Dzienniki dały na czołówki identyczne zdjęcie
Najlepsze ujęcia z awaryjnego lądowania zrobił Wojtek Radwański (AFP/East News)
Rzadko się zdarza, by pięć największych ogólnopolskich dzienników dało na czołówkę to samo zdjęcie - ale wczoraj tak się stało. Szefowie gazet tłumaczą: to było najlepsze ujęcie pokazujące dramat awaryjnego lądowania na Okęciu.
Zdjęcie wybrane na jedynki "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dziennika Gazety Prawnej", "Super Expressu" i "Faktu" - a także na jedynki kilku gazet regionalnych (m.in. "Polska Gazeta Krakowska", "Gazeta Olsztyńska") - prezentowało ten moment z lądowania boeinga, kiedy w wyniku szorowania o pas lotniska zaczęły się pojawiać płomienie. - Najpierw mieliśmy pomysł, by na trzech fotografiach pokazać poszczególne etapy lądowania – tłumaczy Piotr Stasiński, który prowadził wczorajsze wydanie "GW". Zmienił koncepcję, gdy dotarła do niego informacja, że fotoreporterzy mają problem z dostępem do miejsca lądowania, bo część terenu zamknięto. – Okazało się, że najlepsze ujęcia mają fotoreporterzy zachodnich agencji – dodaje Stasiński.
– Mnie to, że wybraliśmy identyczne zdjęcie, nie zdziwiło. Wszyscy redaktorzy podjęli przemyślane decyzje. To było najlepsze ujęcie, najbardziej dramatyczne. A na podobieństwo czołówek większą uwagę zwracają dziennikarze niż zwykli czytelnicy – uważa Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "SE". Ale Piotr Stasiński ma inne zdanie: – Czuję z tego powodu dyskomfort. Zawsze jest jednak lepiej mieć własne zdjęcie – przyznaje.
Z kolei dwa gospodarcze dzienniki - "Parkiet Gazeta Giełdy" i "Puls Biznesu" - w ogóle nie dały wczoraj na jedynkach informacji o wypadku. - Samolot wylądował o 14.40, a my, jak w każde święto, mieliśmy przyspieszony deadline zesłania gazety do drukarni, o godzinie 16, stąd tylko krótka wzmianka na trzeciej stronie - wyjaśnia Tomasz Siemieniec, redaktor naczelny "PB".
(03.11.2011)










