Związek Firm Public Relations chce wyjaśnień od Anny Garwolińskiej
17.05.2010, 14:12
Związek Firm Public Relations poprosił w piątek Annę Garwolińską, prezes zarządu agencji Glaubicz Garwolińska Consultants, o wyjaśnienia dotyczące zarzutu poświadczenia przez nią nieprawdy w firmowych fakturach.
Prośba Związku to efekt publikacji ”Dziennika Gazety Prawnej” z 13 i 14 maja dotyczących śledztwa, jakie w tej sprawie prowadzą lubelscy prokuratorzy. Dziennikarze gazety ustalili, że Annę Garwolińską przesłuchano i postawiono jej zarzut w związku z zatrzymaniem Elżbiety O., wiceprezes i dyrektor finansowej agencji Glaubicz Garwolińska Consultants. W rzeczywistości najpierw przesłuchano Annę Garwolińską, a następnie prokuratorzy zatrzymali Elżbietę O. i zarzucili jej poświadczenie nieprawdy w fakturach i przywłaszczenie 600 tys. zł. Jak wynika z informacji gazety, podejrzana wicedyrektor przyznała się do winy. W odpowiedzi na publikacje ”DGP” zarząd Glaubicz Garwolińska Consultants wydał oświadczenie, że agencja została okradziona przez Elżbietę O. i że podjęto decyzję o jej zwolnieniu. Chociaż z informacji przekazywanych przez lubelską prokuraturę wynika, że śledztwo w sprawie Anny Garwolińskiej prawdopodobnie zostanie umorzone, Paweł Trochimiuk, prezes ZFPR, uważa, że jej wyjaśnienia są konieczne. – Każde doniesienie o nieprawidłowościach, zawinione czy niezawinione, rzutuje na branżę. Poprosiliśmy o wyjaśnienia także dlatego, że nie chcemy czerpać wiedzy wyłącznie z informacji prasowych – tłumaczy. – Oczywiście trzeba to wyjaśnić, ale nie sądzę, żeby był to jakiś problem i żeby to miało rzutować na całą branżę – uważa z kolei Bogdan Biniszewski, prezes zarządu ComPress i przewodniczący Rady Związku Firm Public Relations. Podobnego zdania jest Adam Łaszyn, prezes zarządu Alert Media Communications i wiceprzewodniczący Rady ZFPR: – PR to jest biznes jak każdy inny, nie widzę w tym nic dziwnego, że firma, która doradza w PR kryzysowym, sama ma kryzys. Anna Garwolińska podkreśla, że w czasie, kiedy doszło do nadużyć w firmie, nie było jej w Polsce. Przedstawiciele firmy złożyli do prokuratury wniosek o uznanie ich za pokrzywdzonych. – Cała ta sprawa to kompletny absurd, poszła plotka, że zostałam aresztowana, a nawet, że siedziałam w więzieniu. Nie jest to przyjemne, ale w sensie biznesowym na razie nie mam z tego powodu kłopotów. Jeżeli jednak coś takiego się zdarzy, będę chciała znaleźć źródło tej plotki. I będę dochodziła odszkodowania – stwierdza Anna Garwolińska.(RYD, 17.05.2010)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter










