Komisja etyki TVP: Jarosław Kulczycki naruszył zasady etyki dziennikarskiej
Jarosław Kulczycki (fot. Marcin Obara/Press)
Komisja etyki Telewizji Polskiej orzekła, że Jarosław Kulczycki w programie "Z dnia na dzień" w TVP Info, w którym gościł Łukasza Warzechę, naruszył obowiązujące w telewizji publicznej zasady etyki dziennikarskiej.
Chodzi o odcinek audycji wyemitowany w lutym br. Łukasz Warzecha oceniał w nim wystąpienia prezydenta Bronisława Komorowskiego i kandydującego wówczas na ten urząd Andrzeja Dudy. Powiedział m.in. "To tak, jakby zestawić najnowsze porsche 911 ze starym polonezem". Na co prowadzący program Kulczycki spytał: "Pan bierze pieniądze za udział w kampanii Andrzeja Dudy? Bo to są słowa godne nie dziennikarza, tylko propagandysty". W przerwie Warzecha opuścił program, po czym dał upust swojemu oburzeniu na Twitterze i w serwisie wPolityce.pl.
Kierownictwo TAI upomniało wtedy Kulczyckiego, że zachował się niestosownie, a rzecznik prasowy wyraził ubolewanie, dodając jednak, że "zbyt emocjonalne zachowanie" Kulczyckiego było "próbą znalezienia ekwiwalentu dla dalekiej od obiektywizmu retoryki" Warzechy. Skargę na Kulczyckiego do komisji etyki wniósł rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Marcin Mastalerek.
Po zbadaniu sprawy – m.in. rozmowach z dziennikarzem i szefem TVP Info Tomaszem Sygutem – komisja orzekła, że Kulczycki naruszył obowiązujące w TVP zasady etyki dziennikarskiej stanowiące, że "język programu powinien być wolny od słów i określeń o charakterze wartościującym i stronniczym, które sprawiałyby wrażenie zaangażowania dziennikarza, redaktora czy nadawcy po jakiejś jednej, określonej stronie". W rozmowie z komisją Jarosław Kulczycki przyznał, że użył niefortunnego sformułowania; wyjaśniał jednak, że padło ono w programie na żywo, a ostra riposta na wypowiedź Łukasza Warzechy była konieczna jako przeciwwaga dla jego wyrazistych poglądów i otwartej agitacji.
- Orzeczenie komisji etyki przyjmuję z pokorą – mówi Jarosław Kulczycki. Nie zamierza się odwoływać od tej opinii. – Szkoda tylko, że przed tą samą komisją nie mógł stanąć pan Łukasz Warzecha. Gości też powinny obowiązywać jakieś zasady – dodaje. Jego zdaniem problem wynika z ambiwalentnej sytuacji telewizji publicznej, utrzymującej się głównie z reklam. – Gdyby telewizja publiczna nie musiała uczestniczyć w grze rynkowej, dobierając gości, kierowalibyśmy się tylko względami jakościowymi i merytorycznymi. Ale skoro ścigamy się o oglądalność, w studiu musi iskrzyć – stwierdza Kulczycki.
(RUT, 29.06.2015)