Dział: REKLAMA

Dodano: Marzec 22, 2011

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Rynek zaskoczony milionową gażą dla Majewskiego za udział w reklamie

"Puls Biznesu" ujawnił gażę Szymona Majewskiego za udział w reklamach PKO BP. Ma on dostać ponad 3 mln zł. Zdaniem ekspertów to psucie rynku.

Kampania reklamowa nowych kont PKO BP rozpoczęła się 12 marca br. Prowadzący program "Szymon Majewski Show" (TVN) w spotach reklamowych wciela się w kierownika marketingu banku. Według ”Pulsu Biznesu” za udział w reklamie Majewski ma dostać 3,3 mln zł pod warunkiem, że reklamy będą skuteczne. Z informacji dziennika wynika, że tak wysoką gażę dla Majewskiego uzasadniono tym, że ”satyryk, który nigdy wcześniej nie występował w komercyjnych reklamach, żądał, by umowa o współpracy z bankiem obowiązywała co najmniej dwa lata”. Z Szymonem Majewskim nie udało się nam wczoraj skontaktować, aby potwierdzić te informacje. - To psucie rynku, które może doprowadzić do rozpuszczenia celebrytów – bez ogródek mówi Marcin Gieracz, właściciel i dyrektor strategiczny Rubicom Strategy Consultants. Wskazuje, że po raz kolejny została przekroczona magiczna granica 1 mln zł dla celebryty za udział w kampanii. - Rzeczywiste wynagrodzenie za roczne kontrakty może przekroczyć milion złotych, lecz tylko w przypadku czołówki gwiazd, czyli Marka Kondrata, Dody, Adama Małysza, Roberta Kubicy – uważa Robert Niczewski, doradca zarządu ZenithOptimedia Group. Nieoficjalnie wiadomo, że około miliona złotych za udział w reklamie kasują Bogusław Linda i Edyta Górniak. Zdaniem Marcina Gieracza istnieje duże ryzyko, że teraz gwiazdy za każdy kolejny kontrakt będą żądały coraz więcej. – Niewykluczone, że niebawem padnie kolejny rekord. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaczęły się pojawiać żądania nawet pięciu milionów złotych. Dlaczego? Celebryci mają coraz większą świadomość, że reklama chętnie broni się znaną twarzą. Po drugie wykorzystanie gwiazdy w reklamie to obecnie obowiązująca moda, a za wszystko, co modne, trzeba słono płacić – uważa Gieracz. – Na podpisaniu kontraktu więcej zyskuje jedna strona. W tym przypadku jest to Szymon Majewski – mówi Marek Staniszewski, chief strategy officer i brand coach Young & Rubicam Brands. Z badań BAV, przeprowadzonych przez grupę wynika, że marka PKO BP wypada słabiej w porównaniu z marką Szymon Majewski, w tym także w wymiarze siły marki. - Porównanie 48 mierzonych cech wizerunkowych pokazuje, że obie marki stanowią w pewnym sensie swoje przeciwieństwo. Marka Szymon Majewski ma cechy, których brakuje bankowi, na przykład "nowatorski", "zyskujący na popularności", "pełen energii", "na czasie". Natomiast PKO posiada cechy, które nie są przypisywane Majewskiemu – komentuje Marek Staniszewski. Kontraktem i wysokością honorarium dla Majewskiego nie jest zaskoczony Roman Jędrkowiak, właściciel firmy konsultingowej CMO of the Year, wcześniej dyrektor pionu marketingu ING Bank Śląski. – Wynagrodzenie nawet rzędu trzech milionów złotych nie poraża, bo trzeba pamiętać, w jakiej sytuacji znajduje się PKO BP. Jest największym polskim bankiem, który musi mocno podgonić wizerunkowo, by w ogóle mierzyć się z konkurencją. Po drugie kontrakt z Majewskim podpisano na dwa lata – mówi Jędrkowiak. I kwituje: - Za Szymona tyle bym nie dał, bo już za 500 tysięcy zł można w kraju kupić mistrzowską kreację. W tym przypadku brawo dla agenta, bo nie mógł wymarzyć sobie lepszego czasu na sfinalizowanie kontraktu.

(DOK, 22.03.2011)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.