"Super Express" pokazał na pierwszej stronie prokuratora w kałuży krwi
"Super Express” (Murator SA) zamieścił wczoraj na pierwszej stronie zdjęcie prokuratora płk. Mikołaja Przybyła, który po próbie samobójstwa leży na podłodze w kałuży krwi. Od fotografii tej odcina się PAP Foto, z którego serwisu gazeta korzystała, relacjonując zdarzenie. "Albo jesteśmy dziennikarzami, albo cenzorami" - tłumaczy pokazanie zdjęcia naczelny "SE".
"Super Express” opisując to, co wydarzyło się w poniedziałek w poznańskiej prokuraturze wojskowej podczas konferencji prasowej, zamieścił nie tylko zdjęcie postrzelonego prokuratora, ale też fotomontaż z jego wizerunkiem będący rekonstrukcją chwili, w której pociągnął on za spust, strzelając sobie w twarz. Na tak obrazowe ilustracje nie zdecydował się drugi tabloid - "Fakt" (Ringier Axel Springer Polska). Redakcja tej gazety wybrała zdjęcie, na którym rany prokurator jest wynoszony z budynku przez ekipę ratowniczą.
– Okładka "Super Expressu" to po prostu epatowanie krwią - uważa Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej”. - Wytwarza mylne wrażenie, jakby to była skuteczna próba samobójcza. A w świetle tego, że prawdopodobnie było to bardziej samookaleczenie, pokazywanie takiego zdjęcia na jedynce nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego. "SE” przyświecało tylko jedno: mieć krew na pierwszej stronie. To paskudne – komentuje Stasiński.
– Albo jesteśmy dziennikarzami, albo cenzorami. Albo będziemy pokazywać ludziom życie, albo firanki - broni swojej decyzji redaktor naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski. – Taki obraz poniedziałkowych wydarzeń widzieli dziennikarze, dlatego my pokazaliśmy go naszym czytelnikom – tłumaczy Jastrzębowski. Były redaktor naczelny "SE”, a później "Przekroju”, Mariusz Ziomecki zaznacza, że gdyby to od niego zależało, to też pokazałby takie zdjęcie na okładce. – W dziennikarstwie nie ma generalnej zasady, która zakazywałaby pokazywania aktów tragedii. Każdy przypadek trzeba rozstrzygać indywidualnie. Pan prokurator postrzelił się w policzek na konferencji prasowej, gdy za ścianą byli dziennikarze. Jeśli istnieją jakieś moralne przesłanki, przy których należy powstrzymać się przed publikacją zdjęcia, to w tym konkretnym przypadku takich nie widzę – mówi Ziomecki.
Rada Etyki Mediów uznała wczoraj, że "Super Express" drastycznie naruszył normy etyczne obowiązujące media - "to praktyka zasługująca na stanowcze potępienie" napisała w swoim oświadczeniu. Pod wpływem tego oświadczenia Polska Agencja Prasowa ogłosiła, że nie do niej należy zdjęcie prokuratora leżącego w kałuży krwi. Zwróciła uwagę, że "SE" mylnie przypisał jego autorstwo fotoreporterowi PAP, bo agencja takiego zdjęcia nie udostępniła swoim klientom. "Informujemy, że fotoreporter PAP sfotografował prokuratora Mikołaja Przybyła chwilę po próbie samobójczej. Jednakże z powodów moralno-etycznych redakcja fotograficzna PAP nie umieści tych zdjęć w Codziennym Serwisie Fotograficznym" - poinformowała Anna Brzezińska-Skarżyńska, dyrektor-redaktor naczelna PAP Foto. - Może nie byliśmy dość precyzyjni przy podpisywaniu zdjęć. Inne zdjęcie prokuratora wykorzystane na pierwszej stronie pochodzi z PAP i zostało podpisane, ale główna fotografia - nie i przy niej brakuje podpisu autora - wyjaśnia Jastrzębowski. Nie podaje, kto nim jest.
SK










