Janusz Pindera wraca do zdrowia. "Jeszcze mam sporo planów i nie zamierzam rezygnować"
Janusz Pindera jest laureatem Nagrody im. Bohdana Tomaszewskiego dla najlepszego dziennikarza sportowego (fot. Grzegorz Michałowski/PAP)
Janusz Pindera, który w sierpniu przeszedł udar, a następnie wylew, w styczniu opuści ośrodek rehabilitacyjny. Laureat Nagrody im. Bohdana Tomaszewskiego nie zamierza rezygnować z dziennikarstwa sportowego.
"Jestem obecnie w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest jednocześnie szpitalem w centrum Warszawy. Trwa to już parę miesięcy, ale w styczniu wyjdę" – powiedział Pindera w materiale wideo zamieszonym na YouTubie w kanale Pindera & Bartosiak.
Dziennikarz przekazał, że ma problemy z lewą stroną ciała. "Mój powrót to nie jest sprint, tylko maraton. To są ciężkie neurologiczne historie i trudne powroty do pełni sprawności, która jest konieczna do wykonywania tego zawodu, który wykonywałem przez prawie pół wieku. Jeszcze mam sporo planów i nie zamierzam z tego rezygnować" – dodał.
Janusz Pindera w rozmowie z Kacprem Bartosiakiem opowiedział o swoich relacjach z Bohdanem Tomaszewskim. Wspomniał też, dlaczego nie mógł pojawić się osobiście na gali Grand Press, która odbyła się 14 grudnia w Teatrze Polskim w Warszawie. "W ośrodku, w którym jestem, nie ma czegoś takiego jak przepustka. Moje tymczasowe wyjście wiązałoby się po prostu ze zbyt dużymi komplikacjami" – tłumaczył.
Nagrodę w jego imieniu odebrała córka Anna. Janusz Pindera został nagrodzony za bycie głosem polskiego boksu, ogromną wiedzę – nie tylko o tej dyscyplinie, niesłabnącą pasję i ogromny szacunek, jakim cieszy się zarówno w środowisku sportowym, jak i wśród widzów oraz czytelników.
(GK, 24.12.2025)










