Dział: PRASA

Dodano: Styczeń 13, 2016

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Solidarność ze zwalnianymi dziennikarzami jest łatwiejsza niż konkretna pomoc

(fot. Wojciech Artyniew/Press)

"Kochani, możecie na nas liczyć. Możecie liczyć na »Gazetę Wyborczą«!" - zapewniał kolegów z mediów publicznych na sobotniej demonstracji KOD wicenaczelny "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski. Seweryn Blumsztajn zachęcał do pomocy zwalnianym dziennikarzom. Wygląda na to, że na obietnicach i zachętach się skończy. - Na pewno otworzymy łamy dla dziennikarzy gotowych współpracować z "GW" i Wyborcza.pl, oczywiście tu będzie liczyła się jakość tekstów, bo główne zobowiązanie mamy wobec czytelników. Nie wykluczamy ściślejszej współpracy z niektórymi osobami, ale tu jeszcze nic powiedzieć nie mogę. Priorytetem jest ochrona miejsc pracy naszych dziennikarzy - tłumaczy Wojciech Fusek, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".

 "Cały zespół »Gazety« popiera wszystkich dziennikarzy mediów publicznych, którzy nie godzą się na upartyjnienie mediów publicznych" - tak przemawiał Jarosław Kurski na sobotniej demonstracji w Warszawie. Po czym zapewniał, że ci dziennikarze mogą liczyć na "Gazetę Wyborczą". Wobec tego, że wczoraj kolejna grupa dziennikarzy TVP dostała wypowiedzenia, zapytaliśmy wicenaczelnego "GW", na co mogą liczyć ze strony jego gazety. Kurski odmówił odpowiedzi, tłumacząc, że jest już zbyt zmęczony udzielaniem wywiadów. Przypomnijmy, że podczas gali nagród studenckich Mediatory w listopadzie Adam Michnik mówił, że jeśli zwolnią Tomasza Lisa, to ma on miejsce w "GW".
Wojciech Fusek, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" tłumaczy: - Po pierwsze nie znamy jeszcze skali zwolnień, wiemy natomiast, że nie każdy ze zwalnianych chciałby przejść do "Wyborczej". Wbrew temu co głosi propaganda tzw. mediów niepokornych w telewizji publicznej pracowali dziennikarze o poglądach od lewa do prawa. Nie można też zapominać, że dolegliwość dotyka dziennikarzy radiowych i telewizyjnych, nie wszyscy z nich odnajdują się w mediach papierowych, czy online. Wielu zwalnianych to wszechstronnie utalentowani ludzie, którzy mogą mieć dziś dość zawodu dziennikarza. Na pewno otworzymy łamy dla dziennikarzy gotowych współpracować z "GW" i Wyborcza.pl, oczywiście tu będzie liczyła się jakość tekstów, bo główne zobowiązanie mamy wobec czytelników. Nie wykluczamy ściślejszej współpracy z niektórymi osobami, ale tu jeszcze nic powiedzieć nie mogę. Priorytetem jest ochrona miejsc pracy naszych dziennikarzy. A jak słychać po deklaracjach prominentnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości, rząd nie ułatwi nam tego ani na jotę.
Fusek zaznacza też, że deklaracja solidarności jest przede wszystkim deklaracją wsparcia moralnego, ważnym sygnałem dla krzywdzonego. - Odnotowując kolejne zwolnienia, będziemy, wierząc w ludzką i zawodową solidarność, informowali organizacje dziennikarskie i dziennikarskie autorytety na całym świecie o sytuacji w mediach publicznych w Polsce. Uważamy, że działania PiS są nie tylko szkodliwe, nie tylko sprzeczne z dobrymi praktykami ale zwyczajnie niezgodne z prawem. W tym sensie mówiąc o solidarności deklarujemy walkę o to, by nikt nie robił drugiemu krzywdy, a nieuzasadnione niczym pozbawienie pracy jest taka krzywdą - dodaje zastępca redaktora naczelnego "GW". Przypomina, że jego tytuł współuczestniczy w programach wspierających projekty dziennikarskie i literackie i będzie to robił dalej.
- To co możemy jeszcze zrobić, to spotkać się z szefami innych mediów niezależnych zarówno i wspólnie zastanowić nad formami pomocy. Z pewnością zrobimy to i znając kreatywność kolegów lista wydłuży się niepomiernie - kończy Fusek.
Przemawiający także na demonstracji KOD Seweryn Blumsztajn, przewodniczący Towarzystwa Dziennikarskiego, nawoływał do pomocy zwalnianym z mediów publicznych dziennikarzom. Jak samo Towarzystwo zamierza im pomóc? - Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że mamy zamiar powołać jako Towarzystwo Dziennikarskie fundusz solidarnościowy. Będzie on przeznaczony dla zwykłych dziennikarzy, zwalniani dyrektorzy przecież sobie poradzą. Na razie nie mogę ujawnić szczegółów, bo trzeba to przeprowadzić zgodnie z prawem w ramach zbiórki publicznej - odpowiada Blumsztajn. Zaznacza jednak: - Będzie to miało raczej charakter symboliczny, bo ile jesteśmy w stanie zebrać?
Odnosząc się do wypowiedzi swojej czy Kurskiego, przyznaje, że jest sceptyczny co do perspektyw zawodowych zwalnianych kolegów. - Rynek jest bardzo ograniczony, sytuacja jest trudna. To nie jest tak, że wszyscy zwalniani znajdą pracę w "Gazecie Wyborczej", ona przecież raczej zwalnia, niż zatrudnia. Podobna sytuacja, z tego co wiem, jest w innych, nazwijmy to liberalnych, mediach - przyznaje. Ale podkreśla: - Na pewno trzeba się ze zwalnianymi solidaryzować.

Zdaniem dziennikarzy mediów publicznych na bojkot jest za wcześnie

(JM, 13.01.2016)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.