KRRiT nic nie robi, by opanować chaos w TVP
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie próbuje opanować chaosu w telewizji publicznej, a przewodniczący stał się stroną sporu – uważają poprzedni szefowie Rady.
Od początku konfliktu w TVP Krajowa Rada – która odpowiada za wybór rad nadzorczych - nie zrobiła nic, by rozwiązać obecną sytuację. Mimo że tak poważny konflikt w TVP zdarzył się po raz pierwszy, KRRiT nie wydała żadnego stanowiska, jej członkowie nie zebrali się, by przedyskutować problem, sam zaś przewodniczący Witold Kołodziejski działa na korzyść jednej ze stron. – Przewodniczący Krajowej Rady nie powinien był się angażować w obronę zawieszonego zarządu Telewizji Polskiej, bo w ten sposób regulator wystąpił jako strona sporu. Zwiększył tylko zamieszanie i niepewność co do sytuacji TVP – uważa Juliusz Braun, przewodniczący KRRiT w latach 1999–2003. Podobnego zdania jest Danuta Waniek, przewodnicząca KRRiT w latach 2003-2005. –Największym błędem przewodniczącego Krajowej Rady była konferencja prasowa w siedzibie TVP. Takich rzeczy się nie robi, to podważa niezależność konstytucyjnego organu – argumentuje Waniek. W piątek, zaraz po zawieszeniu przez radę nadzorczą TVP prezesa spółki Andrzeja Urbańskiego i członków zarządu Sławomira Siwka oraz Marcina Bochenka (wszyscy związani z Prawem i Sprawiedliwością), przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski (do KRRiT wybrany przez senat głosami PiS-u) wydał oświadczenie, że decyzje rady nadzorczej są nielegalne. Jego zdaniem po rezygnacji Janusza Niedzieli (związany z PiS-em) pracuje ona w niepełnym składzie. Niedługo potem powtórzył to na zwołanej w siedzibie telewizji publicznej konferencji prasowej. Wczoraj na kolejnej konferencji powtórzył to. Tylko że nie jest to stanowisko całej Rady – bo ona takowego nie wypracowała. – Nie zgadzam się z poglądem przewodniczącego. Uważam, że nie ma prawa ani kwestionować suwerennych decyzji rady nadzorczej, ani sam występować w imieniu całej Krajowej Rady – oburza się Lech Haydukiewicz, członek Rady (wybrał go Sejm dzięki poparciu LPR-u). – Ja nie podważałem uprawnień rady nadzorczej, gdy w listopadzie zawiesiła Piotra Farfała – zauważa. – Oczywiście, wolę tego prezesa (Andrzeja Urbańskiego – przyp. red.) niż innego, ale kierował mną zdrowy rozsądek: ktoś w radzie nadzorczej zwariował i trzeba to powstrzymać – ripostuje Witold Kołodziejski. Zgodnie z konstytucją KRRiT ”stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji”. – Tymczasem w TVP zapanował chaos – ocenia Danuta Waniek. – KRRiT nie ma niestety narzędzi do rozwiązania obecnego kryzysu, ale to, co powinna teraz robić, to nie są konferencje prasowe w TVP –dodaje. Jej zdaniem regulator powinien uzupełnić skład rady nadzorczej telewizji publicznej. Tylko że na wspólne działanie KRRiT nie ma na razie szans – Rada zbierze się dopiero 6 stycznia. – Mógłbym wnioskować o wcześniejsze posiedzenie, ale i tak nie uda się wszystkich zebrać – powątpiewa Lech Haydukiewicz. A Kołodziejski, według którego rada nadzorcza TVP jest obecnie niedecyzyjna, o uzupełnieniu jej składu mówi: – To nie takie proste. Sprawę trzeba omówić, przegłosować. - KRRiT znowu zawodzi. TVP jest państwem w państwie i nikt nie ma nad nią kontroli – komentuje Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO i przewodnicząca Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. – Doceniam merytoryczne kompetencje Witolda Kołodziejskiego, ale w sprawie TVP widać jego zaangażowanie polityczne – ocenia Juliusz Braun.(RUT, 23.12.2008)










