Dział: PRASA

Dodano: Lipiec 26, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Marcin Suder to doświadczony fotoreporter wojenny

Reporterzy, którzy znają Marcina Sudera, twierdzą, że dba o swoje bezpieczeństwo. Zarzut rzecznika MSZ, że zachował się on nieodpowiedzialnie, bo nie zgłosił w resorcie swojego wyjazdu do Syrii, uważają za bezsensowny.

W środę Marcin Bosacki, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, napisał na Twitterze: „Obywatel »Marcin Suder« nie informował nas o swojej wyprawie. Od dwóch lat stanowczo wzywamy, by nie jeździć do Syrii. Ambasadę zamknęliśmy rok temu”.
– Zupełnie niezrozumiała arogancja, świadcząca o zupełnym braku znajomości warsztatu dziennikarskiego – komentuje fotoreporter Maciej Moskwa, kolega Marcina Sudera. – Przecież reporterzy jeżdżą do Syrii, aby pracować. To nie są wczasy w Egipcie – podkreśla.
Jednak już Maksymilian Rigamonti, fotoreporter tygodnika "Wprost", który obecnie pracuje w Afganistanie, uważa, że takie wyjazdy powinno się zgłaszać urzędnikom. - Z racji wielokrotnych wypraw do Afganistanu przechodzę żmudny proces akredytacyjny. Muszę mieć na miejscu kontakt z przeróżnymi służbami, które doskonale znają mój każdy krok i wiedzą, co takiego robię w danej chwili - mówi Rigamonti. Zaznacza jednak, że jego praca przy polskim kontyngencie wojskowym diametralnie różni się od pracy freelancera, jakim jest Suder. - Brak zaplecza to na wojnie ogromne ryzyko. Osobiście na taki rodzaj współpracy z agencją bym się nie decydował. Szkoda życia - mówi Rigamonti (rozmowę z fotoreporterem zamieszczamy na Press.pl).
Maciej Moskwa zapewnia, że Suder starannie przygotowywał się do wyprawy do Syrii. – Byłem wcześniej w tym rejonie, dlatego radził się mnie, jak unikać niebezpieczeństw. Na pewno miał kask, najpewniej też kamizelkę kuloodporną – mówi Moskwa.
- Po wypowiedziach rzecznika MSZ można by odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z młodym i narwanym człowiekiem – mówi Rafał Stańczyk, reporter TVP, który zna Sudera i wie, jak on pracuje. – To jeden z najbardziej doświadczonych reporterów. Nie boi się ryzyka, np. w Afganistanie wtapiał się w ludność miejscową. Ubierał się i jadł jak ona. To wiązało się z ogromnym niebezpieczeństwem, ale wszyscy wiemy, że tylko takimi metodami można zrobić cudowne zdjęcia – dodaje Stańczyk. Suder jeździ na wojny od 21. roku życia (od 2000 roku, gdy pojechał do Czeczenii). Był m.in. w Sudanie, Birmie, Indiach, Iranie, Kaszmirze, Kongu, Palestynie, Ruandzie, Sierra Leone.
- Oczywiście można zachować się tak, jak większość mediów i w ogóle nie posyłać reporterów w rejony konfliktów, takie jak Syria. Ale chyba nie na tym polega nasza praca – mówi Moskwa.
Według przyjętej przez niego hipotezy Sudera porwało jedno z fundamentalistycznych ugrupowań działających na terenie Syrii, które chce powołania na tym terenie państwa islamskiego. – Porywało ono już dziennikarzy syryjskich, ale nie słyszałem, by któryś z nich został zgładzony - mówi Maciej Moskwa. – Mimo ideologicznych celów jest wysoce prawdopodobne, że użyje polskiego dziennikarza jako karty przetargowej – zażąda okupu lub wymiany na więzionych bojowników - ma nadzieję Moskwa.

JF

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.