Marek Szenborn z ”Faktów i Mitów” już sądzony za ujawnienie tajemnicy śledztwa
14.01.2010, 18:25
Nie milkną protesty przeciwko postawieniu prokuratorskich zarzutów Krzysztofowi Skórzyńskiemu z TVN 24 i Mariuszowi Gierszewskiemu z Radia Zet za upublicznienie informacji ze śledztwa - a tymczasem inny dziennikarz jest już za to samo sądzony.
Marek Szenborn, zastępca redaktora naczelnego tygodnika ”Fakty i Mity”, stanął wczoraj przed łódzkim sądem za ujawnienie tajemnicy ze śledztwa. Prokuratora postawiła mu zarzuty z art. 241 kodeksu karnego – na podstawie tego samego artykułu krakowska prokuratura postawiła zarzuty dziennikarzom TVN 24 i Radia Zet. W wrześniu 2008 roku Szenborn zamieścił w ”Faktach i Mitach” tekst ”Troska ze szczególnym okrucieństwem”, w którym opisał sprawę zabójstwa proboszcza z podczęstochowskiej Blachowni. Prowadząca śledztwo prokuratura w Siemianowicach Śląskich uznała, że zabójca, 18-letni były ministrant, kierował się motywem rabunkowym. Dziennikarz podważał w tekście te ustalenia. Wykorzystując zeznania złożone przez nastolatka w śledztwie, dowodził, że miał on inne motywy - przez wiele lat był molestowany seksualnie przez proboszcza, a potem został przez niego odrzucony. - Sądziłem, że odmówię w prokuraturze ujawnienia źródeł moich informacji, do czego dziennikarz ma prawo, i na tym sprawa się skończy. Teraz chętnie przekonam się, czy dziennikarz w Polsce może być skazany za mówienie prawdy – mówi Szenborn. Proces został utajniony. Zdaniem Wiktora Świetlika, dyrektora Centrum Monitoringu Wolności Prasy, dotychczas prokuratury rzadko ścigały dziennikarzy za upublicznianie informacji ze śledztwa, czyli z art. 241 kk. – To groźne zjawisko. Prokuratury chcą zniechęcić dziennikarzy do pełnienia ich podstawowej funkcji, jaką jest informowanie społeczeństwa. Są już tego efekty, kolejni dziennikarze śledczy wycofują się z zawodu – mówi Świetlik. Adwokat Artur Wdowczyk komentuje: - Prokuratury nie szukają winnych przecieku, tylko atakują dziennikarzy, którzy wypełniają swój obowiązek. Tylko że dziennikarzom łatwiej jest zamknąć usta, niż pociągnąć do odpowiedzialności polityków czy prokuratorów chronionych immunitetem. Zdaniem Wdowczyka każdy taki zarzut wobec dziennikarza powinien być nagłośniony, żeby wymusić zmiany w prawie. Sęk w tym, że o sprawie Szenborna opinia publiczna usłyszała dopiero wtedy, gdy staje on już przed sądem. Sprawa Skórzyńskiego i Gierszewskiego stała się głośna od razu. - Trudno się temu dziwić, bo Skórzyński i Gierszewski są dziennikarzami jednych z najważniejszych polskich mediów, cieszących się dużym zaufaniem społecznym. Jednak każda próba ograniczania wolności słowa jest jednakowo oburzająca – zauważa Wiktor Świetlik.(MW, 14.01.2010)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter










