Giertych: unieważnić przetarg na kampanię dotyczącą mundurków
13.07.2007, 07:40
Wicepremier, minister edukacji Roman Giertych polecił unieważnić przetarg dotyczącego kampanii promocyjnej jednolitych strojów szkolnych - poinformowała PAP w czwartek rzeczniczka ministra edukacji Aneta Woźniak.
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że MEN ogłosiło przetarg na kampanię "Promocja stroju jednolitego", czyli mundurków. Mają pojawić się billboardy w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców oraz na stacjach warszawskiego metra (w sumie 900), a także w mniejszych miastach (300). Ma być też przeprowadzony pomiar "rezultatów i ogólnych efektów realizowanej kampanii". Koszt przedsięwzięcia to 656 tys. zł. Giertych pytany w ubiegłym tygodniu o planowaną kampanię powiedział, że zachęcenie młodych ludzi do noszenia strojów jednolitych to duże przedsięwzięcie społeczne. - Ministerstwa mają pewną pulę środków na promocję tego typu rozwiązań. Nie widzę w tym nic niewłaściwego - zaznaczył wówczas. W środę z kolei "Gazeta Krakowska" podała, że do przetargu zgłosiły się zaledwie dwie firmy. - W dodatku warszawska agencja dsk, na trzy dni przed zamknięciem zgłoszeń wysłała do MEN protest oraz wniosła o zmianę zapisów zamówienia. Dsk uważa, że zamówienie przygotowane przez MEN jest tak skonstruowane, że preferuje firmę Stroer. Według dsk, tak określono wymiary nośników billboardów i miejsca ich ekspozycji, że może im sprostać tylko Stroer, a jest on jedną z dwóch firm startujących w przetargu MEN - czytamy w "Gazecie Krakowskiej". Tego samego dnia rzeczniczka ministra edukacji Aneta Woźniak pytana przez PAP o sprawę powiedziała, że trwają prace komisji przetargowej. - O wynikach tych prac poinformujemy wykonawców; opublikujemy je też na swojej stronie internetowej. MEN ustosunkuje się też do protestów - zaznaczyła. W czwartek sprawę przypomniała "Rzeczpospolita". Na konferencji prasowej Giertych pytany o kampanię promocyjną, powiedział: - Kontynuujemy politykę wysyłania do sądów wszelkich tego typu insynuacji. Osoby, które tak piszą mogą liczyć na to, że za trzy, najpóźniej cztery miesiące, będą musiały udowodnić w sądzie swoje pomysły i insynuacje. Później, na tej samej konferencji, stwierdził: - Nie wiem, czy w ogóle zrobimy te billboardy, jak państwo nas tak atakujecie o wszystko. Ja się nie upieram.(PAP, BW, 13.07.2007)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter










