Dział: PRASA

Dodano: Lipiec 08, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

"Taśma Giertycha" szkodzi Giertychowi, ale też Nisztorowi

Fragment okładki wydania tygodnika "Wprost"

Ujawniona wczoraj przez "Wprost" rozmowa Piotra Nisztora z Romanem Giertychem w sprawie biografii Jana Kulczyka nie jest już dla mediów tak ważnym tematem, jakim od kilku tygodni są taśmy z podsłuchów polityków prowadzonych w warszawskich restauracjach. Nisztor ma nadzieję, że za kilkanaście dni podpisze umowę na wydanie książki, do której prawa chciał nabyć trzy lata temu Giertych.

"Przyznam, że chyba żadna z dotychczasowych taśm Wprost nie zrobiła na mnie takiego wrażenia" - pisze w bieżącym wydaniu tygodnika "Wprost" szef jego działu śledczego Michał Majewski. W tekście "Taśma Giertycha" redakcja przedstawia przebieg rozmowy przeprowadzonej w 2011 roku, w której były wicepremier, a obecnie adwokat, proponuje Piotrowi Nisztorowi odkupienie za 400 tys. zł praw do pisanej przez niego książki o Janie Kulczyku. Proponuje mu też zbieranie materiałów na innych najbogatszych Polaków, a potem ich szantażowanie. Dziś Giertych twierdzi, że podczas nagranej potajemnie przez Nisztora rozmowy blefował. Jego wersję potwierdza trzeci uczestnik spotkania - Jan Piński (obecnie naczelny miesięcznika "Uważam Rze").
- Nie podzielam zachwytu redakcji "Wprost" nad tym materiałem - mówi Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który był inicjatorem listu poparcia dla tygodnika po najściu jego redakcji przez prokuraturę i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, po ujawnieniu podsłuchanych rozmów m.in. prezesa NBP Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem. - W tym przypadku mamy do czynienia z rozmową trzech pijanych mężczyzn, z których jeden się kontrolował, bo nagrywał. Nagrywanie i publikowanie tego typu rozmów jest naganne i nie ma w tym żadnego interesu społecznego – mówi Czuchnowski. Jego zdaniem wiarygodność tekstu "Wprost" podważa to, że nie przytoczono w nim pełnych wypowiedzi Nisztora. - Opublikowano wypowiedzi Giertycha, które pasują do tezy, jakoby miał on zmontować ten cały spisek, a wypowiedzi Nisztora są opisywane, zaś on sam jest przedstawiony jako nagabywana dziewica, która nie poddaje się naciskom. Dziwne, że "Wprost" nie opublikował pełnego zapisu rozmowy, tak jak to robił wcześniej, abyśmy mogli poznać, na ile to oddaje prawdziwą jej atmosferę – dodaje Czuchnowski.
Piotr Nisztor tłumaczy, że forma przedstawienia jego wypowiedzi była decyzją redakcji "Wprost". - Nie widzę problemu w publikowaniu moich pełnych wypowiedzi, nie mam sobie nic do zarzucenia, bo odrzuciłem propozycję Romana Giertycha - mówi Nisztor. Uważa, że zachował się jak dziennikarz śledczy, bo chciał mieć dowód na propozycję tak "dziwnego interesu".
- Najbardziej interesowało nas to, co mówi Giertych i jaką składa propozycję - powiedział "Presserwisowi" Majewski, pytany dlaczego w stenogramie niektóre odpowiedzi dziennikarza nie są przytaczane wprost, tylko opisywane np. w ten sposób: "Nisztor znów ucieka od odpowiedzi. Zaczyna opowiadać o studiach Kulczyka". - Nie mamy nic do ukrycia - zapewnia Michał Majewski. Wczoraj po południu nagrania z rozmowy zostały udostępnione na stronie Wprost.pl. Majewski zapewnia, że jest to całość z wyjątkiem "prywatności".
- Gdyby Nisztor chciał użyć tych nagrań w sądzie jako dowodu w sprawie, nie zostałyby przyjęte, bo zostały zrobione bez zgody rozmówcy. Ze swojego doświadczenia wiem, że sąd odrzuca nagrania, które zostały zdobyte w nieuprawniony sposób - mówi Wojciech Surmacz, dziś redaktor naczelny "Gazety Bankowej" (Fratria). Zaznacza, że na ujawnieniu prywatnych rozmów sprzed trzech lat straci nie tylko Roman Giertych jako adwokat, ale też Piotr Nisztor. - Giertycha nie uważam za prawnika, ale polityka, a tym nie ufam. Natomiast Nisztora nie uważam za dziennikarza. Psuje reputację swoim kolegom, w tym Michałowi Majewskiemu czy Cezaremu Gmyzowi, bo nadszarpnął ich wiarygodność. To na nich długo będzie wisiało piętno afery taśmowej – dodaje Surmacz.
"Panowie, popiwszy i pojadłszy, rozchodzą się. Zapada trzyletnie milczenie. Taśma w kieszeni. Książki nie ma" - komentuje Paweł Reszka z "Tygodnika Powszechnego".
Na łamach "Wprost" Nisztor tłumaczy, że treść propozycji Giertycha chciał zawrzeć we wstępie swojej książki pokazującym kulisy jej powstawania i dlatego otrzymanej propozycji nie upubliczniał. - Teraz w mediach zaczęto podejmować temat pisanej przeze mnie książki, więc doszedłem do wniosku, że pora ujawnić te informacje - mówi Nisztor. Zapewnia, że nadal chciałby wydać biografię Kulczyka, choć na razie ma tylko jej szkic i zebrany "obszerny materiał". - Prowadzę rozmowy z wydawcami na temat jej wydania. Mam nadzieję, że umowa zostanie podpisana w ciągu kilkunastu dni - dodaje Nisztor. Na jesień zapowiada wydanie innej swojej książki - "Nietykalni". - Będą w niej rzeczy, które mogą bulwersować, np. wyciągi z kont zagranicznych różnych ważnych ludzi. Nie będzie tam odniesienia do żadnych taśm. Ci, którzy liczą, że wyciągną ode mnie kolejne taśmy, będą zawiedzeni - dodaje Nisztor.
 

(MAL, 08.07.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.