Jak za Gierka. Propaganda Telewizji Polskiej przypomina czasy Macieja Szczepańskiego
"Gierek od razu pojął, że można zaspokoić społeczeństwo tanim kosztem, dając mu swoiste opium w postaci czy to Zamku, czy też jasełek w telewizji" – pisze w swoich "Dziennikach" Stefan Kisielewski (screen: YouTube/Archiwum III)
„Krwawy Maciek by tego nie wymyślił”, ewentualnie „Jak za towarzysza Szczepańskiego” – po każdym propagandowym materiale „Wiadomości” wraca wspomnienie Macieja Szczepańskiego, szefa Telewizji Polskiej za czasów Edwarda Gierka.
Specjalne wydanie „Wiadomości” TVP z okazji otwarcia przekopu Mierzei Wiślanej, 17 września 2022 roku. Przekaz: historyczny moment, Polska wzmacnia swą suwerenność. To ostatnie słowo pada wielokrotnie, powtarzane jak zaklęcie. Przemawiają prezes, prezydent, premier. Po kilku minutach pojawia się krytyka Donalda Tuska, który rządził przed ośmiu laty. Zły Tusk, był przeciwko przekopowi mierzei i do tego sprzyjał Putinowi. Tusk z Putinem – jedno ujęcie, drugie, trzecie. I komentarz: „Historyczny przełom przyniosły rządy Prawa i Sprawiedliwości”. Kilkanaście dni później otwarcie gazociągu Baltic Pipe – w „Wiadomościach” schemat podobny: znów patos („gazociąg wolności i suwerenności”) i ponownie widzowie karmieni są złym Tuskiem, co skumał się z władcą Kremla.
Po podobnych materiałach propagandowych TVP w mediach społecznościowych pojawiają się komentarze: „Propaganda jak za późnego Gierka, tylko bardziej tępa”, „Jak Dziennik TV tow. Szczepańskiego”, „Maciej Szczepański 2.0 i wszystko już jasne”, „Maciek Szczepański to był jednak amator”.
Maciej Szczepański, nazywany „Krwawym Maćkiem”, był przewodniczącym peerelowskiego Komitetu ds. Radia i Telewizji w latach 1972–1980.
„Sam ją wymyśliłem, na wzór amerykański. Miała być odreagowaniem na marazm i niemożność okresu gomułkowskiego” – tak mówił Szczepański o propagandzie sukcesu w wywiadzie, którego udzielił Teresie Torańskiej do książki „Byli” z 2006 roku.
Trochę się przechwalał, bo to nie on był ojcem samego terminu propaganda sukcesu. – Na dobrą sprawę nie wiemy, kto jest autorem tego pojęcia – mówi dr hab. prof. Marcin Zaremba, historyk z Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Po raz pierwszy pojawiło się w wystąpieniach Jerzego Łukaszewicza, odpowiedzialnego za propagandę sekretarza Komitetu Centralnego PZPR. Szef propagandy gierkowskiej użył tego sformułowania na Zjeździe Dziennikarzy Polskich w grudniu 1974 roku i wówczas weszło ono do języka publicznego. W „Trybunie Ludu” były nawet teksty o „sztuce propagandy sukcesu”, „sztuce sukcesu” i różnych jej aspektach.
– Przekonanie o tym, że trzeba zmienić charakter propagandy, istniało we władzach PRL już przed VI Zjazdem PZPR, czyli przed grudniem 1971 roku, kiedy szefem Radiokomitetu wciąż był Włodzimierz Sokorski – wskazuje prof. Zaremba.
Owszem, już za Sokorskiego – w Boże Narodzenie 1971 roku – widać zmiany. „W radio i telewizji pełno w tym roku kolęd, pastorałek i podobnych rzeczy. Mądrzejszy jest w tych sprawach Gierek od Gomułki i Kliszki (co zresztą nie sztuka)” – zapisuje w swoich „Dziennikach” Stefan Kisielewski. „Gierek od razu pojął, że można zaspokoić społeczeństwo tanim kosztem, dając mu swoiste opium w postaci czy to Zamku, czy też jasełek w telewizji”.
***
To tylko fragment tekstu Tomasza Borówki. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Jacoń mówi o walce, Manowska koloryzuje, Lis milczy, a Świrski tropi zdrajców
Tomasz Borówka