Dziennikarze mieli problem z pokazaniem rozmiaru katastrofy kolejowej na Śląsku
(fot. Jurek Jurecki)
Dopiero kilka godzin po sobotniej katastrofie kolejowej na Śląsku do miejsca zdarzenia dopuszczono fotoreporterów i dziennikarzy.
Przez całą noc kilkudziesięciu dziennikarzy obserwowało akcję ratunkową w okolicach miejscowości Szczekociny. Nie wolno im było jednak zbliżać się do miejsca zderzenia dwóch pociągów. Marzli więc oddaleni od miejsca tragedii, licząc, że w końcu będą mogli podejść bliżej. Służby usuwały kamery, które stały nawet kilkaset metrów od miejsca tragedii. "Dopiero około drugiej w nocy podejście bliżej stało się możliwe, w towarzystwie premiera Donalda Tuska i jego świty" - informuje Jurek Jurecki z "Tygodnika Podhalańskiego", któremu ostatecznie udało się zrobić zdjęcia pokazujące rozmiar katastrofy. (GK)
(04.03.2012)










