Dział: PRASA

Dodano: Czerwiec 23, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Akcja we "Wprost" nie zjednoczyła dziennikarzy

Zmiana zdania przez Monikę Olejnik stała się tematem żartów

W środę wieczorem wydawało się, że akcja prokuratury i ABW w redakcji "Wprost" dokonała cudu: zjednoczyła polskich dziennikarzy. W czwartek rano myślała tak też Monika Olejnik - lecz po jej wypowiedzi do premiera okazało się, że nie wszyscy dziennikarze stoją murem za "Wprost". Sama Olejnik też zmieniła zdanie.

Kto obserwował telewizyjne relacje na żywo z redakcji "Wprost" w środowy wieczór, widział po raz pierwszy niesamowitą solidarność polskich mediów, które wejście ABW do "Wprost" odebrały zgodnie jako atak na wolność mediów. Monika Olejnik w "Kropce nad i" wezwała wszystkich dziennikarzy, by wspierali redakcję "Wprost". Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" mówił w TVN 24, że można mieć różne zastrzeżenia do redakcji "Wprost", ale to jest akt dziwnej desperacji państwa. Konrad Piasecki z RMF FM oceniał to jako brutalne łamanie niezależności dziennikarskiej. W redakcji tygodnika stawili się dziennikarze prawicowych mediów, by wspierać kolegów. W czwartek Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej" zainicjował list dziennikarzy, w którym protestują przeciwko akcji organów ścigania w redakcji "Wprost" i solidaryzują się z redaktorem naczelnym tygodnika. Pod listem podpisali się dziennikarze np.: Maciej Duda (Tvn24.pl), Renata Grochal ("Gazeta Wyborcza"), Michał Krzymowski ("Newsweek Polska"), Tomasz Sekielski (TVP), Piotr Cywiński (wPolityce.pl), Piotr Gociek ("Tygodnik do Rzeczy", TV Republika), Juliusz Ćwieluch ("Polityka"). Kiedy więc na czwartkowej konferencji Monika Olejnik wypaliła do premiera Donalda Tuska: "Całe środowisko jest przeciwko panu" - wydawało się, że ma rację.
Nie miała. "Ja nie jestem" (przeciwko Tuskowi - przyp. red.) - wyznała Ewa Milewicz z  "Gazety Wyborczej". Jacek Żakowski z "Polityki" krytykował Olejnik: "To powiedziała jedna z naszych koleżanek, która łatwo się unosi. I myślę, że się pomyliła". Podobnie Janina Paradowska: "Muszę powiedzieć, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego doświadczona dziennikarka wpisuje się w tę karczmę obrzydliwości i ten wiec, który się tam dział". Szturm przypuścił Tomasz Wołek, a Seweryn Blumsztajn z "Gazety Wyborczej" w niedzielnej "Loży Prasowej" mówił do dziennikarki "Wprost": "To nie jest tylko łamanie standardów dziennikarskich, ale i obywatelskich. Ja jestem po prostu tym przerażony, co wy wyprawiacie". Głos w sprawie zabrał Stefan Bratkowski, honorowy prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: "Dyskusja nad treścią tak uzyskanych informacji oznacza legitymizowanie przestępstwa. Jeśli już kogoś tak zafascynowały ujawnione treści, może drążyć interesujący go temat w bezpośredniej rozmowie. Inaczej zamieniamy dziennikarstwo w szambo. To szambo dziś zalewa polskie media".
Zdanie szybko zmieniła sama Monika Olejnik - w piątkowej "Gazecie Wyborczej" ubolewała nad tym, że "ikoną dziennikarstwa stał się Sylwester Latkowski, człowiek o niejasnej przeszłości".
Wojciech Czuchnowski uspokaja, że odmienne opinie pracowników mediów nie oznaczają podziału. - Pewna grupa dziennikarzy od samego początku ma inne zdanie. Mniejszość nie rozumie standardów i czym w praktyce jest wolność słowa - stwierdza. Jego zdaniem wynika to z faktu, że nie rozumieją oni pryncypiów, jakimi dziennikarze powinni kierować się w swojej pracy. - Powinno się chronić źródła informacji za wszelką cenę, nawet jeśli miałaby to być cena poniesienia odpowiedzialności karnej. Niektórzy nie są w stanie zrozumieć też tego, że wkroczenie służb specjalnych do redakcji w demokratycznym państwie jest absolutnie niedopuszczalne.
Według Cezarego Gmyza z "Tygodnika do Rzeczy" mieliśmy do czynienia z pozorną solidarnością dziennikarzy. Gmyz wspomina, że w środę w redakcji tygodnika "Wprost" byli dziennikarze reprezentujący większość redakcji, jednak zauważalny był brak pracowników "GW", "Newsweeka" czy "Polityki". - Byłbym hipokrytą, gdybym nie zauważył, że nasza obecność na miejscu była nie tylko wyrazem sprzeciwu przeciw łamaniu wolności słowa. Był to również wyraz solidarności korporacyjnej. Na szczęście w tym wypadku taka solidarność jest zgodna z interesem opinii publicznej. Fakt, że kilku znanych dziennikarzy przyjęło postawę "nie wszyscy dziennikarze są przeciw premierowi" nie dziwi mnie. Większość tych pracowników mediów od dawna pełni rolę nieformalnych rzeczników rządu – kwituje Gmyz. 
Tomasz Patora, dziennikarz śledczy TVN, ocenia, że wydarzenia w redakcji "Wprost" były skandalem. - To, co zrobiła prokuratura, było przegięciem, nie można robić czegoś takiego w państwie prawa. Nie można przeszukiwać komputerów pod pozorem wydania dowodów. Przez 25 lat nikt przepisu dotyczącego przeszukiwania redakcji nie stosował – zauważa. I dodaje: - Absurdalny jest dla mnie fakt, że są w Polsce dziennikarze, którzy tej decyzji bronią. Słuchałem Tomasza Wołka w radiu, on używał głównie argumentów pozadziennikarskich, propaństwowych. Dziennikarz nie jest wysłannikiem partii politycznych.
Robert Zieliński z Tvn24.pl: - Nie wszyscy dziennikarze pracują ze źródłami informacji. Nie wiedzą albo już nie pamiętają, na czym to polega. Nie mam moralnego kaca po podpisaniu tego listu. Uważam, że nadal jest aktualny. To, że część dziennikarzy inaczej na to patrzy, jest efektem tego, że nie pracują ze źródłami. Ewa Milewicz pisze świetne teksty, zaangażowane, strasznie fajne, ale nie sądzę, by miała większą świadomość tego, czym zajmują się dziennikarze śledczy - podsumowuje.

(DR, 23.06.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.