Dziedzic ujawnia dokumenty dotyczące transakcji Biura Reklamy TVP
Tomasz Dziedzic, prezes firmy Thomas Gottie, przedstawił dokumenty i mechanizm, które – jego zdaniem – mogą świadczyć o wyprowadzaniu z TVP SA pieniędzy na prywatne konta pracowników Biura Reklamy TVP.
Thomas Gottie w maju 2004 roku rozpoczęła współpracę z TVP jako sponsor konkursów audiotele, w których nagrodami dodatkowymi były gry java. – Jeden ze pracowników Biura Reklamy TVP, powołując się na wiceprezesa Piotra Gawła, kazał mi przelewać pieniądze na konta firm, które miały być producentami gier – mówi Tomasz Dziedzic. Wśród firm wymienia m.in. Genera Michał Generowicz, Odis 2, Ascool, Trinity Holding (z siedzibą w Holandii). Jak informuje Dziedzic, dokumenty założycielskie firm oraz faktury do akceptacji były wysyłane do niego z faksu BR TVP. Faktury wystawiano na kwoty od 10 tys. do 120 tys. zł. Z dokumentów wynika (Dziedzic przekazał je dziennikarzom na konferencji), że firma Odis 2, jako przedmiot działalności ma wpisaną produkcję i usługi w zakresie obróbki skrawaniem. – Teraz wiem, że firmy te nie zajmują się produkcją gier java. Są powiązane z pracownikami Biura Reklamy TVP – mówi Dziedzic. Nie chciał wymienić nazwisk, poza jednym: Antoni Majda to – jego zdaniem – osoba, która wyszła z propozycją sponsorowania konkursów audiotele poprzez kupno gier java. Miał powoływać się na pełnomocnictwo Piotra Gawła. Dziedzic zapewnia, że nigdy nie otrzymywał żadnych pieniędzy od firm, którym wpłacał pieniądze za gry. – Kwoty, jakie przelewałem, pochodziły od sponsorów konkursów. Ja dostawałem z nich prowizję – wyjaśnia. Podejrzenia, że sprawa jest dziwna, pojawiły się u niego, gdy pod koniec 2004 roku z plansz informacyjnych przy konkursach w TVP znikła informacja o nagrodach dodatkowych, czyli grach java. Prosił Biuro Reklamy o listę laureatów, którzy otrzymali nagrody, ale jej nie otrzymał. Dziedzic dodaje, że na początku maja br. pracownik BR TVP złożył mu inną propozycję dalszego sponsorowania konkursu: miał wpłacać TVP ok. 48 tys. zł miesięcznie, a kolejne 74 tys. zł dawać do ręki pracownikowi BR. Oprócz tego ów pracownik miał zaproponować, by na konto firmy Dziedzica miało co miesiąc wpływać 180-250 tys. zł. Z tego sobie miał zostawić ok. 10 proc., a resztę wypłacać pracownikowi BR. – Nie zgodziłem się, choć zagrożono mi zerwaniem współpracy – mówi Dziedzic. Gdy nie otrzymał od dyrektora BR TVP Zbigniewa Badziaka wyjaśnień, wysłał list do rady nadzorczej TVP. W wyniku tego pisma postawiono wniosek o zawieszenie Piotra Gawła. Pytany czy sprawa nie wydawała mu się dziwna już na samym początku, Tomasz Dziedzic odpowiedział: – Ta instytucja ma ogromne zaufanie publiczne. Faksy przychodziły z Biura Reklamy TVP, nie miałem takich podejrzeń. Szef firmy Thomas Gottie nie chce składać doniesienia do prokuratury. Komentując pozew Piotra Gawła, który zarzuca mu zniesławienie, powiedział, że chętnie spotka się z nim w sądzie. Jarosław Szczepański, rzecznik prasowy TVP, nie odpowiedział na nasze szczegółowe pytania w tej sprawie. Otrzymaliśmy jedynie oświadczenie z wydziału rzecznika, w którym napisano, że TVP dokłada wszelkich starań, by jak najszybciej wyjaśnić ”zarzuty stawiane przez firmę Thomas Gottie” (trwa wewnętrzna kontrola). Jak informuje TVP, osoby, które zostały wskazane w liście prezesa Dziedzica, zostały odsunięte od wykonywanych obowiązków oraz dostępu do informacji i przekazane do dyspozycji komisji kontrolującej. ”W przypadku znalezienia potwierdzenia złamania procedur zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe i dyscyplinarne” – pisze TVP. W tym samym oświadczeniu dodano jednak: ”Z punktu widzenia obowiązujących w TVP regulacji prawnych opisywana przez Tomasza Dziedzica propozycja dotycząca wyprowadzania z TVP co miesiąc sumy ćwierć miliona złotych nie jest możliwa do przeprowadzenia”.(MS, 09.09.2005)










