Część polskich dziennikarzy została w Egipcie
07.02.2011, 08:22
Mimo powrotu do Polski ekip telewizyjnych w Egipcie nadal są polscy dziennikarze. Reporterzy, którym szefowie pozostawili decyzję, w większości zostali.
W czwartek relacjonujący zamieszki w Egipcie dziennikarze z Polski (m.in. ekipy TVP) i innych krajów byli zatrzymywani i atakowani przez grupy sympatyzujące z prezydentem Hosnim Mubarakiem. Po tych wydarzeniach TVP i TVN zdecydowały o wycofaniu z Egiptu swoich korespondentów. – To decyzja firmy i nie chcę jej oceniać – mówi o powrocie z Kairu dziennikarz ”Wiadomości” Piotr Górecki. Jest już na urlopie. W niedzielę z Egiptu wrócił też Jan Mikruta z Polsatu. – Ale nie z powodu niebezpieczeństwa, bo to jest już dużo mniejsze. W czwartek wybuchła histeria, w piątek było jeszcze niebezpiecznie, ale potem sytuacja się poprawiła – mówi. Dlaczego więc wrócił? – W Egipcie jest teraz impas. Poczekamy na rozwój wydarzeń – odpowiada Mikruta. Do kraju wraca dziś też Tomasz Bielecki z ”Gazety Wyborczej”. – Konflikt przyjmuję formę coraz bardziej polityczną. Można to opisywać z Polski – mówi Bielecki. Podkreśla, że w niedzielę nie miał żadnych nieprzyjemności w związku z wykonywaniem pracy, m.in. dzięki temu, że na ulicach pojawiło się więcej policji. Z powodu niebezpieczeństwa do Polski wrócili Jerzy Jurecki, dziennikarz i wydawca ”Tygodnika Podhalańskiego” i jego syn Bartek. W czwartek zaatakowano ich samochód. Napastnicy próbowali wydobyć zamkniętych w aucie dziennikarzy. – Nigdy w życiu się tak nie bałem – relacjonuje Jurecki. Najgorsze chwile przeżył podróżujący z Polakami dziennikarz ze Szwajcarii Robert Habel. – Siedział z przodu, obok naszego przewodnika. Przywódca napastników przez pół godziny mierzył do niego ze strzelby z uciętą lufą – opowiada Jurecki. Po tym wydarzeniu Habel był w szoku, długo nie mógł mówić. Jest pod opieką psychologa. Z polskich reporterów w Egipcie został Jerzy Haszczyński, korespondent ”Rzeczpospolitej”. – To doświadczony dziennikarz, sam najlepiej wie, czy powinien zostać, czy wracać. Daliśmy mu w tej kwestii wolną rękę – mówi redaktor naczelny ”Rz” Paweł Lisicki. Z kolei ”Super Express” korzysta z korespondencji Macieja Cegiełły, który w Egipcie mieszka i prowadzi szkołę nurkowania. – Inaczej pewnie bym kogoś wysłał. Zgłosiło się w redakcji kilku śmiałków – mówi redaktor naczelny ”SE” Sławomir Jastrzębowski. Swój pobyt w Kairze przedłużył wysłannik Polskiego Radia Michał Żakowski. Miał wracać dzisiaj, zostanie do soboty. – Relacjonowanie tego, co się tu dzieje, to nasza misja. Nie ma też już takiego zagrożenia, jak w czwartek, choć ludzie nadal są wobec dziennikarzy nieufni – mówi Żakowski.(RUT, 07.02.2011)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter










