Dział: REKLAMA

Dodano: Marzec 10, 2015

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Trzy plagi konkursów

Na forach internetowych konkursowiczów aż wrze od porad, jak wygrać. Wskazówek szukają tu częściej seryjni zdobywcy nagród niż lojalni miłośnicy marki.

Konkursy na fan page marek na Facebooku są passé, bo przynoszą więcej szkody niż pożytku.

Dziś mało która agencja poleca swoim klientom konkursy jako formę promocji. A złożyło się na to kilka powodów: pojawienie się konkursowiczów, którzy zawodowo biorą w nich udział, kombinacje i oszustwa uczestników, a także fala hejtu, którą ci wylewają na organizatorów, jeśli nie zwyciężą. – Konkursy są zdecydowanie przereklamowane, jest wiele lepszych sposobów pozwalających osiągnąć podobne cele bez narażania się na biznesowe ryzyko – mówi Monika Czaplicka, CEO agencji Wobuzz.

Firmy, które tego jeszcze nie wiedzą, mogą podzielić los BNP Paribas Banku. W sierpniu 2014 roku w ramach promocji konta oszczędnościowego zorganizował konkurs z nagrodą – tabletem wartości ok. 400 zł. By go zdobyć, wystarczyło założyć iKonto w banku i w ciągu dwóch miesięcy zapłacić rachunki na kwotę 400 zł wydaną do niego kartą. W regulaminie konkursu zapisano jednak dwie wykluczające się informacje: że trwa on od 1 do 31 sierpnia lub do wyczerpania zapasów, oraz że każdemu użytkownikowi, który spełni warunki sprzedaży premiowej, bank przyzna tablet. Dla konkursowiczów był to wyjątkowo łatwy łup, dlatego tłumnie rzucili się do zakładania kont. Rozczarowanie przyszło, gdy się okazało, że obiecany tablet nie trafi do wszystkich. – BNP Paribas miał poważny problem, były zgłoszenia do UOKiK, sądów – wspomina Monika Czaplicka. Zawrzało także na Facebooku, gdzie powstał profil „Nie dostałem tabletu od BNP”. Ostatecznie bank załagodził sprawę, rozdając tablety wszystkim uczestnikom konkursu.

Za błędy – także te w regulaminie – się płaci, ale w całej sprawie symptomatyczne było coś innego. – Zanim konkursowicze dostali te tablety, już zdążyli je sprzedać na Allegro, czasami zakładając nawet fikcyjne konta. Pieniądze za sprzęt, który jeszcze do nich nie dotarł, mieli już na koncie – opowiada Czaplicka. Bo w konkursach często biorą udział osoby zupełnie niezwiązane z marką, zainteresowane jedynie spieniężeniem nagrody.

– Jakiś procent użytkowników niemal każdej aktywacji facebookowej stanowią osoby, które „płyną” od konkursu do konkursu, nie wykazując najmniejszego przywiązania do marek, które te konkursy organizują. Dziś gram o T-shirt, jutro o jajowar, pojutrze o rower górski – zauważa Łukasz Chomyn, head of social media agencji DWL. – Nazywamy ich mafią konkursową. Podszywają się pod innych, nawet pod osoby nieżyjące. Niektórzy zakładają fikcyjne konta, by na siebie głosować. Później okazuje się, że taka osoba sama z sobą rozmawia na różnych kontach – opowiada Czaplicka. Norbert Kilen, dyrektor strategii agencji Think Kong, mówi wprost, że mafia konkursowa jest zmorą każdego konkursu. Odbiera szanse tym, którzy stanowią grupę docelową marki. Zdarza się także, że specjalnie wyszukuje dziury w regulaminach. – Czasami robią to profesjonalnie, wynajmują prawników – mówi Kilen.

– Sam konkurs bywa bezużyteczny dla marki. To rozdawnictwo nagród za proste aktywności. Ma sens wyłącznie wtedy, gdy te aktywności sprawiają, że ktoś przyswoi wiedzę o marce – dodaje Kilen. A to się zdarza niezwykle rzadko.

Konkursowicze czyhają zwłaszcza na konkursy z drogocennymi nagrodami. – Skrzykują się na forach internetowych, by nawzajem głosować na swoje prace – mówi Kilen. Albo wykupują głosy. – A organizator nie może dowieść, które głosy zostały zakupione – zauważa Czaplicka.
Jak jeszcze kombinują? Jedną pracę wysyłają na kilka konkursów. Zdarza się, że bezkarnie kradną zdjęcia z Internetu. – Najprościej sprawdzić, czy praca nie narusza praw, wrzucając zdjęcie w Google. Ale już wiemy, że na jednym z forów internetowych konkursowiczów stworzono specjalny tryb, który dodaje piksele i powoduje, że choć zdjęcie jest identyczne, to niewykrywalne przez Google Images – mówi Czaplicka.

Kolejne kłopoty pojawiają się, kiedy organizator ogłasza zwycięzcę konkursu. Rozżaleni przegrani doszukują się korupcji, nepotyzmu i ułomności jurorów – nierzadko na oficjalnym profilu marki na Facebooku. A ich złośliwość i mściwość może doprowadzić nawet do wybuchu małego kryzysu.

Tekst pochodzi z "Press" 01-02/2015

DR

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.