Dział: PRASA
Dodano: Styczeń 19, 2009
Prawo prasowe – gwarancja wolności słowa czy relikt przeszłości
19.01.2009, 08:23
Dokąd zmierza prawo prasowe? – zastanawiano się podczas drugiego dnia konferencji "Standardy współczesnych mediów 2009". Najwyższą temperaturę miała dyskusja dotycząca autoryzacji.

fot. Karol Piechocki Press
W panelu dyskusyjnym na temat autoryzacji udział wzięli przedstawiciele kancelarii prawnych: Magdalena Bartosik (Linklaters C. Wiśniewski i Wspólnicy) i Marlena Wach (DLA Piper Wiater) oraz reprezentanci mediów: prezes Agory SA – Piotr Niemczycki, redaktor naczelna Tok FM – Ewa Wanat, redaktor naczelny miesięcznika ”Press” – Andrzej Skworz. Dyskutowali Jan Stefanowicz - przewodniczący Rady Konsultacyjnej Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP) i Andrzej Kozicki z Pracowni Badań Socjologicznych. Moderatorem był Jacek Sobczak, sędzia Sądu Najwyższego, profesor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Paneliści zastanawiali się, czy autoryzacja winna być jedynie kwestią etyki dziennikarskiej, czy też powinna być uregulowana w ramach prawa prasowego. Mecenas Magdalena Bartosik uważa, że sama instytucja autoryzacji jest pożyteczna i właściwa, ale procedury jej dotyczące są nadal niedoskonałe. Zdaniem Piotra Niemczyckiego, prezesa Agory, celem prawa prasowego jest zabezpieczanie wolności mediów i wolności wypowiedzi, a nie ich ograniczanie. – Nie można wszystkiego regulować prawem prasowym. Wszelkie poboczne kwestie należy regulować w innych ustawach i kodeksach – argumentował Niemczycki. Zdaniem Ewy Wanat z Tok FM autoryzacja powinna być raczej kwestią warsztatu dziennikarskiego i pewnej umowy z rozmówcą, a nie paragrafów.
Jan Stefanowicz z Centrum Monitoringu Wolności Prasy dowodził, że w ramach obecnych regulacji wolność wypowiedzi może być jednak realizowana. Jego zdaniem prawo prasowe powinno służyć nie dziennikarzom i wydawcom, lecz społeczeństwu.
Andrzej Skworz, redaktor naczelny ”Press”, zauważył, że obecnie prawo prasowe dzieli dziennikarzy na lepszych i gorszych, bo obowiązek autoryzacji dotyczy w praktyce wyłącznie dziennikarzy prasowych. Skworz zaapelował, by prawodawcy doprecyzowali definicję autoryzacji: – Czy jest to potwierdzenie wypowiedzianych słów, czy może poprawienie oczywistych błędów, czy też napisanie na nowo wypowiedzi, precyzyjniej niż się powiedziało, czy też w końcu zaprzeczenie czemuś, co się powiedziało. Obecnie autoryzacja oznacza to wszystko naraz. Tymczasem powinna być jedynie potwierdzeniem słów, które osoba faktycznie wypowiedziała.
W piątek podczas konferencji mówiono także o wpływie prawnych uregulowań na jakość polskich mediów i wolność słowa. – Od prasy oczekuje się siły dowodów większej, niż od prokuratury, a dziennikarze nie mają takich narzędzi, jak prokuratura czy policja, a w dodatku pracują pod presją czasu – mówił Mariusz Ziomecki, obecnie wydawca w Polsacie. - Faktycznie mediom odmawia się prawa do błędów, a autoryzacja doprowadziła do tego, że publiczność dostaje fikcję niewiele mającą wspólnego z tym, co zostało powiedziane. Sprostowanie przestało spełniać swoje funkcje, a złamanie tajemnicy państwowej wiąże się z tak dużym ryzykiem prawnym dla dziennikarza i wydawcy, że w wielu wypadkach podejmują decyzję o zaniechaniu publikacji – wyliczał Ziomecki.
Organizatorzy dwudniowej konferencji to: Inicjatywa Media Standard, Forum Własności Intelektualnej i Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej.
(AW, 19.01.2009)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter