolowanie jej działań, zadawanie niewygodnych pytań, a także publikowanie nawet najbardziej kontrowersyjnych tekstów. Dlatego zasadne jest pytanie czy będzie to obecnie możliwe w "Rzeczpospolitej". Obawiamy się, że dziennikarze mogą zostać pozbawieni niezbędnego wsparcia redakcji wobec ewentualnych nacisków.
Dotychczasowe deklaracje zarządu firmy, które znamy jedynie z zamieszczanych w Internecie oświadczeń nie rozwiewają naszych wątpliwości. Dlatego prosimy o pilne spotkanie z Prezesem Zarządu Grzegorzem Hajdarowiczem. Chcemy też dodać, że właściciel ma prawo zatrudniać i zwalniać kogo chce. Ale jako dziennikarze, którzy przez lata pracowali na wiarygodność tytułu mamy prawo do wyrażenia własnej opinii, co niniejszym czynimy.
Artur Grabek (dział krajowy "Rz")
Wojciech Wybranowski (dział krajowy "Rz")
Eliza Olczyk (dział krajowy "Rz")
Ewa K.Czaczkowska (dział krajowy "Rz")
Joanna Ćwiek (dział krajowy "Rz")
Jarosław Stróżyk (dział krajowy "Rz")
Grażyna Zawadka (dział krajowy "Rz")
Marek Kozubal (dział krajowy "Rz")
Kamila Baranowska (dział krajowy "Rz")
Janina Blikowska (dział krajowy "Rz")
Kamilla Gębska (dział krajowy "Rz")
Izabela Kacprzak (dział krajowy "Rz")
Jarosław Kałucki (dział krajowy "Rz")
Piotr Kobalczyk (dział krajowy "Rz")
Oskar Górzyński (dział krajowy "Rz")
Wojciech Stanisławski (dział Opinii "Rz")
Matylda Młocka (dział Opinii "Rz")
Beata Zubowicz (dział Opinii "Rz")
Marek Magierowski (publicysta "Rz" oraz "Uważam Rze")
Robert Mazurek (felietonista "Rz" oraz publicysta "Uważam Rze")
Piotr Skwieciński (publicysta "Rz" i "Uważam Rze")
Rafał A.Ziemkiewicz (publicysta "Rz" i "Uważam Rze")
Piotr Zaremba (publicysta "Rz" i "Uważam Rze")
Piotr Gursztyn (publicysta "Rz" i "Uważam Rze")
Piotr Semka (publicysta "Rz" i "Uważam Rze")
Piotr Zychowicz (publicysta "Rz")
Jerzy Haszczyński (kierownik działu zagranicznego "Rz")
Anna Gwozdowska ("Przekrój")
Grażyna Raszkowska ("Przekrój")
Antoni Trzmiel (WsieciOpinii.rp.pl)
Maciej Rosalak (redaktor "Rz", "Uważam Rze. Historia"
Mariusz Kowalewski (współpracownik "Rz" oraz TVN)

(07.11.2012)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.