Rzecznik prasowy NIK Paweł Biedziak: "Nie chodzę po drogich knajpach, nie mam luksusowych zegarków, ani samochodów"

Po tym jak Telewizja Republika ujawniła nagranie podsłuchanej rozmowy prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej oraz dwóch pracowników katowickiej delegatury NIK, do jej treści odniósł się na Facebooku rzecznik Izby Paweł Biedziak. W rozmowie podsłuchanej w warszawskiej restauracji Sowa @ Przyjaciela pojawił się bowiem wątek rzecznika, który miał dostać 65 tys. zł tytułem nagród. Pojawia się też sugestia, że to on przekazał "Super Expressowi" w 2013 roku informację o nagrodach finansowych dla ówczesnego prezesa NIK, a gazeta ta nie napisała o premiach dla rzecznika, bo w przeszłości był on wicenalczelnym "SE".

Oto jak tłumaczył się wczoraj wieczorem Paweł Biedziak na Facebooku:
Pora pewnie na oświadczenie po materiale w TV Republika:
1. Nikogo z dziennikarzy nie namawiałem, aby mnie polecał K.Kwiatkowskiemu, nigdy nie ośmieliłbym się tak traktować dziennikarzy. Myślę, że zaświadczą o tym.
2. W SE pracowałem ze wspaniałym zespołem, ale nie pracuję tam już od 7 lat i dziennikarze z SE świetnie sobie beze mnie radzą, w ogóle sobie świetnie radzą bez rzeczników (jak innych wielu)
3. Od ponad 20 lat niemal przez całą dobę służę swoją pracą dziennikarzom ze wszystkich mediów. Każdego roku mam tyle samo nadgodzin co godzin pracy. Dostrzegają to moi przełożeni. Dostawałem nagrody od kolejnych ministrów spraw wewnętrznych ze wszystkich opcji politycznych, kolejnych komendantów głównych i szefów NIK.
4. Nie chodzę po drogich knajpach, nie mam luksusowych zegarków, ani samochodów. Nie szukam wsparcia polityków. Wszystko zawdzięczam swojej codziennej pracy.
5. Nie jestem wielbłądem.
6. Moim kolegom z katowickiej delegatury NIK oraz mojemu szefowi (KK) wybaczam.
i 7. Nie mam żadnych pretensji do TV Republika.

(03.09.2015)