Dział: TELEWIZJA

Dodano: Luty 24, 2015

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Kamil Durczok nawet oczyszczony z zarzutów będzie miał problem z powrotem na wizję (opinie)

Po publikacji "Wprost" (AWR Wprost) o molestowaniu i mobbingu w redakcji "Faktów" TVN pojawia się pytanie, czy Kamil Durczok będzie mógł jeszcze wrócić do prowadzenia programu.

Po tym jak "Wprost" opisał historię researcherki, a później producentki w "Faktach", która przez kilka lat miała być nękana m.in. SMS-ami z treściami o podłożu seksualnym przez swojego szefa - Kamila Durczoka, dziennikarze zastanawiają się, czy będzie mógł pozostać twarzą głównego programu informacyjnego TVN.
Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” w pierwszym odruchu mówi, że po tej publikacji "Wprost" nie wyobraża sobie powrotu Durczoka do „Faktów”. - Ale z drugiej strony, jeśli komisja powołana do zweryfikowania tych doniesień nie znajdzie dowodów przeciwko niemu, TVN powinien podać Durczokowi rękę. Po tych kubłach pomyj, które na niego wylano, to byłby ze strony telewizji akt cywilnej odwagi – mówi Czuchnowski. - Nikt nie jest doskonały, gwiazdy telewizyjne też nie. O ile Durczok nie popełnił przestępstwa, powinien dostać szansę – stwierdza.
- Kamil Durczok na pewno został poważnie poturbowany, bez względu na to czy sprawiedliwie, czy nie. Nawet jeśli okaże się, że jest niewinny, to i tak ludzie oglądając go na ekranie będą przypominać sobie historię szefa molestującego podwładne - komentuje Jacek Żakowski, publicysta "Polityki". Zaznacza jednak: - Jeśli zarzuty wobec Durczoka okażą się bezpodstawne, będzie miał prawo do gigantycznego zadośćuczynienia. Jeśli sprawa rozstrzygnie się na jego korzyść, będę czuł się w obowiązku, żeby zrobić wszystko, żeby ułatwić mu powrót do mediów - dodaje Żakowski.
- Jego powrót będzie bardzo trudny. Sprawa jest na tyle głośna i precedensowa, że trudno ją będzie zamieść pod dywan - ocenia Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej".
- Nie zabijałbym go od razu - mówi o przyszłości Durczoka Piotr Pytlakowski, dziennikarz "Polityki". - Poczekajmy na ustalenia komisji TVN. Od nich powinna zależeć decyzja kierownictwa stacji co do przyszłości Kamila Durczoka. Molestowanie jest przestępstwem, ale zachowania opisane przez "Wprost" mają raczej cechy złych relacji międzyludzkich. Część zarzutów jest wręcz niepoważna, bo czy można mieć szefowi za złe, że mówi "Dzień dobry" i rozmawia z researcherkami? - zastanawia się Pytlakowski.
Zdaniem Sławomira Jastrzębowskiego, redaktora naczelnego "Super Expressu", o przyszłości Durczoka zdecydują dwie rzeczy: - To zależy od badań komisji TVN, ale też od wyników badań opinii publicznej - mówi Jastrzębowski.
- Gdybym ja był szefem Kamil Durczoka, to już by on nie wrócił do pracy. Nie wyobrażam sobie, żeby w takiej atmosferze pojawił się jeszcze w „Faktach”, nawet jeśli komisja go oczyści z zarzutów – mówi Jerzy Jurecki, wydawca "Tygodnika Podhalańskiego".
Łukasz Przybysz, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę, że to sytuacja niespotykana dotąd w polskich mediach. - Ale na przykład politycy nie po takich wpadkach wracają do gry. Pytanie, czy Kamil Durczok nawet oczyszczony z zarzutów będzie wiarygodny dla opinii publicznej? TVN może mieć z nim teraz problem, ale ludzie za jakiś czas zapomną - komentuje Przybysz.
 

(MW, RUT, 24.02.2015)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.