Prawnik Marczuk-Pazury autoryzował jej wypowiedzi wyemitowane w "Teraz my!"
21.10.2009, 08:34
Z wypowiedzi Weroniki Marczuk-Pazury w rozmowie z dziennikarzami "Teraz my!" w TVN wypadło jedno zdanie – bo jej prawnik skorzystał z prawa do autoryzacji.
Pierwszymi widzami przedwczorajszego wywiadu Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego z Weroniką Marczuk-Pazurą byli ona sama i jej prawnik. Rozmowa została nagrana w poniedziałek po południu, a przed emisją w nadawanym o 22.30 programie ”Teraz my!” Marczuk-Pazura w towarzystwie prawnika sprawdzała, czy nie powiedziała czegoś, co mogłoby jej zaszkodzić. Jest bowiem podejrzana o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i przyjęcie łapówki. Została zatrzymana przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a następnie wypuszczona po wpłaceniu 600 tys. zł kaucji. Wywiad w ”Teraz my!” był pierwszym, jakiego udzieliła od czasu zatrzymania. – Autoryzacja była warunkiem, pod jakim Weronika Marczuk-Pazura zgodziła się na tę rozmowę – mówi Tomasz Sekielski. Na prośbę jej prawnika wycięto jedno zdanie. Chciał ingerować jeszcze w inną wypowiedź, ale autorzy ”Teraz my!” mu to wyperswadowali. – Nie mogę powiedzieć, co wypadło, ale nie miało to merytorycznego wpływu na wywiad. Nie zostało wycięte żadne pytanie – zapewnia Sekielski. Jednak widzowie nie zostali poinformowani, że z rozmowy przed emisją coś wycięto. Nie wyjaśniono im tego ani przed programem, ani nazajutrz w ”Dzień dobry TVN”, gdzie Tomasz Sekielski przedstawiał kulisy tego wywiadu. – Czytelnicy gazet też nie są uprzedzani, że czytają teksty, które były autoryzowane – odpiera zarzuty Sekielski. Czy każdy gość ”Teraz my!” może liczyć na taką autoryzację? – Nie każdy – odpowiada Andrzej Morozowski. – Tylko osoby w sytuacji procesowej, kiedy uważamy, że mają opinii publicznej do powiedzenia rzeczy tak ważne, iż powinny wystąpić w naszym programie, a one boją się, że powiedzą coś, co w sądzie mogłoby im zaszkodzić – wyjaśnia. – Konsultowanie materiału z prawnikiem rozmówcy i wycinanie czegokolwiek z rozmów z gośćmi takiego programu jak ”Teraz my!” jest dwuznaczne, bo widz o tym nie wie. W jego świadomości ten program jest na żywo – komentuje Amelia Łukasiak, była dyrektor programów informacyjnych telewizji Puls. – Rolą dziennikarza nie jest chronienie osób zapraszanych do studia, lecz dochodzenie do prawdy i zdobywanie informacji. Nie można też dostosowywać metod pracy do gościa. Przecież teraz każdy polityk może poprosić o nagranie rozmowy, a potem wyciąć zdanie, które mogłoby mu zaszkodzić. Autoryzacja, zabieg nieznany na Zachodzie, jest tu absurdem – argumentuje Łukasiak. – W przypadku Weroniki Marczuk-Pazury problem jest tym większy, że jest ona kojarzona z TVN. Wygląda to więc na faworyzowanie swoich ludzi – dodaje. Weronika Marczuk-Pazura była jurorką czterech edycji show TVN ”You Can Dance – Po prostu tańcz”. Autorzy ”Teraz my!” są z programu z udziałem Marczuk-Pazury zadowoleni. – Zaprosiłem ciekawego gościa i poruszyłem ważny temat. Moja praca podlega ocenie widzów – mówi Tomasz Sekielski. Widzowie rzeczywiście dopisali. Wydanie ”Teraz my!” z 19 października miało o ponad połowę większą widownię niż średnia programu w tym sezonie: oglądało je 2,55 mln osób, podczas gdy średnia od początku września jest o 900 tys. widzów mniejsza (AGB Nielsen Media Research). We wtorek nagrania z wywiadu wykorzystał też program informacyjny stacji - ”Fakty”, zamieszczono go także na portalu Onet.pl.(RUT, 21.10.2009)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter










