Dział: PRASA

Dodano: Wrzesień 01, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarze do końca wierzyli, że Tusk nie wybiera się do Brukseli

Donald Tusk (fot. Karol Piechocki/Press)

Odbiorcy mediów w Polsce mogli być zaskoczeni, gdy premier Donald Tusk został w sobotę wybrany na nowego przewodniczącego Rady Europejskiej, gdyż większość polskich dziennikarzy tej wersji wydarzeń w ogóle nie brała pod uwagę.

Monika Olejnik pod koniec czerwca br. podczas konferencji prasowej premiera oświadczyła: ”Całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu, panie premierze. Przykro mi”, ale w sobotę wybór premiera Donalda Tuska na swoim profilu na Facebooku skomentowała: ”Panie premierze, wszyscy dziennikarze są za panem. Gratuluję wyboru na przewodniczącego Rady Europejskiej”. Wielu internautów szydziło z niej, a część dziennikarzy uznała ten wpis za dowcip Olejnik. Andrzej Jonas, redaktor naczelny "The Warsaw Voice", komentuje: – Monika Olejnik to dziennikarka, na którą wpływ mają emocje i im ulega. Nie jest to cecha wyróżniająca ją jakoś szczególnie. Ma taki temperament. Ale jest też wybitną dziennikarką, więc wszyscy lepiej pamiętają, co ona robi i mówi.
Odbiorcy mediów mogli być zadziwieni nie tylko reakcjami dziennikarzy, ale ich nieprzygotowaniem na wydarzenia. Znakomita większość dziennikarzy możliwej rezygnacji Tuska z bycia premierem w ogóle nie brała pod uwagę. – W moim przekonaniu premier przez długi czas całkowicie szczerze i z pełnym przekonaniem mówił, że nie wybiera opcji brukselskiej, tylko że pozostaje w kraju – mówi Andrzej Jonas.
Dlaczego jednak nawet doświadczeni dziennikarze polityczni uwierzyli premierowi? – Nie tylko dziennikarze uwierzyli, ale również wielu polityków. Sam premier był przekonany, że to jest decyzja dobra i ostateczna – zaznacza Andrzej Jonas.
– Spodziewałem się, że przewodniczącym zostanie ktoś z naszego regionu, ale raczej nie Donald Tusk, bo się zarzekał, że nigdzie się nie wybiera – przyznaje Cezary Gmyz, publicysta ”Tygodnika do Rzeczy”. Dlaczego dziennikarze nie przeanalizowali wystarczająco decyzji premiera? – To nie jest kwestia analizowania, tylko rzeczywiście wszystko ważyło się do ostatnich chwil – Gmyz broni kolegów po fachu.
– Wydaje mi się, że mamy nadmierną łatwość spekulacji. Jak nie wiemy, czy premier pojedzie, mamy pokusę powiedzieć: „Wiem, że nie pojedzie” – komentuje Jacek Żakowski, publicysta ”Polityki”. – Często obserwuję wypowiedzi osób, które udają, że coś wiedzą, by budować swój autorytet, kiedy naprawdę nie wiedzą. A publiczność ma krótką pamięć – tłumaczy Jacek Żakowski.
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny ”Rzeczpospolitej”, przypomina, że jego gazeta podawała informację, którą premier też upowszechniał, że ma wątpliwości co do swojej decyzji. – Publikowałem artykuły, które prezentowały sensowność takiego wyboru i mam wrażenie, że ani przez chwilę nie zwątpiłem, iż to się wydarzy – przekonuje Bogusław Chrabota. – Premier robił wszystko, by opędzić się przed tą perspektywą, ale to jest dla Polski wyróżnienie – stwierdza naczelny ”Rz”.
Pojawia się też pytanie, czy po wyborze zaskoczeni dziennikarze nie popadli w zbytni entuzjazm. – Jedną z przywar dziennikarzy jest uleganie emocjom i rodzaj owczego pędu – mówi Andrzej Jonas z ”The Warsaw Voice” i dodaje: – Jest także wcale niemałe grono dziennikarzy, którzy zachwytu nie podzielają. I nie ze względu na to, że cechuje ich obiektywna i chłodna analiza, tylko przeciwnie: emocja polityczna o przeciwnym wektorze – wyjaśnia Jonas.
– To problem podbijania narodowego bębenka, mówienia, jacy jesteśmy wspaniali, a tymczasem, moim zdaniem, to może być ważne stanowisko, ale chwilowo nie jest – kończy Jacek Żakowski z ”Polityki”.

(KOZ, 01.09.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.