Dział: PRASA

Dodano: Luty 12, 2016

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Nie będzie śledztwa w sprawie podsłuchiwania dziennikarzy, bo nie ma podejrzenia popełnienia przestępstwa

Pod koniec 2015 roku komendant główny policji insp. Zbigniew Maj powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, czyli tzw. policji w policji, podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą taśmową, którą ujawnił tygodnik "Wprost". Raport KGP nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa, w tym na przekroczenie uprawnień funkcjonariuszu – poinformowała prokuratura, która odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

"Dokument ten nie wskazuje na uzasadnione podejrzenie popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa, w tym w szczególności przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy policji z BSW. Wobec powyższego sprawozdanie to nie daje podstaw do wszczęcia śledztwa" – poinformował w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. "Gazeta Wyborcza" w lutym 2015 roku napisała, że tajna grupa utworzona latem 2014 roku badała, czy za „aferą podsłuchową” stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR oraz urzędujący szef CBA. Według „GW” ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz miał ich podejrzewać o spisek i nadzorować grupę, w której mieli być policjanci z BSW KGP oraz oficerowie SKW. Sienkiewicz zaprzeczał, że powołał taką grupę i ją nadzorował.
We wrześniu 2015 roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga sformułowała akt oskarżenia ws. afery podsłuchowej, który objął cztery osoby: biznesmena Marka Falentę, jego współpracownika Krzysztofa Rybkę oraz kelnerów z dwóch warszawskich restauracji: Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room - Łukasza N. i Konrada L. Według prokuratury motywy ich działania były biznesowo-finansowe.
- Dla mnie nie ulega wątpliwości, że podsłuchiwanie dziennikarzy miało miejsce, sam byłem jego ofiarą. Sprawa nie jest zamknięta, nadal jest prowadzona i mam nadzieję, że dalsze postępowanie wszystko rzetelnie wyjaśni - komentuje Cezary Gmyz, dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy". Podobne nadzieje ma Michał Majewski, który był współautorem tekstów o aferze taśmowej w tygodniku "Wprost". - Mam nadzieję, że ta kwestia zostanie rzetelnie wyjaśniona po wewnętrznym dochodzeniu w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji, bo jest dziwne, że dotychczas nie było tam przesłuchań - mówi Majewski.
Na razie sprawę tę do swoich celów rozgrywają politycy. Najpierw Prawo i Sprawiedliwość komunikowało w swoich przekazach, że za władzy rządu Platformy Obywatelskiej podsłuchiwano dziennikarzy, teraz politycy Platformy Obywatelskiej zarzucają PiS kłamstwo i podkreślają, że skoro nie ma śledztwa, to znaczy, że żadnego przestępstwa nie było.

(12.02.2016)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.