Dział: PRASA

Dodano: Luty 07, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Kurski, blokując publikację "Nie", osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego

Wczorajsza informacja "Presserwisu" o tym, że Sąd Okręgowy w Gdańsku w ramach zabezpieczenia powództwa zakazał tygodnikowi "Nie" (Urma) pisania o romansie europosła Jacka Kurskiego, obiegła wszystkie największe portale, wiele serwisów i dyskutowano o niej w mediach społecznościowych. Dyskusji w sieci nie były w stanie wstrzymać pisma prawnika Kurskiego, który powołując się na postanowienie sądu dotyczące tygodnika "Nie", próbował uciszyć wszystkie media.

Prawnik europosła Jacka Kurskiego przysłał do naszej redakcji i do kilku innych, które powołały się na naszą informację, pismo nakazujące usunięcie jej z sieci. Uzasadniał to tym, że mimo iż "zakaz dotyczy wprost konkretnych podmiotów, a więc wydawcy i dziennikarzy tygodnika »Nie«, to postąpienie przez inne osoby wbrew jego treści, pomimo wiadomości istnienia zakazu będzie bezprawne i będzie rodziło odpowiedzialność prawną także innych podmiotów (np. przedstawicieli mediów dokonujących przedruków, omówień i relacji z publikacji". Zaznacza, że zakaz publikowania przez "Nie" "w jakiejkolwiek formie informacji dotyczących życia intymnego oraz pozamałżeńskich związków o charakterze intymnym Jacka Kurskiego" obowiązuje sześć miesięcy. Z Jackiem Kurskim nie udało nam się skontaktować.
- Żądania prawne posła Jacka Kurskiego są absurdalne - uważa Tomasz Machała, redaktor naczelny portalu NaTeamat.pl, który wczoraj powołał się na naszą informację. - Jest sprawą dyskusyjną, w jakim stopniu życie prywatne osób publicznych ma wpływ na ich działalność publiczną, jednak Jacek Kurski próbuje walczyć ze współczesnymi mediami, a dziś nikt nie może ich zablokować. Wystarczy, że serwer jakiejś strony znajduje się na przykład w Londynie. Wszyscy i tak będą mieli do niej dostęp - argumentuje Machała.
Michał Majewski, dziennikarz śledczy tygodnika "Wprost", wyśmiewał decyzję Kurskiego na Twitterze. – Jeśli Kurski uważa, że doniesienia "Nie" są niewiarygodne, to powinien wytoczyć tygodnikowi proces. Nie podoba mi się, że polityk sięga po narzędzia blokujące teksty. Cała sprawa kojarzy mi się z zabezpieczeniem powództwa firmy Amway, która zablokowała w sądzie film Henryka Dederki "Witajcie w życiu". Kurski sam robi sobie krzywdę, bo tygodnik "Nie" jest obecnie niszowym pismem. Gdyby nie zablokował artykułu, sprawa jego romansu nie zostałaby nagłośniona – mówi "Presserwisowi" Majewski.
Medioznawca Wiesław Godzic blokowanie publikacji o osobie publicznej uważa za kuriozalne: - Pan Kurski powinien się zdecydować, czy chce żyć w klasztorze, czy być europosłem. Wyborcy mają prawo wiedzieć, jak żyją politycy i czy ich deklaracje są zgodne z tym, jak postępują. A prześwietlanie osób publicznych jest zadaniem mediów – mówi Godzic.
Na Facebooku i Twitterze namiętnie dyskutowano o sprawie Kurski kontra "Nie". "Pamiętajcie, że we wszystkich wojnach z mediami to jednak dziennikarze mają zawsze ostatnie słowo" - napisał Adam Bartnikowski. Podzielone są opinie, czy tygodnik Jerzego Urbana, chcąc publikować tekst o prywatnych sprawach europosła, rzeczywiście kierował się interesem publicznym. "Gdyby chodziło o jakieś machlojki finansowe czy inne przekręty - ok, niech ujawniają. Takie ich prawo i obowiązek. Ale tutaj chodzi tylko o to, żeby dowalić Kurskiemu i niech nie ściemnieją o jakimś interesie publicznym" - napisał Bartosz Orliński. "Jest to dokladnie ten sam interes publiczny jaki przyswiecal dziennikarzom, gdy ujawnili zwiazki prezydenta Clintona z Monika Lewinsky. Chodzi nie o »przywalenie Kurskiemu« tylko pokazanie obludy polityka, ktory jedno mowi publicznie, a co innego praktykuje we wlasnym zyciu" - napisała Helena Szmuness.
Więcej opinii zebranych z mediów społecznościowych prezentujemy na naszym profilu na Twitterze - Miesięcznik Press. (MW, BB)

(07.02.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.