Moje apki. Jakich aplikacji używa Michał Gostkiewicz, wiceszef Magazynu WP
- To jest historia jak z amerykańskiego filmu, w którym bohaterowi w biedzie pomaga przypadkowy przechodzień - zaczyna historię o aplikacji VIVINO Michał Gostkiewicz (fot. Maciej Stanik/WP)
DOWN DOG MEDITATION
(Yoga Buddhi Co., 49,99 zł miesięcznie) Od niedawna próbuję medytować – testuję różne aplikacje i ta spełnia moje oczekiwania. Prosty interfejs pozwala wybrać poziom praktyki, muzykę bądź dźwięki, głos instruktora lub instruktorki, albo brak instrukcji. Co ważne – nie łączę medytacji z żadnym systemem wierzeń, przekonań, z żadną ezoteryką ani religią.
EVERNOTE
(Evernote Corp., bezpłatna wersja podstawowa) Aplikacja, na której napisałem wszystkie te notki o aplikacjach. W Evernote notuję lub nagrywam głosowo wszystko: listę zakupów, namiar na ciekawą osobę do wywiadu, scenki rodzajowe z pociągu, komentarze czy pojedyncze myśli, ale także wyniki researchu: zdjęcia, nagrane wypowiedzi czy skany dokumentów.
TRELLO
(Trello Inc., bezpłatna) Współprowadzę pracę kilkunastoosobowej redakcji, będącej do tego częścią jeszcze większej, informacyjnej maszyny. Często równocześnie mamy „na biegu” kilka tematów newsowych i przygotowywane tygodniami śledztwa albo reportaże. Wiele osób jednocześnie musi wiedzieć, co jest na etapie planowania, roboty w terenie i pisania tekstu czy montażu wideo, a co już na etapie redakcji i autoryzacji. Jak się w tym nie pogubić? Mnie ratuje Trello. System „kafelków”, które można edytować, aktualizować o informacje albo zdjęcia, oznaczać zainteresowane osoby i płynnie przesuwać między kolejnymi fazami realizacji. Dlatego zajmuje centralne miejsce w moim telefonie.
GOOGLEDOCS
(Google LLC, bezpłatna) Banalne? Nie dla dziennikarza i redaktora. Nigdy nie wiesz, gdzie i kiedy dopadnie cię konieczność napisania tekstu i – co ważne – jego zredagowania. Docs bardzo przejrzyście pokazuje zmiany edycyjne w tekście. Nie musimy męczyć się z wysyłaniem tekstu mailem czy innym komunikatorem, jest przecież w chmurze. No i funkcja 12 voice typing, czyli transkrypcji głosu w tekst, dla mnie dość przydatna przy anglojęzycznych wywiadach.
VIVINO
(Vivino Aps, bezpłatna) To jest historia jak z amerykańskiego filmu, w którym bohaterowi w biedzie pomaga przypadkowy przechodzień. Stoję sobie pewnego dnia w supermarkecie przed stoiskiem z winem i nie wiem, co wybrać. Mam swoje ulubione wina i trzy regiony na krzyż, ale nie jestem typem znającym na pamięć kąt nachylenia stoku, na którym dojrzewały winogrona szczepu X. Najchętniej zrobiłbym zdjęcie butelki, wrzucił w internet i dostał szybko od zbiorowej mądrości średnią ocen tego wina na świecie z informacją, jakie nuty pobrzmiewają w jego zapachu i smaku. I to właśnie robi apka Vivino, którą polecił mi przypadkowy człowiek w sklepie, widząc moje niezdecydowanie.
PRESSREADER
(PressReader Inc., od 69,99 zł miesięcznie) Ostatnia papierowa gazeta, którą czytałem, to „New York Times” rozdawany przy wejściu do samolotu. Szkoda drzew na papier i miejsca, które zajmuje – bo gdzie upchnę książki? Nie chcę też kupować dziesięciu różnych subskrypcji, tylko jedną. Taką możliwość daje apka PressReader. Mam tu wybór – stały miesięczny abonament dający dostęp do multum publikacji albo jednorazowy zakup konkretnej gazety czy magazynu. Kwintesencja mobilności.
MAPA TURYSTYCZNA
(Mapa Turystyczna sp. z o.o., 29,99 zł) Dużo jeżdżę rowerem i chodzę po górach. Mój bagaż ma być lekki i muszę wiedzieć, gdzie jestem. Choć więc używam zwyczajnej mapy, to dubluję ją aplikacją, w której mogę zaplanować trasę, dowolnie ją zmieniać, sprawdzić, ile mi zajmie czasu, jakie jest nachy- lenie trasy, ile czeka mnie metrów podejścia, a ile zejścia. Trasy można zapisywać, a w opcji płatnej ściągać mapy offline, co się przydaje w dziczy, gdzie nie ma zasięgu. A zasięg tej mapy obejmuje całą Polskę oraz góry czeskie i słowackie.
Michał Gostkiewicz