Dział: TELEWIZJA

Dodano: Listopad 21, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Tomasz Gzell i Jan Pawlicki są już na wolności - odpowiedzą z wolnej stopy

Sąd Rejonowy Warszawa-Śrómieście odroczył sprawę dwóch dziennikarzy, których policja zatrzymała w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej. Zarzucono im naruszenia miru domowego.

W piątek wieczorem fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki wyszli na wolność. Zatrzymani przez policję zostali dzień wcześniej przed północą w siedzibie PKW, bo zdaniem funkcjonariuszy nie opuścili oni lokalu na ich polecenie.
Obrona wnosiła, by Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście przekazał sprawę prokuraturze do trybu zwyczajnego. Adwokaci dowodzili, że wobec stopnia skomplikowania sprawy, konieczności powołania świadków oraz absurdalności zarzutów sprawy nie można badać w trybie przyspieszonym. Sąd przesłuchał obu dziennikarzy, którzy nie przyznali się do zarzutów, po czym odroczył sprawę do 26 listopada, 2 i 5 grudnia, kiedy będą zeznawali świadkowie. Zachowany jest tryb przyspieszony. Dziennikarze podtrzymują, że relacjonowali wydarzenia i dlatego byli w siedzibie PKW. "Moim zadaniem jest fotografowanie; musimy pokazać, co widzimy, a czego nie widzą inni" - wyjaśnił Gzell sądowi i podkreślił, że miał przepustkę wydaną przez PKW. Zapewnia, że był jednym z pierwszych dziennikarzy opuszczających salę, a mimo to został zatrzymany.
Jan Pawlicki z TV Republika, mówił, że zatrzymano go, gdy poprosił o wypowiedź policjanta dowodzącego wyprowadzaniem osób okupujących PKW. Okazywał legitymację dziennikarską, ale funkcjonariusze nie odstąpili od zatrzymania. W piątek o godz. 22.40 Jan Pawlicki poprowadził już w Telewizji Republika program "Suma Dnia".
Art. 193 Kodeksu karnego stanowi: kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu lub wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
W obronie swojego dziennikarza jako pierwsza wystąpiła Telewizja Republika. "Zwracamy się więc z apelem do dziennikarskich organizacji zawodowych, a także przez instytucje broniących wolności słowa o solidarność w tej bezprecedensowej sprawie, udzielenie wsparcia i pomocy zatrzymanemu niesłusznie dziennikarzowi" - napisał Tomasz P. Terlikowski, naczelny Republiki.
Na apel szybko odpowiedział Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który w tekście pt. "Solidarność z niesolidarnymi" na Wyborcza.pl napisał: "Jeżeli więc reporter Republiki został niesłusznie zatrzymany, należy mu się środowiskowe wsparcie i solidarność. Na razie jednak ta solidarność działa tylko w jedną stronę. A etosu Terlikowski i jego koledzy powinni się jeszcze długo uczyć."
Zarząd PAP w oświadczeniu podkreślił, że fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej w gmachu PKW wykonywał swe obowiązki, wynikające z realizacji misji Agencji. "Działania policji wydają się niezrozumiałe" - napisano w oświadczeniu.
"Natychmiastowego naprawienia błędu i wypracowania właściwych procedur na przyszłość" oraz wyjaśnień od minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej i komendanta głównego policji Marka Działoszyńskiego, domaga się Klub Fotografii Prasowej przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenia Fotoreporterów.
Oświadczenie w obronie zatrzymanych dziennikarzy wydało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
O "zachowanie zasad obowiązujących w państwie prawa i demokracji" zaapelowali dziennikarze i redaktorzy naczelni wielu redakcji w publicznym oświadczeniu. (PAP)

(GK, 21.11.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.