Presspublica: rozpoczęliśmy postępowanie wyjaśniające w sprawie tekstu Gmyza
Jeśli okaże się, że nie dochowano standardów wykonywania zawodu dziennikarza, a tym samym wprowadzono w błąd czytelników "Rzeczpospolitej", osoby za to odpowiedzialne poniosą daleko idące konsekwencje - czytamy w oświadczeniu rady nadzorczej Presspubliki i właściciela wydawnictwa Grzegorza Hajdarowicza.
"Przestrzegając najwyższych standardów etyki dziennikarskiej, rada nadzorcza i właściciel wydawnictwa Presspublica Grzegorz Hajdarowicz rozpoczęli postępowanie wyjaśniające w sprawie opublikowania w należącym do wydawnictwa dzienniku >>Rzeczpospolita<< artykułu >>Trotyl we wraku tupolewa<<. W ciągu najbliższych dni z najwyższą starannością zbadamy wszystkie aspekty związane z wyżej wymienioną publikacją, a wyniki swoich pracy przedstawimy opinii publicznej. Jesteśmy przekonani, że w przypadku potwierdzenie źródeł informacji oraz zasadności publikacji powinniśmy chronić zarówno źródła osobiste, jak i samych dziennikarzy. Jednak jeśli okaże się, że nie dochowano standardów wykonywania zawodu dziennikarza, a tym samym wprowadzono w błąd czytelników >>Rzeczpospolitej<<, osoby za to odpowiedzialne poniosą daleko idące konsekwencje" - głosi oświadczenie zamieszczone na stronie internetowej dziennikarza, podpisane przez radę nadzorczą: Dorotę Hajdarowicz, Marka Dworaka i Jarosław Knapa oraz prezesa i jednocześnie właściciela Grzegorza Hajdarowicz.
We wtorek "Rzeczpospolita" opublikowała artykuł Cezarego Gmyza, który napisał, że we wraku tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła i poinformowała, że trwają w tej sprawie jeszcze ustalenia. Redakcja przyznała się do błędu, ale Cezary Gmyz podtrzymuje, że napisał prawdę.
Do dyspozycji rady nadzorczej oddał się redaktor naczelny Tomasz Wróblewski. (KOZ)
(02.11.2012)










