Dział: PRASA

Dodano: Marzec 06, 2015

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Lichocka, Smoleński, Skalski wspominają zmarłego Wojciecha Giełżyńskiego

(fot. archiwum Press)

Dziennikarze wspominają zmarłego Wojciecha Giełżyńskiego jako utalentowanego reportera, szanowanego nauczyciela zawodu i dobrego kolegę. - Miał rzadką cechę, która łączy go z Ryszardem Kapuścińskim: pomagał młodym dziennikarzom i tę pomoc traktował bezinteresownie i bardzo serio - mówi Paweł Smoleński.

Joanna Lichocka, publicystka "Gazety Polskiej Codziennie", poznała Giełżyńskiego w "Tygodniku Solidarność", do którego trafiła jako stażystka na początku lat 90. - Razem ze mną przyszło do gazety kilkanaście młodych osób, głównie dziewczyny. Wojciech Giełżyński mówił o nas "moje córeczki". Dziś myślę, że nauczył mnie wszystkiego, co najważniejsze w dziennikarstwie. Zwracał nam uwagę, że trzeba przyglądać się zjawiskom z różnych stron, przede wszystkim informować i nie nadużywać przymiotników – wspomina Giełżyńskiego Lichocka.
Paweł Smoleński, dziennikarz "Gazety Wyborczej", też przyznaje, że wiele zawdzięcza Giełżyńskiemu. - Poznałem go jeszcze w latach 80., kiedy obaj współpracowaliśmy z pismami drugiego obiegu. Ja stawiałem pierwsze kroki w zawodzie, a Wojtek był już uznanym reporterem. Miał rzadką cechę, która łączy go z Ryszardem Kapuścińskim: pomagał młodym dziennikarzom i tę pomoc traktował bezinteresownie i bardzo serio - wspomina Smoleński. Dodaje, że Wojciech Giełżyński miał wielką łatwość pisania. - Pisanie przychodziło mu z dużą łatwością, napisał ponad 60 książek. Był marzycielem, idea sprawiedliwości społecznej była mu bardzo bliska. Wierzył w nią.
Ernest Skalski, były zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Polityka", a także jeden z założycieli "GW", mówi o Giełżyńskim, który w latach 70. współpracował z "Polityką": - To jeden z najwybitniejszych reporterów ostatnich 60 lat. W 1980 roku pojechałem z nim w pierwszych dniach strajku "Solidarności" do Stoczni Gdańskiej.
Podróż do Stoczni Gdańskiej wspomina też Jacek Poprzeczko, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Polityka". - Pojechaliśmy we trójkę samochodem Wojtka: ja, Wojtek i Ernest Skalski. Wojtek był rasowym reporterem. Gdy tylko okazało się, że w stoczni dzieją się rzeczy, które mogą zmienić bieg historii, od razu wsiadł w samochód. On łączył talent reporterski z erudycją. Był niezwykle sympatyczny i dowcipny. Miał też autentyczne przekonania lewicowe – mówi Poprzeczko.
Wojciech Giełżyński zmarł 3 marca 2015. W maju br. skończyłby 85 lat. Jako reporter pracował m.in. w "Dookoła Świata", "Współczesności", "Kontynentach”, współpracował z "Polityką". W stanie wojennym redagował drugoobiegowy miesięcznik "Vacat" i współredagował "Przegląd Wiadomości Agencyjnych". Po 1989 roku pracował w "Tygodniku Solidarność". W latach 1995-2006 był rektorem Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie. Był też dwukrotnym mistrzem Polski w wioślarstwie.
Swoje najlepsze lata jako reportera Wojciech Giełżyński wspominał na łamach "Press".
 

(MW, 06.03.2015)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.